11. Zakochałem się

311 19 10
                                    

Naruto otworzył gwałtownie oczy i z niedowierzaniem spojrzał w bok, na Uchiha Sasuke, stojącego na chodniku w miejscu, gdzie ulica skręcała w lewo. Kiba zamarł, z pięścią uniesioną w górę.

- Czego chcesz, Uchiha? – zapytał Kiba, prostując się. Sasuke nie odpowiedział, tylko podszedł do Inuzuki gwałtownie. Naruto, widząc ten krok już wiedział, co się stanie, Sasuke już kiedyś przy nim właśnie w taki sposób zareagował, tyle że zmierzając w stronę własnego brata. Kiba jednak nie wiedział, co zamierza Uchiha i dlatego nie zdążył się zasłonić, gdy ten gwałtownie uniósł pięść i przyłożył Inuzuce w twarz. Kiba padł na glebę.

- Hej! – wydarł się Neji, puścił rękę Naruto i podskoczył do Uchihy, lecz ten okazał się być lepszy i zdzielił go szybciej, niż tamten zdążył go zaatakować, a w tym czasie Naruto wyrwał się Gaarze i uderzył go łokciem w brzuch, odskakując w bok.

- Zbierajcie swojego kapitana-porażkę i wynocha! – zawołał Uchiha, rozcierając pięść, którą uderzył wciąż leżącego na ziemi Kibę.

Neji zerknął na Inuzukę, ale ten nie poruszał się. On i Gaara wymienili spojrzenia, po czym podnieśli swojego kapitana i załadowali go do samochodu. Gdy odjechali, Uchiha spojrzał na Naruto.

Uzumaki natychmiast odwrócił wzrok, zmieszany. Nie miał zielonego pojęcia, co Uchiha tu robi. No i wstydził się, że musiał go zastać w takiej sytuacji, teraz, kiedy trzech kolesi biło go, a on nawet nie potrafił się obronić. Był... był taki żałosny.

- Naruto? Nic ci nie jest? – zapytał Sasuke, a Naruto zerknął na niego nieśmiało, trzymając się za żołądek.

- Nie... Chyba nie... - odparł. – Ja... dziękuję... - szepnął. Sasuke podszedł do niego i wyciągnął rękę. Naruto zamknął oczy, ale nic się nie stało. Gdy je otworzył, zobaczył, jak Sasuke cofa się o krok i odwraca spojrzenie.

- Masz... krew na twarzy...

Naruto uniósł rękę i starł krew z brody, a potem odetchnął głęboko, krzywiąc się lekko z bólu, po czym stanął prosto. Brzuch i twarz trochę bolały, ale było o wiele gorzej, gdy po raz pierwszy wyrżnął się na maleństwie.

- Co... co ty tu robisz? – zapytał zawstydzony, a Sasuke uśmiechnął się pod nosem.

- Nie wiem... - szepnął Uchiha. – Stałem tu już chyba z pół godziny... tam, gdzie zawsze – wskazał ręką zakręt, a Naruto zmarszczył brwi, nic nie rozumiejąc. – Siedziałem i myślałem, a potem uchyliłem drzwi, by odetchnąć świeżym powietrzem i usłyszałem krzyki...

- Ale... po co ty tu przyjechałeś? – zapytał Naruto, nic nie rozumiejąc, a Uchiha znów na niego spojrzał, jednak tym razem Naruto nie odwrócił wzroku. Sasuke odgarnął włosy do tyłu, co było znakiem jego zdenerwowania.

- Ja... miałem nadzieję, że... że nie wiem, będziesz szedł do sklepu, czy coś...

- I co? – zapytał Naruto, a Sasuke zaczerwienił się lekko.

- I że cię zobaczę – odparł, patrząc mu w oczy.

Naruto zdębiał i wytrzeszczył na niego oczy, a Sasuke zaszurał butami.

- Zarosisz mnie na herbatę? – spytał cicho Uchiha, a Naruto odruchowo skinął głową.

- Ja-jasne – wydukał i obrócił się.

Nie bardzo wierzył w to, co się dzieje. Może miał halucynacje spowodowane chorobą, albo stracił przytomność po wpierdolu od Kibyi teraz śnił... Jakoś nie dowierzał, że Uchiha chciał się z nim zobaczyć po tym wszystkim, co się stało... To było niemożliwe!

Ona to on! | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz