18. Jestem gotowa

7.8K 288 13
                                    

W czwartek pierwszy raz w Palermo temperatura spadła poniżej piętnastu stopni. W końcu był już grudzień a do Wigilii zostały zaledwie cztery dni. W samochodowym radio leciała właśnie Mariah Carey - Oh Santa! gdy Gina uśmiechnęła się leniwie. Na samą myśl o nadchodzących świętach, ozdobach w domu i choince robiło jej się ciepło w sercu. Uwielbiała okres przedświąteczny. Wieczorami zaparzała herbatę imbirową z goździkami i cynamonem, zajadała się domowej roboty pierniczkami nucąc kolędy. Oglądała na Netflixsie wszystkie świąteczne komedie romantyczne tylko po to, by w kolejnym roku powtórzyć tę czynność ponownie. Większość z nich znała już na pamięć.

Gdy wjechali do podziemnego parkingu Salvatore spojrzał na Ginę i poinformował ją, że musi załatwić parę spraw a w domu będzie dość późno. Poprawił czarną idealnie skrojoną marynarkę i spojrzał w ekran telefonu po czym dość oschłym tonem pożegnał wysiadającą panienkę Rinaldi.

Gina mocniej otuliła się grubym szarym swetrem, wyszła z auta i ruszyła przed siebie mijając czterech żołnierzy Marchettiego. Czuła na sobie wzrok mężczyzn i choć chciała wyciszyć uczucie zawstydzenia, nie potrafiła tego dokonać. Wiedziała, że szeptali między sobą i snuli domysły, dlaczego Salvatore zabrał ją ze sobą do Lago dello Scanzano. W końcu była tylko marną służącą.

- Dzień dobry Panienko Rossi - usłyszała tuż obok znajomy głos.

- Witaj Luca - szepnęła spoglądając na bruneta. Minęło kilka dni od czasu, gdy widzieli się po raz ostatni w klubie. Mężczyzna odprowadził Ginę do windy, po czym wsiadł razem z nią i nacisnął odpowiedni przycisk, by mogli wjechać na górę.

- Wszystko w porządku? - spytał.

- Tak. A u Ciebie?

- Też.

Ona także zauważyła ten dziwny mur jakim otoczył się Luca. Salvatore poinformował go rano, że od tej pory ochroną apartamentu i Giny zajmie się Matteo a on sam będzie towarzyszył mu podczas wyjazdów i pełnienia codziennych obowiązków. Giardi westchnął spoglądając na blondynkę. Dziewczyna wyglądała na niewyspaną i smutną. A może zmęczoną? Chciał zapytać, kiedy mogą z chłopakami liczyć na jej popisowe tiramisu, lecz to pytanie nie opuściło jego ust. Pomyślał, że Marchetti mógłby uznać to za spoufalanie z Giną.

Po wejściu do mieszkania dziewczyna odłożyła torebkę na stolik w hallu i zdjęła buty stawiając je tuż obok drzwi. Zerknęła na postawnego blondyna, który wychodził właśnie z pokoju dla ochrony. Nie widziała go jeszcze tu nigdy dotąd. Odruchowo spięła mięśnie i przypatrywała się jego ciężkim krokom. Przeczesał dłonią długie opadające na czoło kosmyki włosów i poprawił klapy marynarki, ścisnął wyciągniętą w jego kierunku dłoń Giardiego, po czym spojrzał na kobietę.

- Gemmo, to Matteo, przejmie moje obowiązki, jakbyś czegoś potrzebowała będzie do twojej dyspozycji - mruknął Luca po czym wrócił do auta, gdzie czekał na niego zniecierpliwiony Salvatore.

- Do Piacere - rzucił beznamiętnym tonem Salvatore nawet nie patrząc na siedzącego obok mężczyznę - Co z Bellinim?

- Ma być o trzeciej, Dazio jest na miejscu a Lotario pojechał zgarnąć nagrania z telefonu Bianci, tej dziwki Smirnowa. Podobno coś udało się zarejestrować.

Gina zerknęła na blondyna, który uprzejmie podał jej rękę. Uśmiechnęła się niemiało po czym odeszła w kierunku swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic i przebrała się w swój roboczy uniform.

Jak ją kurwa nie cierpię tej szmaty, pomyślała przeciągając fartuszek przez głowę.

Trzy godziny później kuchnia i wszystkie łazienki lśniły czystością. Do tego stopnia, że można było jeść z podłogi a kafle na ścianach i lustra mieniły się jak kryształy Swarovskiego. Gina opadła na łóżko w swoim pokoju przymykając zmęczone powieki. Wzięła do ręki książkę i zaczęła czytać w miejscu, w którym skończyła ostatnio. Na zegarku wybiła północ a Marchetti nadal nie wrócił do mieszkania. Miał o dwudziestej pojawić się na kolacji zaręczynowej Dazio. Liczyła, że wróci do mieszkania przebrać się, lecz była w błędzie. To jego załatwianie spraw przeciągało się w nieskończoność a sen zmógł kobietę. Gina zasnęła z książką przyciśniętą do poduszki czekając na Salvatore. I się nie doczekała. Wrócił dopiero rano. Gdy wyjmowała z piekarnika świeżo upieczone maślane bułeczki wkroczył do apartamentu mrucząc pod nosem ciche „dzień dobry". Jego czarne włosy były zmierzwione a dwa pierwsze guziki koszuli rozpięte. Podwinięte rękawa białej koszuli odkrywały jego silne, pokryte licznymi tatuażami przedramiona. Wyglądał tak apetycznie, że policzki Giny przybrały rumieńce a gorąco uderzyło wprost do miejsca między jej udami, gdzie zdecydowanie pragnęła go teraz tam poczuć.

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz