Nowy dzień przyniósł ze sobą nowe nadzieje. Gina Rinaldi siedziała na tarasie spoglądając w jasne niebo. W Palermo odnotowano dziś dwadzieścia osiem stopni co w połączeniu z promieniami słońca przebijającymi się pomiędzy chmurami dawało piękny poranek. Zatapiając się w miękkich poduszkach leżących na rattanowej sofie odpoczywała po pracowitym poranku. Stopy oparła o szklany stolik, w dłoni trzymała kubek gorącej herbaty zaś na jej drobnych kolanach spoczywała otwarta książka. Dziewczyna korzystała z nieobecności Salvatore, który cały dzisiejszy dzień miał spędzić poza domem. Rano wraz z Dazio opuścili mieszkanie w pośpiechu nie zaprzątając sobie głowy śniadaniem. Gina zadowolona z tego co udało jej się dziś zrobić relaksowała się zapominając o całym świecie, skupiając się na książce. Penthouse Marchettiego lśnił czystością a na blacie w kuchni stało świeżo zrobione tiramisu. Usłyszawszy szybkie kroki Gina spięła się spoglądając w stronę, z której dochodził hałas. Rozluźniła napięte mięśnie dopiero, gdy zobaczyła postawnego bruneta idącego w jej kierunku.–Dzień dobry – rzucił spoglądając na nią. Kąciki ust mężczyzny uniosły się w lekkim uśmiechu.
– Dobry. Coś się stało Luca? – spytała zastanawiając się, co go do niej sprowadza.
– Panienka Marchetti jest na dole. Chciałem spytać, czy mogę ją wpuścić. Chce się z tobą widzieć.
– Sofia? A mówiła coś więcej? Czego ode mnie chce?
– Nic konkretnego. Salvatore wie, że przyjechała, nie miał nic przeciwko. Ma wjechać na górę?
– Tak, tak. Oczywiście.
Kilka minut później piękna blondynka w jasnej sukience do kolan i granatowych botkach pojawiła się w drzwiach windy. Włosy miała spięte w wysoki kucyk a w uszach lśniły diamentowe kwiatki. Uśmiech na jej twarzy był jak promień słońca rażący w oczy w upalny dzień. Z początku sprawiał radość, by po chwili drażnić. Szybkim krokiem przeszła do kuchni, gdzie Gina czekała na nią spoglądając zza wyspy kuchennej.
– Hej Gemmo – przywitała się podchodząc bliżej.
– Hej. Co tu robisz Sofio? –spytała niepewnie Rinaldi bacznie obserwując siostrę diabła.
– Tak sobie pomyślałam.... czy... może chciałabyś skoczyć ze mną na zakupy?
– Ja?
– Tak. Ty Gemmo. Potrzebuję pomocy.
– I niby w czym miałabym ci pomóc?
– Za tydzień odbędzie się bal wiosenny. Potrzebuję sukni i kogoś, kto mi doradzi. Nie chcę iść z matką, bo wybierze mi coś w czym będę się czuła jak stara dewotka a moje dwie najbliższe koleżanki poleciały na Fashion Week do Paryża. Ty z kolei jesteś młodą kobietą, jesteś szczera i na pewno dobrze mi doradzisz.
– No nie wiem. Nie znam się za bardzo na modzie.
– Oj przestań! Mam cię błagać? No dobrze... – mówiąc to złożyła dłonie robiąc niewinną minę – Proszę proszę proszę!
– No dobrze. Muszę uprzedzić Salvatore...
– Nie kłopocz się, już mu powiedziałam, że porywam cię na cały weekend – weszła jej w słowo Sofia.
– Na jaki weekend? Przed chwilą mówiłaś o zakupach.
– Tak, a po zakupach skoczymy do SPA i fryzjera. Obiad zjemy u mojej mammy. Nalegała, by cię poznać po tym jak Lotario w sobotę wychwalał twoje tiramisu. Salvatore nie będzie do poniedziałku, musieli pilnie pojechać gdzieś z Rizzim, dlatego prosił, bym się tobą zaopiekowała przez te dwa dni. Będzie super! Zobaczysz!
![](https://img.wattpad.com/cover/365003689-288-k758937.jpg)
CZYTASZ
SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANA
RomanceWspółczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego domu. Przeznaczenie postawiło ich na swojej drodze chcąc zakpić sobie z nich w najokrutniejszy sposób...