Niezwykle wielkie pokłady determinacji Lucyfer włożył w ten ruch kosztujący go ogrom wysiłku fizycznego jak i psychicznego. Wydobył na światło dzienne swe obawy oraz szczerą miłość jaką go darzy nieprzerwanie. W normalnych okolicznościach pewnie nigdy nie zdobyłby się na taki krok wciąż dusząc w sobie wrzące emocje, które teraz lekko opadły zastępując je czystą adrenaliną.
Miał już wszystko, idealne podłoże, zielone światło od Charlie, wyznanie.
Nie może spieprzyć tego bardziej skoro obaj jadą tym samym torem.
Teraz tylko...
Stał za nim wyczekująco przewiercając wzrokiem jego plecy. Alastor to wyczuł. Siłą rzeczy nie mógł go unikać w nieskończoność, choć teoretycznie mógł, praktycznie zresztą też, ale nie chciał. Najwyraźniej wszystkie planety ułożyły się w idealnej linii prostej, a ich znaki zodiaku właśnie wypełniały wróżbę jaką otrzymały na dzisiejszy dzień. Świat doprawdy rozegrał z nimi perfekcyjną partie szachów wodząc za nos w każdy możliwy sposób.
Odwrócił się w jego stronę, lecz nie zdążył nawet spojrzeć w żółte oczy gdy niższy złapał szkarłatny płaszcz ciągnąc sylwetkę demona w dół.
Małe blade anielskiej usta przyległy ze zdecydowanie większą siłą niż poprzednio do szarych wiecznie uśmiechniętych demonicznych warg powodując istną eksplozje w ich ciałach niszcząc znaną im dotychczas codzienność. Najwspanialsze uczucie we wszechświecie. To było wszystkim czego szukali, nawet o tym nie wiedząc, przez lata. Ten jeden gest, tak niewinny i lekki diametralnie zmienił perspektywę postrzegania rzeczywistości jaką dotychczas widzieli oraz za którą podążali.
Płynąc na fali poznawania nowych doznań Alastor oplótł ramionami sylwetkę niskiego Króla przyciągając ją bliżej siebie unosząc do góry by mieć go przy sobie, poczuć każdy najdrobniejszy ruch, dotyk, dźwięk, smak, zapach.
Mózg blondyna był w istnym amoku nie rejestrując zmiany swego położenia dopóki nie poczuł, że jego pozycja nieco wzrosło, nie za bardzo się tym przejął i idąc za ciosem skrzyżował nogi na zgrabnych biodrach wyższego osobnika ponownie skupiając uwagę na miękkich cudownych ustach.
Ich klatki piersiowe przylgnęły do siebie nie pozostawiając żadnej wolnej przestrzeni pomiędzy, pracując harmonijnie, a dwa serca biły te samą melodie teraz zsynchronizowaną, już nie samotną.
Jednak to było nie wystarczające dla Alastora, chciał go więcej.
Językiem polizał dolną wargę prowokatora prosząc o głębszy dostęp, który uzyskał natychmiastowo ku ogromnej satysfakcji. Bezceremonialnie wtargnął do środka pochłaniając go w całości i odpychając jakąkolwiek linie obrony. Dominował na tym polu zachłannie eksplorując nowe nieznane miejsce. Każda cząstka, każdy najmniejszy pomruk, każde sapniecie Lucyfera było absorbowane przez wszystkie komórki ciała Władcy rozciągnięte niemal w każdym zakamarku jego organizmu.
Smakował tak słodko, tak niewinnie, tak cudownie.
Z gardła anioła co jakiś czas wybrzmiewały chiche dźwięki przez co jelenie uszy tańczyły z zachwytu taniec radości, a ogon podrygiwał lekko za każdym razem gdy takowy docierał.
Taki wspaniały.
Jest jego, tylko jego, nikogo więcej.
Mój już na zawsze.
Nie wypuszczę Ci już nigdy Luci.
Mój Król, Mój Ukochany, Moje Serce, Mój Cały Świat, Moje Wszystko.
Trzymał w ramionach centrum swojego wszechświata, wszystko czego tylko pragnął, czego zawsze szukał. Nie straci go już nigdy nawet na chwilę.
Doszczętnie oszalał na punkcie tego małego cudu.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?