Czterdzieści dwa

6.4K 495 193
                                    


Jak mogłabym Wam odmowic? To awykonalne 🤭

Dla spóźnialskich: uwaga, bo rano wpadł jeden rozdział! Jesteście na bieżąco?

Jutro jeszcze tylko epilog ☹️

__________________

BECK 

Elis nie pracuje już w Animal Burgers, bo ją wylali, ale znalazła za to pracę w innym miejscu, w którym, w mojej opinii, przynajmniej nie ma takiego wyzysku. Nie musi być osiem czy więcej godzin na nogach, może sobie usiąść, może zrobić przerwę, a szef jest względnie normalny. Firma związana jest z gałęzią gastronomii, robią jakieś pudełkowe diety dla klientów prywatnych i firm. Dopóki nie zaczęła jeszcze roku akademickiego, nie musi nigdy kończyć aż o jedenastej wieczorem, ale wiem, że to się zmieni, gdy przyjdzie październik. I to mnie przeraża chyba najbardziej. Wciąż nalegam, żeby rzuciła robotę całkowicie, bo przecież mogę ją wspomóc finansowo, jednak ta niezależna dziewczyna nie zamierza korzystać z mojej oferty. 

A przecież gdy zacznę sezon i przez długi czas nie będzie mnie w Minneapolis, nie będę miał jak jej odbierać z pracy.

Ostatnio wstępnie ustaliliśmy kompromis. Nie chciała zgodzić się na wynajęcie kierowcy i jakiegoś cudownego autka, więc zgodziłem się, by podczas mojej nieobecności i braku podwózki do domu zamawiała Ubera. Po akcji z Vincentem (który na szczęście po tym czasie już nie powrócił i chodzą plotki, że przeprowadza się do swoich rodziców do Los Angeles) jestem przewrażliwiony, więc za każdym razem Elis musi mi udostępniać swój przejazd, bym mógł zobaczyć, gdzie jedzie, czym jedzie, z kim i czy na pewno destynacją jest jej dom. Albo mój penthouse. Różnie bywa. 

Wiem, że gdy zaczną się mecze wyjazdowe, będę chciał, by czasami wracała do penthouse’u. Mamy dobre WiFi, by robić wideorozmowy, i przede wszystkim zawsze pełną lodówkę, a do tego Elis uwielbia nasz wielki telewizor i oglądanie na nim seriali. 

Jeśli chodzi o naszą miejscówkę na wieczorne jedzenie i posiadówki, znaleźliśmy coś innego zamiast tłustych burgerów. A raczej wróciliśmy na stare śmieci, czyli do barów, które są nam znane i barmani znów witają nas tam z uśmiechem. Przez dłuższy czas bowiem wyciągałem chłopaków do Animal Burgers, bo Elis tam pracowała. Chciałem mieć ją na oku. 

Teraz mam ją w milionie wiadomości i w swoim łóżku też dość często. 

Tego wieczoru spotykamy się w barze, do którego chodziliśmy latami – to miejscówka w centrum miasta, niedaleko jednej z popularnych wśród zawodników siłowni. Gość z obsługi wita nas z uśmiechem na ustach i pewnie też już wie, że zostawimy mu spory napiwek. Elis i Jamie już tam są, ja i Brayden dopiero dołączamy, ale co ważniejsze – z naszymi dziewczynami siedzi aż dwóch facetów. 

Spoglądamy po sobie z Braydenem. 

Może warto dawać drugie szanse. 

– Mam nadzieję, że się nie rozczarujemy – mówi do mnie Brayden, przystając jeszcze przy barze, by od razu zgarnąć dla nas coś do picia. 

– Taaaa. Ja też mam taką nadzieję. Ale skoro dziewczyny potrafią mu zaufać i chcą, byśmy my też to zrobili, myślę, że będzie dobrze. 

Bray kiwa głową. 

– A jeśli popełniamy błąd? – duma Wyatt. 

Klepię go po ramieniu. 

– Zdajmy się na los. Jeśli to karma, to przecież powinna być właśnie dla nas łaskawa. 

For The Cheer (Thin Ice Games #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz