Rozdział XXXIX

70 3 2
                                    

***

- Hey - przywitała się Carine, wchodząc do gabinetu Cemerie - Masz chwilkę?

- No pewnie - odpowiedziała, odrywając się od wypracowań - Jak przeczytam jeszcze jedno wypracowanie z tyloma błędami, to wyzeruję całą butelkę, więc dobrze, że przyszłaś.

- Mogę Ci pomóc z tą butelką.

- Co się dzieje?

- Potrzebowałabym tygodnia urlopu... - powiedziała, wydmuchując głośno powietrze - Da się to załatwić?

- To z Minerwą musisz pogadać. Wiesz, że ja nie mam takiej mocy, żeby Ci dać urlop.

- Nie ma jej teraz... I myślałam, że może tutaj uda mi się coś powypełniać tutaj.

- No dobra, możemy tak zrobić - odpowiedziała po chwili Cemerie - Ja to jej później przekażę.

- Dzięki.

- Powiedz mi tylko... Czy coś się dzieje?

- Powiedzmy tak... - Carine wzięła głęboki oddech - Problemy sercowe. Ale proszę Cię nie pytaj o szczegóły i... zostaw to dla siebie.

- W porządku - odpowiedziała Cemerie - Jeśli najdzie Cię kiedyś ochota na rozmowę, to nie krępuj się.

- Dzięki - uśmiechnęła się Carine, a chwilę później ktoś zapukał do drzwi i do gabinetu wpadła Lilith.

- Dzień dobry - przywitała się niepewnie - Przepraszam, że tak z rozpędu...

- Nie szkodzi, ja już wychodzę - zaśmiała się Carine, po czym zwróciła się do Cemerie - Dzięki wielkie jeszcze raz. Do zobaczenia.

- Ewidentnie coś się stało - zaczęła Cemerie, gdy Carine opuściła gabinet.

- Mama wróciła! - ucieszyła się - Prawda? Wrócili w nocy! Chciałam już nawet olać zajęcia, ale stwierdziłam, że dam jej też trochę odetchnąć po powrocie, ale teraz po prostu MUSZĘ ją osobiście wyściskać!

- Chyba bardzo Cię ucieszyła wiadomość o zaręczynach, co? - zaśmiała się Cemerie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo! - zawołała - To co? Mogę do niej pójść?

- W takiej sytuacji to nawet nie musisz pytać - odpowiedziała - Ale są u Eliasa, więc muszę najpierw wysłać Twojej mamie wiadomość, żeby wyraziła zgodę na Twoje przejście do jego apartamentu. Czy chciałaś jej zrobić niespodziankę?

- Nie musi być niespodzianka - pokręciła szybko głową - Ważne, żebym się po prostu z nią zobaczyła.

- To daj mi sekundkę, ja wyślę do niej wiadomość, a Ty w tym czasie tu mi podpiszesz i weźmiesz ze sobą, bo Twoja mama również musi popisać. Bo wiesz... powinnaś przez gabinet profesor McGonagall to załatwić, ale wiem, że jej nie ma.

- Pewnie! - Lilith zabrała szybko pióro i złożyła swój podpis, gdzie trzeba było.

- No dobra - powiedziała Cemerie - Więc leć, ale nie wracaj za późno, dobra?

- Ja potrzebuję dosłownie kilku minut - odpowiedziała wciąż podekscytowana Lilith - Widziałaś się już z nią?

- Na chwilę rano - odpowiedziała Cemerie, zawijając pergamin.

- To chyba przez cały weekend będziecie świętować, co? - zaśmiała się Lilith.

- Taki jest plan - Cemerie się uśmiechnęła - Dobra, wszystko gotowe, możesz lecieć.

- Super! - ucieszyła się Lilith, po czym wzięła do dłoni garść proszku Fiuu, weszła do kominka i krzyknęła - Penthouse Eliasa Lebretona!

- Lil! - krzyknęła Bella, gdy Lilith wypadła z kominka w penthousie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz