1

81 7 0
                                    

Minho siedział na tylnych siedzeniach samochodu jego taty ze swoim starszym bratem, Bangchanem, patrząc przez okno szczęśliwie, czasem robiąc zdjęcia swoim małym, cyfrowym aparatem.

Bangchan spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami i zadrwił z niego przewracając oczami.

Jasnobrązowy brunet, Minho, również na niego spojrzał pytająco. "Co?"

"Czemu jesteś tak szczęśliwy, Mino?" starszy zapytał. "To tylko głupi obóz."

"Tylko głupi obóz?!" Minho spojrzał na swojego brata z obrazą. "To nie jest tylko głupi obóz. Spędzimy całe wakacje w naturze!"

"Ta... poczekaj i zobacz, a zaraz zaczniesz go nienawidzić. Byłem już tam w zeszłym roku. Pamiętaj, że jeżeli będziesz chciał wrócić do domu, nie możesz, utknąłeś tam do końca." brunet, Bangchan, przewrócił oczami. "Tato, skoro mnie kochasz, czemu zmusiłeś mnie znów pojechać na ten obóz? Coś przeczuwam, żeby twoja miłość była już prawdziwa."

"Oj, przestań się wygłupiać. Kocham cię, ale twój brat bardzo chce tam pojechać, a ponieważ już tam byłeś, możesz mu pokazać jak wszystko wygląda i działa." ich tata odpowiedział. "Poza tym, skąd wiesz, że go znienawidzi i będzie chciał wracać?"

"Ponieważ tam nie ma co robić prócz zawodów sportowych w ostatnich dwóch tygodniach."

"Będą zawody sportowe, a ty nie zadałeś sobie tego ogromnego trudu, żeby mi o tym powiedzieć?!"

"Co- myślałem, że wiesz. Żeby nie było, powiedziałem ci, żebyś spakował rzeczy do łucznictwa z jakiegoś powodu." wyrzucił ręce w górę z niedowierzaniem.

"Myślisz, że ja w ogóle wtedy używałem mózgu? Dosłownie wtargnąłeś do mojego pokoju jak szalony, powiedziałeś, żebym spakował te rzeczy i wyszedłeś. O jebanej godzinie dwudziestej trzeciej w nocy!" młodszy krzyknął, również wyrzucając rękami w górę, naśladując drugiego.

"Chłopcy, przestańcie się kłócić,  zaraz będziemy na miejscu." ich tata poinformował ich, chichocząc cicho z ich zachowania.

Po około dwudziestu minutach samochód zatrzymał się przed wejściem.

Była to duża, drewniana brama otoczona lasem, ponieważ cały obóz, z wyjątkiem kilku aspektów, się w nim znajdował.

Minho od razu wyskoczył z pojazdu, zabrał swój bagaż z bagażnika i odpalił swój aparat, aby zrobić zdjęcie widokowi.

"Jesteś taki dziecinny." Bangchan skomentował.

"Zamknij się. Jakbyś ty nie był." wymamrotał i skupił się na motylu, który wylądował na liściu.

Pożegnali się ze swoim tatą przytulając go i weszli do kampusu.

Od razu kiedy przekroczyli próg bramy, podeszła do nich ruda dziewczyna w mundurze harcerskim z przyjaznym uśmiechem na twarzy. Oprowadziła ich, bardziej młodszego,  po głównym obszarze, gdzie iść, aby odebrać klucze i opuściła ich, żeby powitać nowe osoby.

Podziękowali jej i wzięli swoje kucze od starszej pani  w małym, drewnianym, zielonym domku recepcyjnym.

"Jaki numerek masz?" Bangchan zapytał, bawiąc się swoim kluczem.

"Em..." spojrzał na przedmiot. "Numer '143'."

"Oho! Szczęściarz. Dostałeś jedną z nowszych kabin. I dostałem tę starszą."

Minho zaśmiał się z niego, kładąc rękę na niższego ramieniu. "Przepraszam. Twoje szczęście jest zabawne, nie wiem czemu. Mogę cię teraz nazywać Pan Nieszczęście?" drażnił się z nim.

Summer Camp / Minsung [tł.pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz