12. Dwie walki

392 19 5
                                    

- Miałeś rację – szepnął Naruto, trzymając dłoń Sasuke. – Po tylu dniach w łóżku spacer to właśnie to, czego mi było trzeba.

Sasuke ścisnął mocniej jego rękę, biorąc głęboki wdech.

- Tak, zupełnie inne powietrze, niż u nas w Konosze – powiedział Uchiha.

Właśnie wyszli z pizzerii i udali się na mały spacer po miasteczku, którego nazwy Naruto nie przyuważył na znaku, gdy tu wjeżdżali. Pogoda była słoneczna, jak na czerwiec przystało, dodatkowo wiał lekki, przyjemny wiaterek. Miasteczko było ciche, i gdyby nie babcia na ganku jednego z domów, wydawałoby się wyludnione. Dzięki temu nie wstydzili się iść za rękę. Wcześniej nie było to kłopotem, bo Naruto wyglądał jak dziewczyna, lecz teraz nie mogli sobie pozwolić, by publicznie obnosić się ze swoim związkiem. Naruto czuł się przez to trochę głupio, ale Sasuke chyba to nie przeszkadzało. Tego dnia Uchiha ani razu nie wyglądał na człowieka, który uciekałby myślami gdziekolwiek. Sasuke poświęcał mu sto procent swojej uwagi.

Dla Uzumakiego było wielką ulgą, występować w swojej własnej postaci, we własnych ciuchach, swoich czarnych dżinsach i pomarańczowym podkoszulku. Oddał już Ino jej rzeczy, podrzucił jej je jeszcze przed szkołą i przeprosił za brak peruki i silikonowych piersi. Ino skwitowała to prychnięciem, powiedziała mu, że dobrze, iż dostał od Kiby, według niej mu się należało i że jest frajerem. Spodziewał się tego i nawet się nie przejął. Dzięki całej tej farsie zyskał Sasuke, wiec to wszystko nie wydawało mu się już tak strasznie upokarzające. Teraz cała ta przebieranka śmieszyła go.

Gorzej było, kiedy spotkał Kibę. Inuzuka obrzucił go kilkoma niewybrednymi epitetami, ale w szkole nie zrobił mu nic więcej, a po lekcjach Naruto natychmiast ulotnił się na spotkanie z Sasuke.

- Tak – przytaknął. – W ogóle zamykanie mnie w pokoju na tak długo z moim ADHD... - pokręcił głową, a Sasuke zaśmiał się.

W tym samym momencie usłyszeli wesołe, dziecięce śmiechy i spojrzeli w bok drogi, którą szli, puszczając swoje dłonie.

Niedaleko drogi, na polu miedzy jakimiś budynkami, znajdowało się ogrodzone siatką boisko, po którym ganiało się dziesięciu małych chłopaków, w różnym wieku. Najstarszy wyglądał na jakieś trzynaście lat.

Naruto natychmiast skręcił i podszedł do siatki, patrząc, jak dzieciaki biegają miedzy bramkami zrobionymi z jakichś drewnianych słupków. Naruto wsadził palce między oczka siatki i przytknął do niej nos.

- Tak dawno nie grałem... - szepnął, patrząc, jak jeden z chłopaczków strzela bramkę. Dzieciaki zaczęły wiwatować i rzucać się na siebie niczym piłkarze na Mistrzostwach Świata. Sasuke stanął obok niego.

- A chcesz się ze mną zmierzyć na boisku? – zapytał.

- Jasne! – odkrzyknął uradowany Naruto, a Sasuke wyszczerzył zęby.

- Hej, dzieciaki! – krzyknął, ruszając w stronę bramki, która można było wejść na teren boiska, a Naruto za nim. – Możemy się przyłączyć?!

Smarkacze przestali grać i spojrzeli na nich. Sasuke pchnął bramkę i weszli do środka.

-Naprawdę chcecie z nami zagrać?! – zapytał jakiś dzieciak, jeden z tych mniejszych, podbiegając do nich. Miał jasne włosy, ubrany był w czarne spodenki i zieloną koszulkę, brakowało mu jednego zęba. – Serio?!

- Jasne – odparł Sasuke.

- Jeeeeeee!!! – zawołał jeden z dzieciaków. – Ja biorę czarnego! Ej, ty, czarny! Będziesz w mojej drużynie! – krzyknął śmiało.

Ona to on! | SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz