6

69 6 0
                                    

Ostatni tydzień w pracy był niezręczny, ale między nami coś zmieniło się na dobre.

Zaczęliśmy w końcu ze sobą pracować jak należy. Nie ma między nami kłótni oraz spięć, a pracownicy nie uciekają, gdy spotykamy się przy windzie.

Czy powodem tego jest rzeczywiscie kobieta, którą spotkał ? Ale to, by oznaczało, że wcześniej coś do mnie poczuł ? Serce zabiło mocniej za co się skarciłam.

– Myśl racjonalnie Hana, to tylko współpracownik...

Asystentka-Słucham ?

Podniosłam wzrok na blondynkę, czerwieniąc się przy tym. Ile usłyszała ?

Asystentka-Nie zrozumiałam co pani mówiła.

– Nieważne Eun, tylko głośno myślę…

Kobieta kiwnęła głową i zaczęła zbierać podpisane dokumenty z biurka. Nagle do gabinetu wszedł Jeongguk.

JK-Mogę ?

– Jestem zajęta…

JK-Zajmę tylko chwilę.

Odłożyłam pracę na bok i spojrzałam na mężczyznę, który usiadł naprzeciwko. Jego ciemnobrązowe tęczówki lustrowały moją twarz, przez co poczułam ciepłe policzki.

– Przyszedłeś tu, żeby patrzeć na mój upadek ?

Wypaliłam głupio, czego pożałowałam.

JK-Przyszedłem przeprosić…

Zbił mnie z tropu.

– Przeprosić, za co ?

JK-Nasza ostatnia rozmowa w restauracji... Czuje, że moje słowa Cię zraniły, przez co nie mogę spać...

Musiałam zrobić dobrą minę do złej gry. Zabolały dupku, ale nie dam Ci satysfakcji.

– Naprawdę myślisz, że zrobiły na mnie wrażenie ?

Zaśmiałam się głośno.

– Myślałam, że po takim czasie już wiesz, że mnie się nie da złamać…

JK-Wiem, że to tylko maska i chciałbym, żebyś ją przy mnie ściągała. Zostańmy przyjaciółmi…

– Wybacz, ale nie widzę potrzeby się z tobą przyjaźnić. Naprawdę muszę mówić ci prosto w oczy, że nawet Cię nie lubię ?

Nastała cisza, widziałam, że tym razem to ja wymierzyłam cios w niego. 1:1 dla mnie dupku.

JK-Zastanawiałem się nad tym, czy masz powód do tego i cały czas wychodzi mi, że nie. Dlaczego, więc mnie nie lubisz ?

– Jesteś irytujący.

Skrzywił się.

JK-Zazwyczaj słyszę, że jestem czarujący. Pomyliłaś słowa ?

Zaczął podśmiechiwać.

– Irytujący to właściwe słowo.

Spuściłam głowę, biorąc do ręki papiery.

– Idź już, bo mam dużo pracy…

JK-Kolacja ?

– Już raz pytałam, czy opiłeś się szaleju, a teraz pytam, czy zażywasz go regularnie ?

Kiedy chciał wejść mi w słowo do gabinetu weszła Eun.

Asystentka-Pani Lee zarząd prosi do konferencyjnej.

Moje ciało się spięło na samą myśl. Jednocześnie zadaliśmy pytanie.

JK-Po co?
– Po co?

Asystentka-Nie chcieli odpowiedzieć.

– Mogę się tylko domyśleć…

Wstałam od biurka.

JK-Pójdę z Tobą.

– Nie potrzebuje adwokata.

JK-więc będę przyjacielem podającym ci koło ratunkowe.

– Nie potrzebuje przyjaciela, ani rycerza. Wracaj do pracy.

Brunet nie posłuchał i podążał za mną. Nie miałam siły na wykłócanie się z nim, więc pozwoliłam, by mi towarzyszył. Usiedliśmy przy dużym stole, gdzie zarząd wręcz domagał się przedstawienia mojego narzeczonego.

JK-Naprawdę skłamałaś, że masz narzeczonego, ile Ty masz lat ?

– Oj zamknij się ! Podśmiechiwali, że nikt mnie nie chce…

JK-Dałaś się podpuścić jak nastolatka…

Kręcił głową.

– Zostaw mnie w koncu !

Skrzyżowałam ręce, obracając się do niego tyłem. Łapałam świeże powietrze, stojąc na wysokim tarasie wieżowca. Długo milczeliśmy.

JK-Hana… weźmy ten ślub.

Obróciłam gwałtowanie głowę. Mężczyzna patrzył na mnie, nie odrywając wzroku.

– Śmieszny jesteś jeżeli myślisz, że wrócimy do tego tematu...

JK-Wiem, że Cię zraniłem, ale twoje odrzucenie też mnie zabolało. Starałem się jak mogłem, by się do ciebie zbliżyć byś mnie poznała, ale Ty traktowałaś mnie jak najgorszego wroga.

– Nie użalaj się nad sobą.

JK-Nie jestem z kamienia. Przemyśl to i daj mi odpowiedź do końca tygodnia. Z mojej strony, to twoja ostatnia szansa.

Brunet zaczął odchodzić.

– Podobno poznałeś dziewczynę…

JK-Ale to nie miłość mojego życia…

– Miłość życia ?

Prychnęłam.

JK-Tak Hana pragnę prawdziwej miłości…

– Więc do czego Ci ślub ze mną, chcesz stracić szanse na szczęśliwą rodzinę ?

JK-Mam dwadzieścia osiem lat. Po naszym rozwodzie zdążę jeszcze kogoś pokochać.

– Rozwodzie ?

JK-Tak, to jeden z moich warunków. Małżeństwo na 5 lat.

– Nie mogę się rozwieść…

JK-Kiedy zostaniesz prezesem dostaniesz prawo do zmiany zasad dziedziczenia.

– Co ?

JK-Prosiłem, żebyśmy zostali przyjaciółmi . Przy mnie nie zginiesz Hana.

Uśmiechnął się szeroko puszczając oczko.

JK-Tydzień i nie dłużej.

Po czym się ulotnić, zostawiając mnie na tarasie.

Królowa LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz