Obudziłam się pierwsza. Samuel jeszcze pochrapywał, więc zeszłam do kuchni. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić dla nas śniadanie, chociaż marna ze mnie kucharka. Jednak chciałam, aby miło zaczął się nasz wspólny poranek. Niestety zapomniałam, że ma pustą lodówkę i trzeba zrobić zakupy. Wróciłam na górę i na paluszkach weszłam do garderoby, po czym się ubrałam. Upewniłam się, że nadal śpi i ponownie zeszłam. Po drodze zgarnęłam z szafki w korytarzu jego klucze i ruszyłam na zakupy spożywcze. Na szczęście miałam telefon, więc mogłam zapłacić przez aplikację, nie musiałam się martwić o pieniądze.
Zakupy zajęły mi więcej czasu, niż się spodziewałam. Nie mogłam się zdecydować, co zrobić, ale stwierdziłam, że omlety będą najlepszym wyjściem, bo szybko się je robi i ciężko jest je sknocić.
Zaparkowałam w tym samym miejscu, co wcześniej i obładowana torbami weszłam do środka. Samuel siedział przy stole z parującym kubkiem w dłoni. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Odstawiłam zakupy na blat i podeszłam do niego, żeby skraść mu szybkiego całusa na dzień dobry.
– Byłem pewny, że dałaś nogę – powiedział, wciągając mnie sobie na kolana.
– Jak widać nie, ale dlaczego tak pomyślałeś?
– Bo nie byłby to pierwszy raz – sarknął, czym mnie rozbawił.
– Więcej się już to nie powtórzy – odpowiedziałam i pogłaskałam go po policzku. Miał dwudniowy zarost. Chociaż bardziej podobał mi się w takim wydaniu, to drapał niemiłosiernie. – Zamierzam się trzymać wczorajszych ustaleń, chyba że ty zmieniłeś zdanie.
Pokręcił głowa, zaprzeczając, niezadowolony z tego, co usłyszał.
– Jakbym nie chciał, żebyś tu była, to bym ci nie zaproponował wspólnego mieszkania.
– Musimy ustalić jeszcze kilka rzeczy, nim się wprowadzę na ten miesiąc. – Specjalnie zaakcentowałam słowo miesiąc, żeby podkreślić, że tylko na tyle się zgodziłam na próbę.
– A co tu ustalać? Zabierzesz ze swojego mieszkania, co tam chcesz, czy potrzebujesz i zostajesz tutaj.
– Miałam na myśli koszty. – Spojrzałam niepewnie na niego. – Chciałabym dokładać połowę do wszelkich płatności.
– Kotek, nie zaczynaj, dobrze? Nie ma mowy, że będziesz za cokolwiek płacić. – Zezłościł się, lecz ja nie chciałam, żeby za mnie płacił, ale też nie chciałam się z nim kłócić.– Nie chcę być twoja utrzymanka, jeszcze i tak nie spłaciłam długu za komorników.
– Nie żartuj, że oddałaś mi jakąś kasę? Mówiłem, że masz jej nie oddawać – warknął.
Byłam zła na siebie, że poruszyłam ten temat, a chciałam miło zacząć dzień.
– Nie zauważyłeś? – zapytałam cicho. Mój humor poleciał na łeb, na szyję.
– Nie, nie sprawdzam konta. Raz na jakiś czas patrzę, ile mam środków na koncie.
– Musisz być bogatym człowiekiem – stwierdziłam fakt, a on westchnął przeciągle.
– Siłą rzeczy. Mam dwa dochodowe kluby, dlatego stać mnie, byś tutaj mieszkała i do niczego się nie dokładała.
– Będę się głupio czuła. Będę miała wrażenie, że cię wykorzystuję.
– Dlaczego tak uważasz? Wiem, że nie jesteś ze mną dla pieniędzy. Nigdy tak nie myślałem, a wręcz przeciwnie. – Spuściłam głowę, nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Złapał mnie za brodę i pocałował. – Nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwy, że jesteś, a jak jeszcze zrobisz pyszne śniadanie, to będę cię nosił na rękach.
CZYTASZ
TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONE
ChickLitCamila, to studentka weterynarii, która od zawsze pragnęła swojego konia. W końcu udało jej się spełnić marzenie, ale płacąc więcej, niż wartość jej nowego kopytnego przyjaciela. Dziewczyna postawiona pod ścianą zatrudnia się w klubie ze striptizem...