Afuro x Gouenji

107 7 5
                                    

Idę sobie przy boisku obok rzeki, widzę, że gra tam była już drużyna Raimona. Skończyliśmy 3 gimnazjum, a ja nie odezwałem się do nich z żadnym słowem. Choćby gratulacji. Egoista. Tak bardzo brakuje mi czasu kiedy choć przez chwilę grałem w Raimonie, u boku Shuuyi, który jako pierwszy mi zaufał. Tak bardzo skrzywdziłem go i jego drużynę, a on tak po prostu zdał się na mnie w meczu z drużyną Aliusa. On jest szczęśliwy w gronie swoich przyjaciół, a mnie ma już gdzieś. Pewnie nawet nie pamięta, że istnieje, ma mnie za nikogo. Za śmiecia. Upadłego niby aniołka. Oszusta i naiwnego chłopczyka. Gouenji nawet nie wiesz jak bardzo się z tobą zgadzam. Wiem, że jestem nikim, ale proszę, odezwij się. Spójrz w moją stronę. Patrz stoję tutaj, na moście, z którego mam ochotę skoczyć. Mam idealny widok na ciebie, twoje białe włosy, idealne ciało, ciemne oczy, które tak hipnotyzują. Podnieś głowę byś mógł mnie zobaczyć, błagam. Shuuya, proszę. Ty jednak tego nie robisz, przybijasz z Endou piątkę i znów wylatuję ci z głowy. To jest najgorsze uczucie, wylecieć z czyiś wspomnień. Z pamięci osoby, którą tak kochasz. Już w Zeusie cię kochałem, kochałem w Raimonie, kochałem w Ognistym Smoku kocham teraz. Tylko, że ty nawet o tym nie wiesz, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo krzywdzi fakt, że nie mogę ci tego powiedzieć. Wyśmiejesz mnie, obrzydzisz się i jeśli jeszcze w jakiś sposób trzymam się na cienkiej nitce w twojej pamięci to moje wyznanie niczym nożyczki ją przetnie. Przetnie jak ja moje ręce. Wczoraj, dziś, tydzień temu, miesiąc temu, jutro, pojutrze, za trzy dni, za tydzień, aż w końcu przetne i moją linię życia, która i tak jest związana małym supełkiem, bo kiedyś już pękła. Tylko miesiąc temu lekarze zdołali ją zawiązać i nikt się nie dowiedział. Gdy ją rozwiążę drugi raz nie będzie dało się jej odratować, a ja zniknę w objęciach śmierci, mojego pragnienia. Wszystko robię dla ciebie Shuuya, to z miłości. Już nie daję psychicznie rady, a może powiem ci o moich uczuciach? W końcu są jakieś szanse. Schodzę z tego mostu, bo muszę ci powiedzieć, że cię kocham, a jestem blisko skoczenia z tąd. Idę do domu, pora pocharatać sobie rączki. Spaceruję, idę, truchtam, biegnę, pojęcie krwi jest takie cudowne, tak przyciągające. Wbiegam do domu, w którym nikogo nie ma, wchodzę na piętro i do mojego pokoju. Z biurka wyciągam moją ukochaną żyletkę, prostuję rękę i przykładam narzędzie zbrodni i mojej niedalekiej śmierci do przedramienia. Wbijam, a uśmiech wstępuje na moją twarz. Widzisz Gouenji? To dla ciebie, albo przez ciebie? Nie, przeze mnie. To ja się zakochałem jak debil, i tak cię nie zdobędę. Gdyby ci zależało to byś zadzwonił, chociażby napisał. Ale zero, nic. Mój sens życia przepadł, a ja przepadnę razem z nim, ale chcę żebyś wiedział chociaż ty o moich uczuciach. Powiem dzisiaj, dzisiaj wieczorem. Napisze do ciebie, spotkamy się i ci powiem. Co czuję. Jak bardzo boli. I może zostaniemy parą. Marzenia. Wolę cele, a moim największym jest samobójstwo. Tak. Przecieram rękę pokrytą krwią papierem, chociaż to daje mi jako taką radość z życia. Jest jeden plus, istnieje ból. Mój kochany ból. Wyciągam telefon i piszę. Hej spotkamy się? Chcę pogadać ;*. Bogowie wysłałem. Nieudacznik. Ta emotka...Wystraszysz się, nie przyjdziesz, jestem do niczego. Odczytałeś! Piszesz...Jasne, za 20 minut na moście. Dałem serce, i elektroniczne i własne. Tobie podarowałbym każde, nawet innego człowieka, aby tylko cię uszczęśliwić. Zbieram się, zakładam bluzę. Jakoś wymigam się, że jest mi zimno. Czy w czerwcu to podziała? Zawsze działa, przecież nie rozkarzesz mi się rozebrać. Ogarniam włosy i wychodzę. Idę i już jestem, nawet przed czasem. Czekam na ciebie, coraz bardziej mam ochotę skoczyć, gdy tak opieram się o barierkę wydaje się nie być tak wysoko. Słyszę kroki i odwracam się, a tam stoisz ty, przystojny jak zwykle. Moje białe ubrania są niczym w porównaniu z twoją pomarańczową koszulką. W ogóle w porównaniu z tobą jestem nikim, nawet Glass jest ode mnie lepszy. Twoje umięśnione przedramiona działają elektryzująco, są sto razy ładniejsze niż moje chude i do tego pocięte. Wbiegam w ciebie, a ty nie spodziewanie oddajesz mój uścisk. Odsuwam się od ciebie i przepraszam, a ty odpowiadasz, że też się stęskniłeś. Robi mi się ciepło na sercu, a twarz nabiera żywszych kolorów, ale nie zauważasz tego. To ten czas, czym szybciej tym lepiej.

-Shuuya- zdziwiłeś się, bo rzadko mówię do ciebie po imieniu.

-Muszę ci coś powiedzieć...Nie dam dłużej rady, więc wprost....Kocham cię, bardzo...

Patrzysz na mnie zaskoczony i nie odpowiadasz, a ja wiem co to znaczy. Próbuję cię przeprosić, ale szloch mi przeszkadza, po prostu się odwracam i biegnę ile sił w nogach. Odpowiadasz ciche ja ciebie też, Terumi , ale jestem już zbyt daleko i płacz zagłusza wszystkie dźwięki. Bez wyjątku. Nie słyszę również dźwięku nadjeżdżającego auta. Czuję ostry ból w klatce piersiowej i odzyskuję słuch, słyszę melodie. Harfy.









Jeśli chcecie możecie coś zamawiać.
Tutaj będzie tylko angst, jak w tytule.

Bye,🖤

One Shots (Angst) Inazuma Eleven/GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz