prolog

3 0 0
                                    

Uciekłam. Uciekałam ile tylko miałam sił w nogach. Nie wiedziałam czy uda mi się, czy nie. Myślałam tylko o tym by przetrwać tą ucieczkę. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnęłam telefon i próbowałam wybrać telefon do mojego chłopaka.

-Błagam tylko odbierz. -Odblokowałam urządzenie, klikając na zieloną słuchawkę. Zobaczyłam imię Asher i kliknęłam.

-Nie uciekniesz nam, dziewczynko. -usłyszałam głos za swoimi plecami. -Zaraz padniesz z sił a my zrobimy z tobą to, co powinniśmy już dawno temu.

-Możecie sobie jedynie pomarzyć! -wrzasnęłam i biegłam dalej. -Może i jestem dziewczyna ale sił mam więcej od was, kutasy!

Asher to mój chłopak. Jesteśmy już ze soba 5 lat i nie mamy zamiaru siebie opuszczać. Zawsze i wszystko robimy razem, nawet jak do sklepu to razem jedziemy. Wszystko razem robimy.

Wybrałam numer ale nie odebrał. Zadzwoniłam ponownie. Znowu nic. Zadzwoniłam jeszcze raz, ale jedynie co usłyszałam to tylko poczta głosowa .

-Cholera! -mruknęłam pod nosem. -Co ja mam teraz zrobić. Nie mam powoli gdzie uciekać. -trzej mężczyzn biegło za mną. Byli już coraz bliżej mnie i nie zamierzali mnie przestać gonić. Zabrałam im rzecz przez którą mogę mieć przestanę do końca życia w tym mieście. Nielegalne substancje to nie nowość w Maine. Na pobocznych ulicach jest tego od groma, nawet młodsi o dziesięć lat tym handlują.

-Rose zatrzymaj się! -krzyknął jeden z nich.

-Spierdalaj! -wzięłam ponownie telefon i zadzwoniłam na numer z którego nie korzystałam od 3 lat. Zadzwoniłam na niego. -Halo? -zapytałam.-Proszę pomóż.- powiedziałam rozłączona.

-Rose? -usłyszałam swoje imię. -Dlaczego mam ci pomóc?

-Jeśli ty mi nie pomożesz to skończy to dla mnie bardzo źle.- powiedziałam zziajana.

-Zatrzymaj się dziwko! -mężczyźni wrzeszczeli.

-Rose co ty znowu wymyśliłaś? -zapytał chłopak. Chyba usłyszał co się działo.

-Czarny kąt Maine. -powiedziałam i się rozłączyłam.

Czy on mi pomoże? Nie wiem, ale liczę na to. To moja ostatnia deska ratunku. Biegnąc nie zastanawiałam się ile jeszcze dam radę, ale wiedziałam że muszę się bronić, inaczej oni mnie zabiją. Powoli zwolniłam i zaczęłam kierować się do czarnego kątu. Jest to ulica nazywana przez dużą ilość cpunow i przesyłek jakie się tam odbywają.

Widziałam tą ulicę. Byla już blisko. Czarne włosy zaczęły się plątać przez wiatr wiejący we mnie, a makijaż zmył się przez deszcz, bijący w moja twarz. Byłam  już cała mokra, ale w biegu mi to nie przeszkodziło.

Dotarłam tam. Skręcając w lewo znalazłam się tam. Od 5 lat tam nie byłam. Zatrzymałam się a przedemna pojawiła się ściana.

-Kurwa co jest? -stanęłam zdziwiona. -Tu nie było tej ściany. -stanęłam przed nią i modliłam się by to była moja wyobraźnia.

-Mamy cię! -usłyszałam głos za soba, a dźwięk butów bijących o ziemię stawał się coraz bardziej wyraźny. Kroki zaczęły zwalniać a ja nie wiedziałam co miałam zrobić. Stanąć do walki czy poddać się. Oby dwa pomysły nie skończyłyby się dobrze dla mnie.

-Więcej nam nie uciekniesz, zdziro. -męski głos przemówił, a ja prychnęłam

-Daliście się pokonać dziewiętnastoletniej dziewczynie. -zakpiłam z nich. Czekałam aż jeden z nich podejdzie do mnie, będę w stanie wyjść i spróbować go dźgnąć.

Jeden z nich, ten wyższy wyszedł do mnie i powoli krok za krokiem zbliżał się do mnie. Rękę powoli kierowałam do spodni i starałam się sięgnąć po nóż. Gdy dzieliło nas cztery metry, mocno sięgnęłam za ostrze i powoli wyciągałam je. Krok za krokiem bliżej mnie. Metry się zmiejszyły a moje serce biło szybciej.
Gdy stał na wyciągnięcie mojej ręki skupiłam się w miejsca gdzie go uderzyć. Najprościej brzuch. Najlepiej szyją. Najszybciej kroczę. Oczywiście wybrałam tą najlepszą opcję. Szyja. jeśli wbije tam nóż, będzie jeden z głowy.

-Już nie taka wyszczekana jak wcześnie co, Rose. -zakpił ze mnie. -Widzę że nikt nie przyjdzie ci na ratunek, prawda złotko.- mężczyzna podszedł bliżej i pociągnął moją brodę do góry. Spotkaliśmy się wzrokiem. a ja wyciągnęłam nóż i wbiłam w szyję. Patrzyłam jak jego krew sączy się po mojej dłoni.

- Nigdy nie ubliżaj wrogowi, bo nie wiesz co on ma w głowie. -powiedziałam do zwłok leżących przede mną. -A wy to co! Boicie się podejść? Czy czekacie na specjalne zaproszenie. -krzyknęłam

Właśnie w tym momencie czasami powinnam się zamknąć. Właśnie sobie przejebalam jak tylko mogłam. Za nimi pojawiło się może z sześcioro innych mężczyzn. Szczęka opadła mi do ziemi i nie wiedziałam jak mam ją zebrać.

-O cholera. -szepnęłam. - No to jednak mam przejebane.

Mężczyźni powoli szli do mnie a ja stanęłam z nożem w ręku. Zaczęli mnie otaczać. Stanęli w kółko i czekali aż zaatakuje. Jednego z nich unieszkodliwiłam wbijając mu nóż w udo. Rana strasznie bryzgałam krwią. Byłam już cała we krwi.
Poczułam jak silne, męskie dłonie łapią mi ręce od tyłu i wyrywają mi broń.

-Zaostaw mnie skurwysynu! -zaczęłam krzyczeć. -Nie wiesz że dam się nie dotyka bez ich zgody zboczencu!

Zaczęłam wrzeszczeć ale to nic nie dało. Ściskał moje ręce coraz mocniej i mocniej. Czułam że będę mieć siniaki. Nagle upadłam na kolana. Ręce miałam skenblowane i byłam bezbronna. Czułam się źle. To nie tak miało wyjść.

-Drago, co możemy z nią zrobić teraz? zapytał brodaty. -Myślisz że przyda się do burdelu? Mężczyzna popatrzył na mnie, a potem na swojego dowódcę.

-Pies. powiedziałam. -Jesteś jebanym psem Dragona.  -poczułam jak mój policzek boli a twarz odwróciła się na bok. Krew powoli zaczęłam mi lecieć z ust. -I co, ulżyłeś sobie? Nie poruchales dziś to musiałeś sobie ulżyć chodź troszkę? -zadrwiłam. -Uważaj bo już więcej nie będziesz się mógł jebać z kurwami. Myślisz że zechcą obciągnąć ci z polowa fiuta? - zaczęłam się uśmiechać. -Chodź przepraszam, ty masz mikrobrakterie która trzeba zobaczyć pod mikroskopem.

Mężczyzna wyciągnął nóż a a w cieniu lamp widziałam jak jego szczęka się zacisnęła. Ostrzem rozciął mi bluzę  i wyrzucił czarny materiał na bok. Pod bluza miałam tylko czarny koronkowy stanik który prześwitywał.

-Zaraz poczujesz mikro bakterie i zobaczysz że ona wcale nie jest taka mała. -kącik jego ust poszedł do góry a ja usłyszałam rozwiązujący się pasek od spodni. Brodaty rozkazał by podnieść mnie wyżej i zaczął rozpinać mi spodnie. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć lecz nic to nie dalo. Jego to bardziej podniecało. Agresywnie zdjął spodnie, a  ja cała mokra stałam w deszczu i nago.

-Kurwo zostaw mnie! -krzyknęłam. -pożałujesz jeśli mi coś zrobisz! -dłonie mężczyzny sunęły po moim ciele, a za nimi ostrze momentami rozcinając mi skórę. Rzucił mną o ziemię i obezwładnił. Byłam bezbronna, bezsilna i mogłam być zgwałcona. W tym momencie uświadomiłam sobie jaka to była głupia decyzja.

-Zostaw mnie. -mruknęłam ledwo łapiąc tlen. Puść mnie do cholery! - ostatniej sił krzyknęłam. Byłam duszona, a na ustach poczułam szmatę z jakimś cuchnących zapachem.

-Nie słyszałeś co powiedziała kutasie? - pojawił się Powiedziała puść ją. - usłyszałam go. Nie myślałam że po mnie przyjedzie. -Spierdalaj od niej bo pożałujesz. 

Nagle urwał mi się film.
Nic nie pamiętam co się stało dalej.
Środek zadziałał za szybko i skuteczniej niż kiedyś

Breaking hearts Where stories live. Discover now