Calum's pov
Wracałem z domu Ashtona. Jechałem dość szybko. Chciałem jak najprędzej dotrzeć do domu by upewnić się, że Katlyn nic nie grozi.
Starałem się uspokoić ale jakoś nie byłem w stanie. Pamiętam nadal jej przeraźliwy krzyk i pierwsze zdanie które desperacko wypowiedziała do słuchawki telefonu gdy odebrałem.
Była silna... Była silniejsza niż nie jedna osoba na tym świecie. Zawsze gdy mi brakowało zdrowego rozsądku, to ona podejmowała decyzje. I nigdy nie żałowałem, że się z nią związałem.
Teraz starałem się dojechać szybko do domu i przy okazji nie spowodować żadnego wypadku ze mną w roli głównej.
Byłem kilka metrów od domu, gdy nagle coś mnie tknęło. Zwolniłem. Po chwili gdy byłem już całkiem blisko, z oddali zobaczyłem reflektory samochodu stojącego na podjeździe naszego domu.
Nie podjeżdżałem bliżej. Zatrzymałem się jakieś dziesięć metrów dalej. Wyłączyłem silnik, odpiąłem pasy a ze schowka wyciągnąłem srebrną broń, którą zawsze miałem przy sobie.
Cicho wyszedłem z auta, załadowałem pistolet i ruszyłem w stronę mojego i Katlyn domu. Im byłem bliżej tym lepiej wszystko widziałem. Zobaczyłem człowieka stojącego przy drzwiach wejściowych. Był cały ubrany na czarno ale doskonale widziałem kontury jego ciała w słabym świetle latarni.
Nagle zatrzymałem się bo coś mnie zaintrygowało. Samochód który stał na podjeździe zaczął zdawać mi się całkiem znajomy. W pewnej chwili dotarło do mnie, do kogo należał pojazd.
Jednakże nie schowałem broni. Nie wiedziałem kogo mógłbym spodziewać się przed drzwiami a przecież w środku budynku była moja Katlyn.
Starałem się iść ostrożnie by nie poznać że tu jestem. Byłem już dość blisko osoby która z niecierpliwością mocno pukała do drzwi.
- Cholera, Calum! Otwórz. Mamy do pogadania! - wykrzyczał mężczyzna.
Teraz już w stu procentach byłem pewny, że był to były Katlyn, Michael.
Podszedłem szybko do mężczyzny i całych sił uderzyłem go w tył głowy bronią którą trzymałem w ręku. Upadł na trawnik.
Schowałem pistolet do kieszeni. Schyliłem się żeby zobaczyć czy jest orzytomny. Oddychał. Kopnąłem go jeszcze w brzuch.
- Mam nadzieję że się nie obudzisz. - spojrzałem na niego z góry.
Chciałbym się go pozbyć ale nie mogłem. Musiałem iść do Katlyn. Widziałem w swojej głowie obrazy przestraszonej i roztrzęsionej dziewczyny.
- Cholera. - przekląłem pod nosem.
Miałem w sobie jedną wadę. Tą wadą była moja słabość do NIEJ. Kochałem ją najbardziej w świecie. Każdy kto mnie dobrze zna widzi, że Katlyn jest jedyną kobietą, do której mam szacunek. Nigdy bym jej nie skrzywdził
Poddenerwowany wyprostowałem się i wypuściłem ciężko powietrze z moich płuc. Sięgnąłem po telefon z kieszeni i odblokowałem go. Wybrałem ostatni kontakt, Ashton.
Pierwszy wygnał... drugi... kolejny...
- Halo? - wreszcie głos po drugiej stronie dał o sobie znać.
- Słuchaj Ash, jest sprawa. Jestem pod domem z Michaelem... nieprzytomnym Michaelem. No i muszę się jakoś go pozbyć. Ale nie mogę, muszę iść do Kat... Mógłbyś... - nie zdążyłem dokończyć bo mój rozmówca przerwał mi.
- Jasne, zajmę się nim. - odpowiedział nieco zgaszony.
Zakładam, że był już nieco wstawiony.
- Dzięki. - nie czekałem na odpowiedź tylko rozłączyłem się.
Spojrzałem jeszcze raz na wpół żywego Clifforda. Miał nieco zakrwawioną twarz. Wyglądał obrzydliwie. W sumie to moja wina bo chyba trochę za mocno go uderzyłem. No ale cóż, zasłużył.
Ominąłem byłego chłopaka Kat i skierowałem się po schodach do drzwi wejściowych. Wyciągnąłem z kurtki klucze i przekręciłem je w zamku.
Starałem się robić to powoli i w miarę możliwości cicho, tak, by nie przestraszyć MOJEJ KSIĘŻNICZKI.
CZYTASZ
missing / Ashton Irwin Fanfiction
FanfictionAshton to "jeździc". Jest motocyklistą który załatwia brudne interesy. Porywa młode dziewczyny by następnie wysyłać je do "kupców". Dziewczyny które spotyka na swojej drodze nic dla niego nie znaczą. Lecz ta, którą spotka na jednej z autostrad na o...