[Noeul]:
Staliśmy tak następne 15 minut w ciszy. No do póki Fort jej nie przerwał.
-Chciałeś być przywódcą ale nawet planu nie potrafisz obmyśleć porządnego? Miałeś czas na to od wczoraj. A ty rzucasz czymś takim? Żartujesz sobie z nas?- Pyta Fort.
-Ej ej spokojnie. -Mówię do Forta. -No już bez takich. -Dodaję.
-Nie wiem, nie mam pomysłu.- Odpowiada chłopak i patrzy na mnie. -Noeul masz jakiś pomysł?- Pyta cicho.
-No tak czyli jak zawsze chce się kimś wyręczyć.- Dodał Evan.
-Przestańcie już.- Mruknąłem i spojrzałem w przepaść.
-W zasadzie sam nie mam planu żadnego. Jak tak teraz myślę nie wiem jak to ugryźć... Chyba, że.. Hm... -Zacząłem się zastanawiać chwilę.
-Musielibyśmy stanąć z nimi do walki albo..- Mówi Platon.
Wszyscy patrzą na mnie pytająco.
-Albo?- Pyta Evans.
-Albo...- Wtrąciłem się w jego wypowiedź. -Może uda nam się ominąć ich gniazdo.- Mówię.
-No tylko jak?- Pyta Rose.
Rozglądam się.
-Na bokach skał są wyboje takie małe a jednocześnie moglibyśmy po nich przejść. - Odparłem.
-A jeśli nas usłyszą i będą chciały nas zaatakować?- Pyta Fort.
-Wtedy będziemy musieli się już bronić. Pamiętajcie tylko o jednym.- Dodałem. -Sable umierają od ścięcia im głowy. Jeśli przebijecie je na wylot podwajają się. Są szybkie więc musicie mieć pełne skupienie by odciąć im głowę inaczej porządnie podwoimy sobie armie.
-Okej czyli odcinamy tylko głowy.- Mówi Evan.
-No tak ale lepiej byście przeszli na tyle cicho by jednak nas nie zauważyły.- Odpowiadam. -Czy wszyscy są gotowi? Możemy ruszać? -Pytam.
W odpowiedzi dostałem skinienia.
Uśmiechnąłem się i powoli ruszyłem w stronę przepaści.
Reszta także się ruszyła. Stanąłem na końcu przy ogromnym spadzie.
-Okej to jak chcesz tam zejść?- Pyta Esme.
-Myślę, że najlepiej będzie się opuścić w dół po skale.- Dodałem.
-Chcesz byśmy się zabili?- Pyta Evan.
-A co siły w rękach nie masz?- Pytam a on od razu milczy.
-Jeśli ktoś czuję się na tyle nie pewnie może zejść przy użyciu liny. Tak dla swojego bezpieczeństwa.- Odparłem.
-To kto pierwszy idzie?- Pyta Esme.
Rose podnosi rękę i wysuwa się na przód.
-Ja. - Mówi chętna.
Siada na krawędzi i odwraca się powoli opuszczając. Następny ruszył w dół Platon później Esme, Evan, Peat i Fort. Teraz była moja kolej. Usiadłem sobie na spokojnie na krawędzi nagle poczułem dłonie na talii spojrzałem sobie przez ramię. Boss był kucnięty a swoje dłonie właśnie trzymał na mojej wąskiej talii.
-Co robisz?- Pytam.
-Nie wiem czy uda nam się wydostać z tego wąwozu zagłady i przepaści nicości. Muszę się jakoś nacieszyć przed zejściem tam.- Odparł a ja lekko podniosłem brew. Odwróciłem się bardziej w jego stronę.
-Co to znaczy..?- Mruknąłem pytająco ale nie zakończyłem jeszcze wypowiedzi jednakże chłopak pocałował mnie w usta. Moje oczy ponownie się rozszerzyły.
Mimo, że powiedziałem sobie nie to i tak oddałem ten pocałunek. Po chwili ułożyłem rękę na jego klatce i lekko odsunąłem go od siebie.
-Jak wyjdziemy z tej przepaści dostaniesz w twarz za te całowanie i nie pytanie mnie o zgodę.- Mruknąłem.
-Już dałeś mi zgodę..- Odparł.
-A to, że niby kiedy?- Pytam.
-Kiedy oddałeś.- Uśmiechnął się cwaniacko. Pokręciłem lekko głową przewracając oczami i walnąłem go łokciem pod żebrami.
-Przestań się wygłupiać i weź się do pracy panie kabareciarzu.- Dodałem.
Odwróciłem się na brzuch i nim lekko pokierowałem się po skale w dół szukając nogami wyboi na którą będę mógł położyć. Rękami już znalazłem, no tu też było wysoko to trzeba przyznać.
CZYTASZ
𓂀 𝒵𝒶𝑔𝒾𝓃𝒾𝑜𝓃𝒶 𝒦𝓈𝒾ę𝑔𝒶. -𝐵𝑜𝓈𝓈𝒩𝑜𝑒𝓊𝓁. 𓂀
RandomWidiliano to małe miasteczko ukryte głęboko w terenie który dla ludzi jest kompletnie nieznany i niedostępny. Każdy kto pochodzi z tego miejsca jest wyjątkowy lub został obdarzony przez bogów niezwykłymi przemianami, mocami, zdolnościami lub talenta...