Deszcz. Wiele ludzi go nienawidzi, ja wręcz przeciwnie. Uwielbiam deszcz kiedy siadam na parapecie w pokoju i przysłuchuje się jego szumowi trzymając w ręce książkę, odpływam. To ma swoją drugą stronę taką jak dziś kiedy to wracam z kawiarni do domu. Autobusy mają jakąś awarię, telefon mi padł a ja nie mam parasolki, deszcz tak leje jakby co najmniej wkurwił się na cały świat. Idąc drogami Bakersfield zastanawiałam się co ja właściwie tu robię, powinnam już dawno zabrać mamę oraz brata i wyjechać jak najdalej. Ale czy to był sposób, czy chciałam wyjść na tchóża który ucieka. Zawsze byłam odważna, zdeterminowana i gotowa zginać za rodzinę. Bo tak mnie wychowano, często zastanawiałam się co jakby ojciec musiał podjąć decyzje rodzina czy firma, co by wybrał. Z biegiem lat odpowiedziałam sobie na te pytanie, wybrałby firmę i nawet by się nie zastanawiał. Mama opowiadała mi kiedyś jak poznała mojego tatę i jakim cudownym człowiekiem był. Ojciec pochodził z bogatej rodziny zajmującej się produkcją porcelany, miał odziedziczyć firmę ale stwierdził że to dla niego za mało. Chciał stworzyć imperium takie które nie będzie znane pod jego całą rodziną a nim samym. Dlatego kiedy mama zaszła w ciąże ten postanowił się zrzec firmy i ruszył wraz z mamą w podróż która miała zapoczątkować nowy etap życia. Mama nie często opowiadała o ojcu. Gdy się upijała zaczynała opowiadać jakie to życie kiedyś było cudowne, bolały mnie jej słowa bo wszystko wynikało na to że to po moich narodzinach ojciec się zmienił, przy czym zaczął niszczyć życie dla mamy. Często wspominała o tym że ojciec był dobrym człowiekiem, po założeniu małej kancelarii prawniczej która dość szybko zasłynęła w Bakersfield postanowił udzielać się charytatywnie, raz w tygodniu odwiedzał dom dziecka, schroniska i hospicjum. Podobno uwielbiał dzieci, często przesiadywał w domu dziecka. Z biegiem czasu zapomniał o tym. Do tej pory mama nie wie czemu się tak zmienił. Mała kancelaria przerodziła się w ogromną firmę a jedna firma w trzy. Idąc zamyślona dostrzegłam zbliżające się auto jakim oczywiście było niebieskie lambo.-Widzę że lubisz deszcz ale aż tak żeby chodzić bez parasolki, normalnie ryzykantka jesteś. Potrzebujesz adrenaliny więc sprzeciwiasz się tatusiowi ściągając kurtkę.
Nienawidzę jak ktoś porusza temat mojego ojca, zaczyna mówić jakie to mam szczęście mając go i że powinnam dziękować Bogu za taki cud. Może dlatego nie wierzę w Boga.
-Coś jeszcze bo jak nie to możesz wypierdalać zająć się sobą bo jedyne co robisz to ciągle mnie śledzisz masz jakąś jebaną obsesję czy jaki chuj??
Odparłam z jadem i zaczęłam iść przed siebie.
-Halo halo dokąd to nie skończyłem rozmowy.
-To dobrze bo ja tak, a jak ci się nudzi to wypierdalaj na bananowce prostować banany.
-Podwiozę cię, nie będziesz mokła.
Jaki milutki, boki zrywać.
-Jeb się.
-Wsiadaj i mnie nie wkurwiaj bo nie wiesz co potrafię.
-Jaki groźny jesteś aż się przestraszyłam, groźniejszy jest york mojej przyjaciółki jak mnie liże na przywitanie.
-Wsiadasz czy nie, czekać nie będę.
Gdyby warunki były inne, nigdy bym się nie zgodziła. Miałabym wyjebane i poszła dalej ale że byłam przemoknięta i zmęczona postanowiłam się zgodzić.
-Błagaj mnie o to.
-Co?
-Żartuje idioto.
Wsiadłam do auta, no cóż fancy jest nic więcej dodać nie mogę a jednak może mogę jest bardzo szybkie.
-Kurwa zwolnij, jeszcze nie chcę umierać muszę zdać maturę z matmy i udowodnić starej prukwie że coś umiem. A po za tym ten złom zaraz się rozleci.
CZYTASZ
Loneliness #1
RomansaOSTRZEŻENIE Książka zawiera akty przemocy fizycznej jak i psychicznej poruszony jest temat gwałtu oraz samobójstw. Zachowania bohaterów są toksyczne i nie dopuszczalne. W książce występują sceny 18+. Nie jest to odpowiednia lektura dla wrażliwych os...