Czwartek. Część 2

434 40 12
                                    

*otwiera drzwi*
- Jesteśmy!!! - zaraz po "wbiciu" się do szklarni drzwi zatrzasnęły się na następne 50 minut lekcji.
- Dzień dobry. - chórkiem przywitaliśmy się z Panią Szałwią
- Witam Was chłopcy, widzę, że zdążyliście w ostatnich sekundach *chichot* - nigdy nikt niewie co tam pod jej makówką się wyprawia, gdyż chyba za dużo czasu spędza w towarzystwie, przepraszam, bez towarzystwa kogokolwiek.
- Tak Przepani. Następnym razem będziemy chwilę wcześniej. - tylko nam odkiwnęła i zaczęła swój monolog.
- Witam ponownie wszystkie Panie i Panów na lekcji botaniki, którą bardzo kocham. Czy ktoś mógłby mi powiedzieć co mieliśmy na ostatniej lekcji? - oczywiście nikt nawet nie pofatygował się spojrzeć do zeszytu.
- *szepce* Ej Dorian. O co chodzi z tymi drzwiami tak btw? - no tak
- *szepce* W naszej szkole nie ma dzwonków. Zamiast nich mamy samo zamykające się drzwi, które otwierają się tylko na koniec lekcji i w razie zagrożenia. Tak, żeby spóźnialscy nauczyli się punktualności. - chyba nie za bardzo przypadło mu to do gustu, zwłaszcza, że w czwartek i piątek mamy na 6:30. - *szepce* To nie jest złe Leonie. Najgorsze w tej szkole jest to, że kiedy opuścisz choć dwie godziny lekcyjne Pani Deria (pielęgniarka), razem z Panem Vernem (pielęgniarz) przychodzą sprawdzić czy wszystko okej, więc nie ma bata na zerwanie się z lekcji, bo tak. - widać, że myśli i to porządnie XD
- *szepce* Ale przecież można powiedzieć, że coś Cię boli i tyle, po prostu oszukać. - jeszcze wiele będziesz musiał się nauczyć Leonku.
- *szepce* Ty chyba nie czytałeś wstępnych informacji o tej szkole, nie? - z tej czerwonej buźki na kilometr można odgadnąć, że nie czytał... - *szepce* Myślisz, że magiczna szkoła będzie zatrudniać kogokolwiek nie parającego się choć odrobinę magią? Tutaj nawet pielęgniarze muszą być magami, gdyż szczerze powiedziawszy są jednymi z lepiej zarabiających posad w takich placówkach. Muszą się oni znać na każdej przypadłości, a do tego w sytuacjach gdzie nie wiadomo co się dzieje, wiesz, jakiś błąd w inkantacjach i buf coś jest nie tak, muszą natychmiast reagować. Znają się pewnie lepiej na magii niż większość nauczycieli. Oczywiście poświęcili swoją magię i życie na leczenie, więc w tej dziedzinie nie mają sobie równych, co oznacza, że gorzej u nich np.: w atakach. Rozumiesz? - ...Czemu nic nie mówi?..
- *szepce* Okej! Już kumam! - posyłając mi błyszczący wręcz uśmiech odwrócił się w stronę naszej nauczycielki, co stwierdziłem za nie głupi pomysł, gdyż już przynajmniej połowa lekcji nam zleciała. Widzę jednak, że nie tylko my ucieliśmy sobie małą pogawędkę, bo z tego co usłyszałem przelotnie „No do Was, to jak grochem o ścianę. Zresztą nie taką ładną i prostą, ale taką BRZYDKĄ pofałdowaną, że czasami ten groch to się wgniecie!!! Czyli jeszcze gorzej niż jakby miał upaść i tylko się poobijać, bo groch też ma uczucia, a tym grochem pamiętajcie moi drodzy jesteśmy MY!!! NA-U-CZY-CIE-LE!!!" Ona to czasem bazując na jakimś głupim przysłowiu stworzy dramat.

***

Reszta lekcji minęła tak szybko jak się zaczęła, więc narzekań nie było. Zwłaszcza, że większość ludzi olewa porannym moczem ten przedmiot z uwagi na lekką rękę nauczycielki, tak to ujmę. Ja jednak nie chcąc opuścić się w moich ocenach podszedłem do Pani Szałwi i poprosiłem o kopię notatek, które każdy nauczyciel w naszej szkole przygotowuje przed lekcjami. Mają one służyć pomocy uczniom, których nie było nadanych zajęciach. Czyż to nie cudowne?
- Miło z twojej strony, że chociaż po notatki się pofatygowałeś! Reszta to tylko HULAJ DUSZO PIEKŁA NIE MA!!! - z tym nie zgodzić się nie mogę.
- Dziękuję za ksero i do widzenia! - chyba tego nie słyszała, gdyż nos miała już w księgach o niewiadomo czym...

***

Leon:
- ...jak widzicie używamy przekaźników w różnorakie sposoby pamiętając, że każdy jest INNY!!! Przekaźnik dostosowuje się do waszej duszy i mocy, więc, żeby go użyć poprawnie i w 100 procentach musicie znać siebie. Teraz niech ka... - jeju jak tu wygodnie... Chyba zaraz odpłynę...

Dorian:
- *szepce* Pst, Leon! Ej! Obudź się! Pan Robitaka tu idzie! No hej!!! - zwróciwszy swoją uwagę kilku uczniów w pobliskich ławkach nadal nie osiągnąłem mojego celu, czyli obudzenia tego parszyfca, który ważył się zasnąć w ławce, kiedy to ja potem będę musiał się męczyć z nauczaniem go wszystkiego... Dobra, nie MUSZĘ tylko MOGĘ, ale to jest dobry sposób na rewizję, tylko że wkurza mnie to, że nawet nikt nie zwróci mu uwagi!!! No dobra, następna pomyłka. Po prostu nie chcę, żeby ktokolwiek widział jego śpiący wyraz twarzy, a dla waszej świadomości jest on tak przecudny, że z wielką chęcią miałbym go powieszonego nad łóżkiem, gdyby nie to, iż jest to twarz Leona i chyba brakowałoby mu jej. Wróćmy do teraźniejszego problemu.
- *szepce* Leon, jak nie obudzisz się w tej chwili to wróciwszy do pokoju włożę Ci mały wibrator do tyłka, z którym będziesz musiał chodzić przez caaały piątek! - momentalnie otworzył oczy, co mnie, nie powiem, trochę zasmuciło...

***

To niemożliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz