Rozdział V

26 5 0
                                    

Gdy się obudziłam byłam w swoim łóżku, nakryta kołdrą.
- Która godzina..? - zapytałam samą siebie lecz co mnie zdziwiło najbardziej, dostałam odpowiedź.
Jak się okazało nie jestem w pokoju sama, a Władca Ciem przyniósł mnie tu i siedział tu całą noc pilnując mnie.
- Dziewiąta, śpij sobie jeszcze, motylciu. Należy ci się. - uśmiechnął się do mnie szeroko i poprawił kołdrę.
- Która?! Ja powinnam od dwóch godzin pracować! Dlaczego mój budzik nie... - Władca Ciem przerwał mi, przykładając palec do moich ust.
- Ciiiii... Nie zadzwonił bo jest niedziela i przykro mi, ale ja już niestety muszę iść.. obowiązki wzywają, skarbeńku. - uklęknął przede mną i cmoknął w polik.
- Miłego dnia - powiedziałam gdy już wychodził.
– Wzajemnie i odpoczywaj - uśmiechnął się ostatni raz i zniknął.
Takie poranki to ja mogłabym mieć codziennie zamiast kawy.

Gdy po jakimś czasie się już ogarnęłam i zeszłam na dół by coś zjeść przypomniała mi się moja rozmowa z Adrienem.
To już ten czas, ale sama się na to pisałam..
- Szefie.. - zaczęłam gdy pojawiłam się w progu pomieszczenia w którym się aktualnie znajdował, czyli kuchni.
- Nathalie.. jest niedziela i jesteś poza pracą, nazywaj mnie Gabriel. Z resztą podczas pracy tak samo, w końcu jesteśmy też przyjaciółmi. - uśmiechnął się lekko - I o co chciałaś zapytać?
– Umm.. ja.. bo wiesz.. mam pytanie, czy zgodziłbyś się gdyby do Adriena przyszła pewna dziewczyna..? - wydusiłam z siebie.
- Czemu nie - te słowa mnie zszokowały.
Tak łatwo? Nie możliwe.
- N..-naprawdę? - zapytałam dla pewności.
- Tak, tylko kiedy? Dzisiaj? Może być o piętnastej?
– Ummm... Ja zapytam Adriena.. Będzie na pewno bardzo szczęśliwy. - mówiłam dalej zdziwiona, lecz z radością w głosie.

Po chwili udałam się do Adriena, ten był bardzo szczęśliwy i zgodził się na wszystko, od razu zadzwonił do swojej przyjaciółki.
Potem wszystko przekazałam Gabrielowi i udałam się do swojego pokoju.
Spokój. - pomyślałam.
Po jakiś trzydziestu minutach dziewczyna przyszła i od razu poszła gdzieś za Adrienem do jego pokoju.
Z resztą co mi do tego, wzięłam książkę i siedząc na krawędzi mojego łóżka zaczęłam czytać, jednak nie na długo.
- No hej, Misia, co tam porabiasz? - zapytał dobrze znany mi głos.
- A wiesz, czytam, nudzę się i myślę..
– O czym tak myślisz? - zapytał zaciekawiony.
- O kim, skarbie. I odpowiadając, na przykład.. O tobie... - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Oo.. słodko.. - powiedział i podszedł bliżej mnie siadając obok i po chwili wyjął coś zza pleców.
Okazała się być to piękna czerwona róża. On podał mi ją nic nie mówiąc.
- Dziękuję.. - wybełkotałam z uśmiechem biorąc kwiatek.
- Nie masz za co, motylciu. - na te słowa odpowiedziałam tylko bardzo namiętnym pocałunkiem.
Wplotłam ręce w jego szyję a on złapał mnie rękoma w talii.
Po chwili jego wargi poczułam na swojej szyi.
W tym momencie drzwi do pokoju się uchyliły, ale my tego nawet nie usłyszeliśmy.
- Nathalie nie chcę prze... - powiedział chłopięcy głos lecz momentalnie przerwał wypowiedź. Dopiero teraz zorientowaliśmy się, że prócz nas w pokoju znajduje się ktoś jeszcze...
- My przepraszamy.. - odezwał się ponownie a potem słyszałam już tylko szybko zamykające się drzwi.
Zaniemówiłam.
- O kurde.. słabo... Czekaj tu, ja zaraz przyjdę. - rozkazałam i momentalnie wybiegłam z pokoju, kierując się od razu do pomieszczenia w którym znajduje się chłopak wraz z jego przyjaciółką.
- Przepraszam was najmocniej za to... Nie powinnam... Głupia ja... - obwiniałam się.
- N..nie ważne, zapominamy, ale przyszliśmy do ciebie w jednej sprawie, tata powiedział że musi gdzieś jechać - przytaknęłam zgodnie z prawdą. - I powiedział że w razie czego mamy się do ciebie zwracać, a ja chciałem zapytać czy możemy zrobić sobie coś do jedzenia..?
– Nawet się mnie nie pytaj, ale proszę uważajcie żeby bardzo tam nie nabrudzić, okej?
– Okej - odpowiedział z uśmiechem nastolatek a jego rówieśniczka przytaknęła.
- I jeszcze raz bardzo... was przepraszam....
– Nie no, nie ma problemu, nic takiego się przecież nie stało. - nastolatkowie przysięgli że będą udawać gdyby nigdy nic nie widzieli i po chwili wróciłam do mojego pokoju.
- Jest... Hmmm.. okej... - powiedziałam idąc w stronę Władcy Ciem.
Usiadłam obok niego i oparłam swoją głowę na jego ramieniu, a on położył na moim rękę wtulając mnie lekko w siebie.
Oboje lekko się zaśmialiśmy.
- Przepraszam cię najmocniej moja droga, ale muszę już iść, do zobaczenia i dobrej nocki. - powiedział, a ja ostatni raz go przytulłam i pozwoliłam odejść.
- Dobranoc, Hawkie..

Po kilku nudnych godzinach, wzięłam kąpiel, ubrałam się w piżamę i położyłam do łóżka, aby zaraz zasnąć.

„Narodzenie Mieszanych Uczuć" GABENATHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz