15. Dom nad jeziorem

8.7K 290 8
                                    


We wtorkowy poranek Salvatore obudził się przed Giną. Kobieta leżała nadal w jego łóżku oddychając spokojnie zakopana w miękkiej pościeli, gdy Marchetti wstał i wolnym krokiem opuścił sypialnię. Wziął szybki prysznic, ubrał się, zrobił szybki trening i obchód po rezydencji. Na terenie posiadłości przebywała aktualnie tylko taka liczba osób, jaka była niezbędna do zapewnienia im bezpieczeństwa. Cisza panująca w domu nad jeziorem była upajająca. Salvatore zabronił komukolwiek przekraczania progu domu. Chciał mieć Ginę tylko dla siebie bez widzów i nachalnych gości. Mężczyzna przechodząc do wielkiej przestronnej kuchni wyjął z kieszeni wibrujący telefon po czym odebrał przychodzące połączenie.

– Gdzie jesteś? Byłem rano w twoim apartamencie, ale Luca mówił, że wyjechałeś – mówi zdziwiony Rizzi.

– Taaa. Czego chcesz? – pyta Salvatore myszkując po szafkach w poszukiwaniu kubków.

– Musisz pomóc mi wybrać pierścionek dla Sofii. Myślałem, że pojedziemy razem w kilka miejsc i ogarniemy jakąś błyskotkę – mruczy niezadowolony – dzwoniłem do Tomasso, zamówić coś u niego, ale nie wyrobi się na wieczór a już obiecałem tej małej czarownicy, że dziś się oświadczę i nie chcę łamać danego słowa.

– Nie mam na to czasu. Weź Lotario. On lubi zakupy. Ja kurwa nienawidzę.

– Pewnie mi nie pomożesz, ale może znasz rozmiar jej palca?

– No oczywiście... Nie zadawaj mi takich nonsensownych pytań Dazio. Zadzwoń do mojej matki, będzie wiedziała jaki kupić.

– I nie powiesz mi, gdzie jesteś?

– A do czego ci to potrzebne? Biorę wolne na kilka dni... może tydzień. Zajmij się wszystkim i ogarnij te zaręczyny. Tylko postaraj się, nie chcę później słyszeć jęczenia Sofii.

– Ty i wolne? Przecież ty nigdy nie wziąłeś ani dnia wolnego. Co się kurwa dzieje Sal?

– Potrzebuję odpoczynku – wzdycha Marchetti.

– O czym ty mówisz? – dopytuje zaniepokojony Rizzi.

– Zajmij się zakupami. I ustalcie od razu datę ślubu.

– Dobra. Ale na pewno wszystko u ciebie w porządku?

– Tak. Jestem w Lago dello Scanzano jak już koniecznie musisz wiedzieć, ale jeśli tu przyjedziesz odstrzelę ci fiuta.

– Spokojnie, odpoczywaj. Zajmę się biznesem przez kilka dni.

– Wspaniale – syknął Marchetti po czym rozłączył się i rzucił telefon na ciemny blat.

Wziął z szafki dwa zielone kubki i podstawił je pod ekspres wybierając zwykłą czarną kawę. Gdy napary były gotowe wziął je do ręki po czym skierował się do sypialni. Jego ciężkie kroki rozbudziły Ginę. Uśmiechnęła się, gdy poczuła zapach kawy, którą niósł w dłoni Salvatore. Bez słowa podał kubek dziewczynie, która nachyliła się wdychając uzależniającą woń mocno palonej arabiki.

– Mmm... – szepnęła cicho biorąc duży łyk napoju – dziękuję.

– Wyspałaś się? – spytał Marchetti przyglądając się nagiej dziewczynie siedzącej na środku łóżka.

– Tak. Bardzo wygodne masz tu łóżko. Zdecydowanie lepsze niż w apartamencie. Podoba mi się tu.

– Cieszę się, bo zostaniemy tu kilka dni.

– Nie musisz pracować?

– Dazio się wszystkim zajmie – wyjaśnił.

– Rozumiem, że mam zrobić coś do jedzenia i posprzątać ten wielki dom? Trochę mi z tym zejdzie... jest strasznie zakurzony – mruknęła markotnie przygryzając wargę.

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz