JK-Hana, czy mogę ci jakoś pomóc ?
Zbliżył się do mnie, chcąc złapać moją dłoń, ale znów się cofnęłam.
– Proszę… zostaw mnie.
JK-Przepraszam…
Cofnął się.
JK-Może warto skorzystać z pomocy psychologa, który pomoże ci się z tym uporać?
– Byłam u niejednego…
JK-Nie pomogli ?
– Każdy stwierdził, że jest w stanie wyleczyć mnie tylko prawdziwa miłość i osoba której będę mogła w pełni zaufać…
JK-Czy ja mógłbym być tą osobą ?
Pociągał nosem, ocierając policzki.
– Żartujesz prawda ? Szybko poszedłeś do innej kobiety i po tym myślisz, że jesteś odpowiedni ?
JK-To nieprawda Hana… wypaliłem tak, bo byłem zły na ciebie, że mnie odrzuciłaś. Jestem przekonany,że nie jestem Ci obojętny i chciałem Cię sprowokować byś to w koncu z siebie wyrzuciła... Piłem z chłopakami, a Rin faktycznie spotkałem w klubie, ale tylko tańczyliśmy…
W głębi serca poczułam ulgę, ale, czy niekłamał ?
– Mam w to uwierzyć ?
JK-Dlaczego nie powiedziałaś mi o wszystkim na początku, gdy było między nami tak dobrze ?
– Między nami nigdy nie było dobrze Jeongguk. Znasz już prawdę, więc teraz odejdź.
Chciałam już pójść do siebie.
JK-Nie.
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
JK-Nie odpuszczę, bo Cię kocham Hana.
Nastała grobowa cisza, a moje serce podeszło do gardła. Zaśmiałam się nerwowo, kiedy ten był zupełnie poważny.
JK-Kocham Cię, słyszysz ?
– Nie możesz mnie kochać…
JK-Mogę i kocham.
– Nie Jeongguk…
W moich oczach zebrały się łzy, które szybko wymknęły się na policzki.
– Nierób mi tego, proszę… odejdź.
JK-Nie Hana. Będę tu dzisiaj, będę tu jutro i za rok. Będę czekał na Ciebie tak długo, ile będzie trzeba…
Podszedł do mnie i nawet nie wiem, kiedy znalazłam się w jego uścisku. Zamiast go odepchnąć moje ręce objęły jego talię, zaciskając pieści na koszulce. Zaczęłam płakać w jego tors, jak nigdy dotąd. Tak bardzo chciałam mu wyznać dalszą prawdę, ale sie bałam.
Po dłuższej chwili mężczyzna podniósł mój podbródek i zbliżył się ustami do moich. Chciałam tego, pragnęłam. Uniosłam się na palcach, by połączyć nas w pocałunek. Moje serce szalało, a nogi zmiękły, gdy pogłębił zbliżenie w coś namiętnego i zachłannego.
Kiedy zdołaliśmy się od siebie oderwać uklęknął przede mną, biorąc moją dłoń w swoją.
JK-Jako mąż obiecuję Ci być przy Tobie i zrobić wszystko byś była szczęśliwa.
– Jeongguk ja umieram.
Wydukałan na jednym wdechu, a on zastygł, po czym wstał na równe nogi.
JK-Co ty do cholery mówisz Hana ?
Jego ciemne tęczówki błądziły po mojej twarzy.
– Mam raka mózgu.
Jego twarz pobladła jak ściana, a nogi zmiękły, więc podtrzymał się krzesła, które stało obok.
JK-Jakiego raka…to kiepski zart Hana.
Z jego oczu polały się łzy.
– Próbowałam Ci powiedzieć w piątek, ale nie chciałeś mnie słuchać Jeongguk…
JK-Hana...ja gdybym wiedział...czyli, to chciałaś mi powiedzieć ?
Pokiwałam głową.
JK-Odrzuciłem Cię gdy tak bardzo mnie potrzebowałaś...Hana...
Znów uklęknął przede mną, obejmując mój pas. Płakał jak dziecko, przez co nie wiedziałam, co zrobić. Gładziłam, wiec dłonią jego włosy, czekając,aż się uspoki.
…
Siedzieliśmy w milczeniu w mojej sypialni na łóżku. Opowiedziałam Jeonggukowi wszystko wyjaśniając, jakie mam szanse na wyzdrowienie.
JK-Nie wierzę, że przeszłaś to wszystko sama… dlaczego nic nie powiedziałaś ? Musiało być Ci cholernie trudno…
– Było…
Siedziałam z podkulonymi nogami.
JK-Mogę Cię przytulić skarbie ?
Poczułam napływ ciepła i uniosłam głowę, przez co nasze oczy się spotkały. Jego twarz była zaczerwieniona od płaczu.
– Jeongguk wyprowadź się proszę, chce ci tego wszystkiego oszczędzić.
JK-Nie zostawię Ci samej z tym wszystkim !
Wybuchł złością.
– Nie chce litości.
Podniosłam głos.
JK-Mówiłem, że Cię kocham, to żadna litość…
JK-Za co ?
Pokiwał głową niezadowolony.
JK-Nie kocha się za coś Hana. Po prostu Cię pokochałem…
Resztę dnia spędziliśmy wspólnie. Odkryliśmy nowe rzeczy i z każdą godziną lepiej się poznawaliśmy.
…
Jeongguk przygotował dla nas kolację, której odrobinę zjadłam.
JK-Smakowało?
Pokiwałam głową.
– Przepraszam, ale więcej nie przełknę…
Podszedł i pocałował mój czubek głowy.
JK-Nie szkodzi…
Brunet okazywał mi dużą czułość, do jakiej nie byłam przyzwyczajona jednak we mnie coś pękło i byłam w stanie go dopuścić do siebie.
CZYTASZ
Królowa Lodu
FanfictionHana jest niezależną kobietą mającą dwadzieścia osiem lat. Ciężko pracowała by objąć posadę prezesa działu w firmie swojego ojca. Jej poukładane życie zaczyna się chwiać gdy zarząd firmy wymusza na niej małżeństwo jednak to nie jedyne zmartwienie ko...