Kroczyłem po korytarzach tego przerażającego, a jednocześnie skrywającego wiele tajemnic budynku. Do połowy na ścianach były czarno-białe kafle ułożone w kratkę, natomiast reszta to szary kolor i gdzieniegdzie rysunki dzieci. Za każdym zakrętem mogły czychać, ze swoimi pazurami i paszczami, a ja? Miałem tylko latarkę. Szkoda, że nie powiedzieli mi o tym, gdy podejmowałem się tej pracy. Dopiero północ, a ja się czuje jakbym spędził tu z dwanaście godzin. Co rusz wpatrywałem się w tablet, ale też przed siebie. Widziałem krew układającą się w wyraz ,,RUN!".
-Uciekaj... Hm...
Podrapałem się po głowie, na której włosów nie było. Na szczęście był ze mną Phone Guy, przy którym czułem się pewniej, ale on tylko nagrywał wiadomości.Musiałem to wstawić jeszcze raz.
Siostra wykasowała mi książkę. ><
Huh...