***
- Hey - przywitała się Carine, wchodząc do gabinetu Cemerie - Masz chwilkę?
- No pewnie - odpowiedziała, odrywając się od wypracowań - Jak przeczytam jeszcze jedno wypracowanie z tyloma błędami, to wyzeruję całą butelkę, więc dobrze, że przyszłaś.
- Mogę Ci pomóc z tą butelką.
- Co się dzieje?
- Potrzebowałabym tygodnia urlopu... - powiedziała, wydmuchując głośno powietrze - Da się to załatwić?
- To z Minerwą musisz pogadać. Wiesz, że ja nie mam takiej mocy, żeby Ci dać urlop.
- Nie ma jej teraz... I myślałam, że może tutaj uda mi się coś powypełniać tutaj.
- No dobra, możemy tak zrobić - odpowiedziała po chwili Cemerie - Ja to jej później przekażę.
- Dzięki.
- Powiedz mi tylko... Czy coś się dzieje?
- Powiedzmy tak... - Carine wzięła głęboki oddech - Problemy sercowe. Ale proszę Cię nie pytaj o szczegóły i... zostaw to dla siebie.
- W porządku - odpowiedziała Cemerie - Jeśli najdzie Cię kiedyś ochota na rozmowę, to nie krępuj się.
- Dzięki - uśmiechnęła się Carine, a chwilę później ktoś zapukał do drzwi i do gabinetu wpadła Lilith.
- Dzień dobry - przywitała się niepewnie - Przepraszam, że tak z rozpędu...
- Nie szkodzi, ja już wychodzę - zaśmiała się Carine, po czym zwróciła się do Cemerie - Dzięki wielkie jeszcze raz. Do zobaczenia.
- Ewidentnie coś się stało - zaczęła Cemerie, gdy Carine opuściła gabinet.
- Mama wróciła! - ucieszyła się - Prawda? Wrócili w nocy! Chciałam już nawet olać zajęcia, ale stwierdziłam, że dam jej też trochę odetchnąć po powrocie, ale teraz po prostu MUSZĘ ją osobiście wyściskać!
- Chyba bardzo Cię ucieszyła wiadomość o zaręczynach, co? - zaśmiała się Cemerie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo! - zawołała - To co? Mogę do niej pójść?
- W takiej sytuacji to nawet nie musisz pytać - odpowiedziała - Ale są u Eliasa, więc muszę najpierw wysłać Twojej mamie wiadomość, żeby wyraziła zgodę na Twoje przejście do jego apartamentu. Czy chciałaś jej zrobić niespodziankę?
- Nie musi być niespodzianka - pokręciła szybko głową - Ważne, żebym się po prostu z nią zobaczyła.
- To daj mi sekundkę, ja wyślę do niej wiadomość, a Ty w tym czasie tu mi podpiszesz i weźmiesz ze sobą, bo Twoja mama również musi popisać. Bo wiesz... powinnaś przez gabinet profesor McGonagall to załatwić, ale wiem, że jej nie ma.
- Pewnie! - Lilith zabrała szybko pióro i złożyła swój podpis, gdzie trzeba było.
- No dobra - powiedziała Cemerie - Więc leć, ale nie wracaj za późno, dobra?
- Ja potrzebuję dosłownie kilku minut - odpowiedziała wciąż podekscytowana Lilith - Widziałaś się już z nią?
- Na chwilę rano - odpowiedziała Cemerie, zawijając pergamin.
- To chyba przez cały weekend będziecie świętować, co? - zaśmiała się Lilith.
- Taki jest plan - Cemerie się uśmiechnęła - Dobra, wszystko gotowe, możesz lecieć.
- Super! - ucieszyła się Lilith, po czym wzięła do dłoni garść proszku Fiuu, weszła do kominka i krzyknęła - Penthouse Eliasa Lebretona!
- Lil! - krzyknęła Bella, gdy Lilith wypadła z kominka w penthousie.
CZYTASZ
Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]
FanficRok 2015. Dzieci naszych bohaterów właśnie przechodzą najwspanialszy okres: okres nauki w Hogwarcie. A za tym kryje się nie tylko nauka, ale również... szalone pomysły! A co u naszych głównych bohaterek? Czy wiek sześćdziesiąt plus zmusi je do zmia...