22.

10.6K 546 303
                                    

CARTER:

Miałem wrażenie, że Aurelia traktuje mnie jakbym był niewidzialny. Gdy na nią patrzyłem, odwracała wzrok. Gdy powiedziałem jej "cześć" przed pierwsza lekcją, ona jedynie burknęła coś pod nosem. Nie rozumiałem o co się obraziła, bo nie dałem jej do tego zupełnie żadnego powodu. 

Postanowiłem się dowiedzieć jaka jest przyczyna jej dziwnego zachowania, bo cholernie mnie to ciekawiło.

Jej przyjaciółki dziś nie było w szkole, więc miałem idealną okazję, żeby usiąść z nią na lekcji. 

Po dzwonku wszedłem do klasy z zamiarem zrealizowania swojego planu. Dziewczyna siedziała już w ławce i wyciągała książki z torby.

- Wolne? - spytałem, wskazując na miejsce obok niej.

Niechętnie przeniosła na mnie wzrok, po czym zmarszczyła brwi. 

- Zajęte - mruknęła, wracając do wyciągania rzeczy na biurko. 

- Niby przez kogo? - prychnąłem, wiedząc, że kłamie. 

Co ją tak ugryzło?

- Przez moją torbę - powiedziała, podnosząc torebkę z podłogi i stawiając ją na krześle.

Zmrużyłem oczy. Czy ona musiała być tak irytująca?

- Chciałem pogadać - wyjaśniłem.

- Później - powiedziała, po czym zupełnie mnie ignorując zaczęła coś pisać na telefonie. 

Nauczycielka, która właśnie weszła do sali spojrzała na mnie wyczekująco, więc poszedłem zająć swoje standardowe miejsce obok Mason'a. Normalnie tak łatwo bym nie odpuścił, ale jeśli Brooks była na mnie zła to nie chciałem jej podburzać jeszcze bardziej. Tym bardziej, że wiedziałem, że jeszcze będę potrzebował jej pomocy.

- I co? - spytał chłopak patrząc na mnie zaciekawiony, gdy usiadłem na miejscu obok niego.

- I gówno - burknąłem zirytowany całą tą sytuacją.

- Nie powiedziała ci o co się obraziła? - spytał unosząc brew.

- Nie, nie odzywa się do mnie - wyjaśniłem niezadowolony. - Nie mam pojęcia czym ją wkurzyłem. 

- W sumie znając Brooks to pewnie swoim istnieniem - zaśmiał się pod nosem.

- Bardzo zabawne - mruknąłem.

Wiedziałem jednak, że miał trochę racji. Czasami nie nadążałem za jej humorkami. Chwilami nawet sprawiała wrażenie, jakby mnie lubiła, po czym jej humor bez powodu zmieniał się o sto osiemdziesiąt stopni. 

Myślałem, że znam się na kobietach. W końcu miałem niemałe doświadczenie w tych sprawach.

Ale Brooks.. 

Ta laska była nieobliczalna, przez co zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Postanowiłem jednak, że tak łatwo się nie poddam.

Gdy zabrzmiał dzwonek zamierzałem zrobić "drugie podejście". Wyszedłem na korytarz i rozejrzałem się dookoła, szukając dziewczyny wzrokiem. Znalazłem ją przy automacie z kawą. Było to chyba jedno z jej ulubionych miejsc w szkole. Piła kawę na potęgę. 

- Wyjaśnisz mi to? - spytałem spokojnie, zachodząc ją od tyłu, na co prawie podskoczyła. 

- Jezu Reed, czy ty musisz mnie tak zawsze straszyć do cholery? - spytała zdenerwowana. - Prawie wylałam przez ciebie kawę - dodała, podnosząc kubek i biorąc łyk.

Chciała mnie wyminąć, jednak jej nie to nie pozwoliłem, stając jej na drodze, przez co niemal na mnie wpadła. Od razu jednak odskoczyła jak oparzona, tak jakby nie chciała stać zbyt blisko. 

ULTRAVIOLETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz