~Znak~

194 8 0
                                    

 Harry kochał Weslyów jak rodzinę,której nigdy nie miał.

Kochał panią Wesley, która z prawdziwą madczyną troską opiekowała się nim kazdego roku w Hogwarcie i poza nim, dokarmiajac przy najbliższej okazji.

Kochał też Hermionę, błyskawiczną i zaradną, potrafiącą wyrecytować z głowy encyklopedię.

Kochał pana Wesleya, który z błyskiem w oku opowiadał o nowych mugolskich wynalazkach i wypytywał Harrego, czy nie przemyci mu gumowych kaczuszek.

-Kumplu... Syriusz Black uciekł i cię ćciga! Ty to masz przechlapane- mruknął Ron, klepiąc Harrego po plecach ze współcuciem

-Tak - przyznał Harry wdzięczny ponad miarę za wizytę państwa Wesley- Dzięki Ron

-Nie ma za co! W końcu są twoje urodziny!

Tak zaczeła się zabawa.Doprawdy huczna i wypełniona przepychankami rudzielców  w stronę ciasta. Torty paniWesley były najlepsze na świecie.

Rano obudził swym werzaskiem Rona ,który nie miał w zwyczajubudzić się nawet na  dźwięk chochli uderzanej w patelnię.

-Co jest?! Co się dzieje?! - nie rozumiał rudzielec zsuwając sie z łóżka, zaalarmowany głoswm Harrego

-Ron! -panikował Harry drapiąc pierś.- Co  to jest, na obfiste jaja Merlina?!

-Co? Pokaż mi! - Dokończył wreszcie wyrywając sięz pierwszego szoku.-Harry! To niemożliwe!

- Co jest niemożliwe?!- hiperwentylował znajwyższym trudem utrzymując jasnośćumysłu

-Masz znak bliźniaczych dusz. To jest niemożliwe! - powiedział Ron- Przecierz one przestały istnirć

-Najwidoczniej nie! - skrzywił się Harry





Wybór // VoldarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz