2. Randka z... facetem!

301 21 70
                                    

- Są z silikonu – wyjaśniła Ino, podając Naruto coś, co wyglądało jak sztuczny, kobiecy cycek. Blondyn, skrajnie przerażony, wziął to do ręki i obejrzał. Trzęsło się to jak galareta i raczej nie zachęcało. – Mam wuja, który pracuje w teatrze i załatwił mi kilka fajnych gadżetów.

- Super – jęknął słabo Naruto, odkładając silikonową pierś na nocny stolik. On, Ino i Sakura siedzieli w jego pokoju. Dziewczyny przyszły do jego domu z samego rana, wyciągnęły go łóżka i dosłownie wszędzie zaczęły rozkładać jakieś babskie szpargały. Przytachały ze sobą dwie czubate torby ubrań, kosmetyczkę pełną jakichś toksyn, które nazywały kosmetykami, nową perukę, oraz kilkanaście dziwnych przedmiotów zarąbanych, jak wyjaśniła Ino, z teatru.

Potem zaczęło się najgorsze, kiedy stwierdziły, że musi przejść kurs „szykowania się", jak to ładnie określiły, posadziły go przed lustrem w łazience i zaczęły mu tłumaczyć, co na co i jak się nakłada, zakłada, szpachelkuje i tym podobne, straszne rzeczy. Patrzył i słuchał przerażony, słysząc chichoty ojca, który co i raz, niby to przypadkiem, przechodził za drzwiami.

Naruto ogólnie lubił o siebie dbać, z całą pewnością miał więcej kosmetyków niż cała piłkarska drużyna razem wzięta. Używał odżywek i kremów, ale bez przesady! Nie był kobietą, nawet nie wiedział, do czego służy połowa tego... tego wszystkiego!

Kiedy wychodził z łazienki, czuł się żałośnie. Ubrały go w stanik, w który włożyły to galaretowate coś, co przyniosła Ino, naciągnęły na niego jasny top z nadrukowaną z przodu uśmiechniętą wisienką oraz czarne, wygodne spodnie i trampki – w końcu miał być ubrany na sportowo. Jak dla siebie, to ubrałby się w dresy do biegania, ale dziewczyny mu tego zabroniły. Na całe szczęście nie pozwolił im nałożyć mu na twarz wszystkich tych świństw, które chciały mu nałożyć.

Ledwo dotarł do swojego pokoju, usłyszał, że dzwoni telefon. Odebrał go czym prędzej.

- Tak?

- Gotowa? – zabrzmiał z drugiej strony głos Sasuke.

- Tak – odparł.

- No to za dziesięć minut w umówionym miejscu – odrzekł chłopak i rozłączył się. Naruto poczuł, jak kolana zaczynają mu drżeć.

- To był Sasuke? – zapytała Sakura, wchodząc do jego pokoju.

- Nie dam rady – szepnął Naruto, zerkając na nią. – Nie dam rady. On się połapie! Zabije mnie!

- Nikt się nie połapie i nikt cię nie zabije! – oświadczyła Ino, podchodząc do niego z peruką, spiętą w wysoki kucyk. Włosy miał już pod specjalnym czepkiem, więc usiadł na łóżku, zrezygnowany, pozwalając dziewczynie umieścić na swojej głowie długie blond włosy. – Śmiej się z jego żartów, zachichocz ze cztery razy i trzepocz rzęsami, a zobaczysz, nie zorientuje się. No, wynocha, bo się spóźnisz!

Naruto pozwolił im wypchnąć się na korytarz, zmusić do zejścia po schodach, a potem już prawie siłą wyrzucić z domu. Gdy drzwi frontowe się za nim zamknęły, jęknął przeciągle, czując tak straszny uścisk w żołądku, jakby ktoś zawiązał mu wnętrzności w wyjątkowo paskudny supeł. Ze strachu serce biło mu szybko, a dłonie pociły się, w dodatku było mu gorąco pod peruką, ogółem – było mu źle.

Ruszył w stronę ulicy, powłócząc nogami i równie smętnie dotarł na wyznaczone miejsce. Ledwo się zatrzymał i rozejrzał, zza pobliskiego zakrętu wyjechał czarny samochód Sasuke. Naruto odetchnął – uciekłby, gdyby musiał na niego czekać dłużej niż pięć sekund.

Uchiha stanął przy krawężniku i zaraz wyskoczył z auta.

- Cześć! Mam nadzieję, że długo nie czekasz?! – zapytał, podchodząc do niego. Naruto pokręcił głową.

Ona to on! | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz