Jak prawie co tydzień, Sam siedział znudzony na lekcji Historii, w połowie słuchając pociesznego nauczyciela - Pana Zwolskiego, a w tej drugiej połowie przysypiał bądź zajmował się kolejnymi szkicami i zapełnianiem jednej ze stron swojego szkicownika lub marginesu swojego zeszytu, którego używał jako „zeszyt do wszystkiego". Klasa chłopaka nie była zbyt liczną, bo było w niej niecałe 20 osób jednak to dlatego, że ich profil był oblegany do tego stopnia, że z jednej klasy o profilu językowym zrobiły się dwie. Sam należał do tej drugiej, a zatem do tej, w której było mniej uczniów. Nastolatek raczej nie przepada za sporą częścią jego klasy z powodu, chociażby innych poglądów, poczucia humoru no i też dlatego, że tamci sami za nim nie przepadają, a nawet nieraz słyszał, jak go obgadywali w pewien sposób, który raczej był bardziej irytujący niż krzywdzący.
Sam jak nie rozmawiał ze swoją najlepszą przyjaciółką Nelą, to czasem pogadał z dwoma znajomymi, Iryną i Sashą, które jako jedne z niewielu w klasie pochodziły z Ukrainy. Chłopak nie do końca dogadywał się z innymi osobnikami płci męskiej, którzy należeli do jego klasy, zwyczajnie się nie dogadywali, ale raczej nie byli na siebie negatywnie nastawieni.
Gdy ten tak siedział, powoli odlatując w krainę przyjemnych snów w trakcie monologu Zwolskiego, nieoczekiwanie z drzwi klasy wydobył się dźwięk delikatnego pukania, a następnie ktoś je otworzył. Był to Przewodniczący Samorządu Uczniowskiego ich szkoły średniej, a za nim zdawało się, że stał ktoś jeszcze. Główny przedstawiciel uczniów szkoły wychylił się zza progu drzwi, by szybko upewnić się, że trafił na lekcje odpowiedniej klasy, gdy to już potwierdził, wszedł odrobinę na środek klasy z uprzejmym uśmiechem. - Dzień Dobry, Profesorze. Przyszedłem zgarnąć Kotarskiego, mam pewną sprawę do niego. - Wypowiedział skierowany do nauczyciela Historii, który całkiem niedawno opowiadał o początkach władzy Zygmunta III Wazy. Mężczyzna tylko pokiwał głową na potwierdzenie, że wzywany uczeń może iść czynić honory. Jeśli jeszcze nie wiecie — wzywany przez Przewodniczącego Kotarski to nikt inny jak nasz Sam, który rok temu w pierwszej klasie naiwnie wkopał się do Samorządu Uczniowskiego, myśląc, że będzie to nie najgorszym urozmaiceniem jego życia w szkole. Z czasem przez brak chętnych do dołączenia do Samorządu, Sam awansował na „przydupasa" Przewodniczącego — inaczej zwanego też Wiceprzewodniczącym.
Sam się ocknął ze swojego półsnu na dźwięk jego nieszczęsnego znajomego — Kamila Hubskiego wzywającego go po nazwisku, które swoją drogą naprawdę brzmiało chłodno, gdy wypowiadał je Kamil. Być może to dlatego, że zazwyczaj nazywał go tak w sprawach formalnych tylko dlatego, że nigdy nie był pewny czy nazywać chłopaka po pełnym imieniu, czy przyjętej ksywce, no a prywatnie przezywał go od lalusiów, nie dlatego, że miał do niego jakiś uraz tylko zwyczajnie się z nim trochę droczył, zważając na to, że Sam faktycznie wyróżniał się stylem od reszty chłopaków w jego szkole, z resztą nie tylko od chłopaków, bo od płci przeciwnej także wyglądał na bardziej poprzebieranego i odpicowanego, jakby co najmniej miał wyruszać na jakiś pokaz mody o tematyce fantastycznej.
Przewodniczący wraz z jego zastępcą posłali sobie parę znaczących spojrzeń, a następnie Sam także spoglądnął z uprzejmym uśmiechem na przyjaciółkę Nelę siedzącą koło niego no i na Zwolskiego, podczas cichego i zwinnego wstania z ławki i zgarnięcia swoich rzeczy, takich jak zeszyt, piórnik no i finalnie też plecak. Powędrował za Hubskim, jeszcze po cichu żegnając się z nauczycielem i Nelą, wychodząc z klasy, zamknął niesłyszalnie drzwi, co graniczyło z cudem, biorąc pod uwagę, że te skrzypiały, jakby co najmniej przeżyły II Wojnę Światową. Serio... Ich szkoła wyraźnie woli wydawać tysiące złotych na remont Hali Sportowej, nową siłownię i boisko do koszykówki na zewnątrz, niż zainwestować parę złotych na naprawę bądź wymianę drzwi do klas.
Sam w końcu spojrzał na Kamila z lekkim zmęczeniem na jego twarzy. - O co chodziło... - Jednak ten dojrzał niedaleko Przewodniczącego stojącego niezręcznie chłopaka, którego Sam skądś kojarzył, lecz nie był pewien skąd. Domyślał się, że sprawa, w której został wezwany, dotyczyła tajemniczego nastolatka, który swoją drogą był nieco niższy od Sama i wyglądał na trochę bardziej wyróżniającego się z tłumu, podobnie z resztą jak Sam, tyle że tamten miał znacznie ciemniejszą kolorystykę ubioru.
- Dobra, tak szczerze to ja miałem się tym zająć, ale śpieszę się... Gdzieś, więc byłbym wdzięczny, gdybyś to ty po oprowadzał Nowego po szkole i wiesz... W sumie to chyba tyle, po prostu weź go wprowadź w to wszystko, ok? - Powiedział na jednym oddechu, wyraźnie się trochę śpieszył. Sam tylko spojrzał zdezorientowany na Kamila, a następnie na „Nowego". - No luz, idźże gdziekolwiek masz iść, zajmę się tym. - Powiedział całkiem spokojnie. Kamil tylko się uśmiechnął z wdzięcznością i pokiwał głową, by ukazać trochę uznania, nie minęła minuta a ten już odszedł w pośpiechu niemal biegnąc truchtem.
Dwójka nastolatków o unikatowym stylu pozostała sama, Wiceprzewodniczący uśmiechnął się uprzejmie.- Hej, mam na imię Sam, a ty? - Rzekł w pocieszny sposób, aby jakkolwiek rozpocząć ten cały cyrk związany z oprowadzeniem nowego ucznia po szkole i opowiedzenia co i jak.- Artur.. - Powiedział niskim spokojnym głosem lekko niższy chłopak, na jego twarzy również pojawił się delikatny uśmiech.
- Artur.. Spoko, to od czego chcesz zacząć? Tzn. pokazać ci korytarze, twoją szafkę, plan lekcji... I coś tam jeszcze.
- Może być szafka i plan lekcji.. korytarze chyba już mam opanowane. - Powiedział na co Sam zwyczajnie pokiwał głową.
Tak rozpoczęło się wprowadzanie Artura do jego nowej szkoły, okazało się później, że ten będzie uczęszczać do klasy matematycznej z rozszerzeniami języka angielskiego i matematyki. Sam opowiadał temu drugiemu o nauczycielach, atmosferze w szkole, opowiedział mu też o najbardziej istotnych dramach szkolnych sprzed dwóch lat. Artur nie był temu przeciwny, wręcz dopytywał o detale przeróżnych historii, ich dwójka z początku owszem wydawała się całkiem niezręczna, ale po jakimś czasie ich konwersacja nabierała żywych kolorów i brzmiała nieco bardziej naturalnie.
Dwójka chłopców uznała całe oprowadzanie Artura po szkole za zakończone, a z racji tego, że godzina lekcyjna miała dobiec końca dopiero za niecałe piętnaście minut, wspólnie zasiedli na pufach, które znajdowały się na korytarzu pierwszego piętra. Ich dwójka kontynuowała swoją rozmowę o wszystkim i niczym, niby cała była wypełniona słowami, i delikatnymi uśmiechami czy też nieśmiałym śmiechem, ale mimo tego, między zdaniami zapadały niedługie niezręczne chwile ciszy, które i tak wydawały się wieczne i mętne.
W końcu para nastolatków już zupełnie wypaliła się z wszystkich tematów, jakie mogli poruszyć, czuli niedosyt i chcieli więcej pogadać, ale mogłoby się wydawać, że zupełnie zapomnieli, jak się rozmawia, jakie słowa istnieją, jakby ich wewnętrzny słownik nagle wyparował. Sam modlił się, tylko aby ten przeklęty dzwonek naznaczający koniec lekcji zadzwonił i żeby korytarze szkoły znowu się zalały uczniami. Wydawać się mogło, że wszechświat wysłuchał skrytych próśb Sama, bo po korytarzach liceum rozszedł się ten irytujący i lekko ogłuszający dźwięk dzwonka, a zaraz po nim było słychać, jak uczniowie otwierają drzwi klas i rozpoczął się ten dobrze znany głuchy hałas rozmów młodzieży nachodzący na siebie.
Sam nabrał trochę tlenu do płuc. - No to... - chłopak delikatnie odchrząknął, aby nabrać czystszej barwy głosu. - Mam nadzieję, że wiesz wszystko, czego potrzebowałeś, a ten... Jeśli coś to chyba łatwo mnie znajdziesz gdzieś na korytarzu. - Powiedział i wstał z wygodnego siedzenia.
Artur tylko delikatnie pokiwał głową, z racji, że dzisiaj dopiero co przyszedł po plan lekcji itd., nie miał on żadnych lekcji do końca dnia, a raczej nigdzie mu się nie śpieszyło.
- Chętnie bym jeszcze pogadał, ale mam za parę minut całkiem ważny sprawdzian z Chemii, mam jeszcze kilka spraw do obgadania ze znajomym także... Do zobaczenia innym razem. - Powiedział Sam uprzejmym głosem i delikatnie się uśmiechnął. Artur miał zamiar coś odpowiedzieć, podziękować za poświęcony czas, jednak ten drugi już dawno rozpłynął się w powietrzu jak cukier w szklance gorącej herbaty.

CZYTASZ
Another Universe || BL
RomansaOpowiadanie o tym jak dwójka nastolatków wspólnie odkrywa siebie i próbuje nie zatracić się w swoich uczuciach. Sam to chłopak pełen sekretów i poplątanych myśli, który za wszelką cenę usiłuje dogadzać tym, którzy go otaczają, przy czym nie zawsze s...