*Pov.Bucky*
Przypomniałem sobie słowa Steve'a, że jak będę czegoś potrzebować, to mam go wołać lub pogadać z... Jarvisem?
- Umm... Jarvis? - zapytałem się niepewnie.
- Czy mogę w czymś pomóc sierżancie Barnes? - odpowiedziało powietrze.
- Gdzie jest biblioteka?
- Biblioteka jest na piętrze niżej na końcu korytarza na lewo od windy - odparł Jarvis.
- Umm, dzięki Jarvis... - mruknąłem i ruszyłem w stronę urządzenia zwanego windą.
Zgodnie z instrukcjami Jarvisa dotarłem do drzwi na końcu korytarza. Otworzyłem je i poczułem zapach książek a moim oczom ukazała się całkiem spora biblioteka.
Regały z książkami z ciemnobrązowego drewna sięgały prawie do sufitu a jasnoszare ściany były przyozdobione jakimiś obrazami.
Przy wielkim oknie z widokiem na miasto, były miękkie pastelowo zielone pufy a na jednej z nich siedział Loki.- Cześć żołnierzu - powiedział czarnowłosy uśmiechając się chytrze ale nie odwracając wzroku z czytanej przez niego książki.
- Hej... - odparłem rozglądając się po bibliotece.
- Polecić ci coś do przeczytania żebyś się nie nudził? - zapytał Loki uśmiechając się tym razem w dość przyjazny sposób.
- No możesz... Zapewne domyślasz się, że nie zamierzam siedzieć w towarzystwie tamtych ludzi - uśmiechnąłem się blado i usiadłem na pufie obok Lokiego.
- Mam kompletnie tak samo, jedyną osobą, która mnie z nich toleruje to Thor, mój przyszywany brat, no wiesz... Ten głupi osiłek z długimi blond włosami - powiedział Loki zamykając książkę i mrużąc na chwilę oczy.
- Mnie toleruje jedynie Steve - westchnąłem.
Loki spojrzał się na mnie i znowu zmienił mi strój zaklęciem.
- O wiele lepiej wyglądasz w tym stroju - powiedział.
- Nie sądzę...
- Ani się waż zaprzeczać, to ja tu jestem Bogiem - zagroził mi.
Dziwny typ... Ma aż tak wygórowane ego, że uważa się za Boga czy po prostu oszalał?
Loki wstał z siedzenia i podszedł do jednej z półek z książkami.
Bez zastanowienia wyciągnął jedną z grubych książek i wręczył mi ją.- Ta książka pozwoli ci zrozumieć moje przedstawienie się, bo po twoich oczach widziałem, że nie zrozumiałeś nic oprócz ostatniego zdania - powiedział siadając spowrotem obok mnie i uśmiechając się.
- Huh? Jak to? Jest o tobie książka? - zdziwiłem się.
- Jestem Nordyckim Bogiem, niektórzy ludzie z Midgardu modlą się do mnie. Tylko pomiń rozdział 5 i 8 bo piszą tam bzdury - zaśmiał się Loki na co z zaciekawieniem otworzyłem książkę na pierwszej stronie.
- Czyli nie pochodzisz z Ziemi?
- Mówiłem przecież, że pochodzę z Jotunheimu i Asgardu - odparł Loki, otwierając spowrotem swoją książkę.
Siedzieliśmy w odpowiadającej nam ciszy (nie licząc momentów gdy z niedowierzania dopytywałem się o jakieś rzeczy Lokiego) czytając książki.
- Jesteś synem Lodowego Giganta? Przecież wyglądasz zupełnie jak człowiek - po raz setny przerwałem ciszę na co Loki się zaśmiał.
- Załamałem się gdy to odkryłem, uwierz mi. Odyn całe życie wmawiał mi, że jestem jego synem ale jednego dnia gdy dotyk Lodowego Giganta zamiast mnie zranić, to zmienił kolor mojej ręki na niebieski to myślałem, że jestem przeklęty a dopiero później dowiedziałem się przykrej prawdy. Mam na sobie zaklęcie przez, które wyglądam normalnie ale gdy jest mi zbyt zimno, dotknę Tesseractu lub mam kontakt z Lodowym Gigantem to zamieniam się w niebieskiego potwora.
CZYTASZ
Tymczasem w Stark Tower | W trakcie
FanfictionFragment na zachętę (wybrałam jakiś z pova Natashy): "(...)Ukradłam mu kolejny kawałek pizzy a ten bez ostrzeżenia rzucił się na mnie, zrzucając nas tym samym z łóżka. Z hukiem upadliśmy na ziemię a Hawkeye wpierdzielił wzięty przeze mnie kawałek pi...