Przesadził

37 4 2
                                    

Wygląd bohaterów :
Ava (główna bohaterka ) - Blond włosy (dość długie) ,piwne oczy
Otis : szatyn, zielone oczy, lekkie piegi
Cadence: brunetka, krótkie włosy, brązowe oczy
Paggie : Brązowe włosy (bardzo długie) z końcówkami czerwonymi, niebieskie oczy, lekkie piegi
Wilfred : czarne włosy, zielone oczy
*******

Otworzyłam oczy słysząc powiadomienia w telefonie. Przemęczona i nie wiedząc o co jeszcze dokładnie chodzi sięgnełam po niego klnąc pod nosem. Na grupie pisali jakieś głupoty. Była kurwa 5:30 rano a oni napierdalali tak że nie wiem. Zirytowana odblokowałam telefon myśląc że zaraz ich tam udusze. Ta grupka z przyjaciółmi wydawała się spoko pomysłem dopóki mnie nie budziła jak zapomniałam wyciszyć telefon. Czasami pisali o 3 a czasami o 5...różnie bywało kto miał taki kaprys aby sobie przypomnieć o jej istnieniu. Nie kontrolowanie przewróciłam oczami, bo nie chciało mi się w cholere wstać. Za dużo spóźnień było w tym miesiącu. Nie fajniebyłoby jakby rodzice zostali wezwani do szkoły po raz kolejny. Nie chciałam jak na razie się spóźniać. Postanowiłam poczytać co piszą trochę jako poranną lekturę. Przeciągnęłam się leniwie w ciepłym łóżku I zabrałam się do tego
Peggie : Mam dostawę trawki dla każdego:)
Cadence : Boże ty moja przyjaciółko ! Hahhh
Uśmiechnęłam się pod nosem lekko. Nie za bardzo paliłam trawke, może zdarzyło się raz lub dwa ale nigdy mi tak nie smakowała jak im. Ja preferowałam klasyczne papierosy, nie pogardziłam elektrykami które też były wyborne. Dodałam reakcje do wiadomości Peggie ,,❤️" i kontynuowałam czytanie
Otis : To super ! @ avacrew. Znów Wilfred się pytał o tą grupę czy ją mamy,a jak tak czy go dodamy. Co mam odpowiedzieć ?
Jprdl
I humor zjebany. Nienawidziłam swojego chłopaka. Mogło to brzmieć dziwnie i komicznie ale tak było. Chodzący toxic myślący tylko i wyłącznie o sobie. Tylko sobie. Rucha co tydzień jakąś babę na imprezie a jak jakiś typ się na mnie spojrzy na mieście to robi pierdoloną awantura że ich rozpraszam i takie tam. Krzyczy, Drze się, a ja płaczę ,siedzę i tego słucham wylewając przy tym moje  łzy. Mimo to nadal przy nim byłam . Nie potrafiłam zerwać
Chciałam to zrobić, ale gdy przychodziło co do czego nie robiłam tego, poddając się i myśląc że tym razem będzie inaczej. Nigdy nie było. To nie był związek. A cierpienie. Ale musiałam z nim być z godnie z układem jaki posiadaliśmy między sobą. Nawet sobie nie wyobrażałam co by się stało gdybym z nim się rozstała. Moje życie byłoby skończone, chodź już w jakimś stopniu jest. Ten układ mnie z zniszczył z zewnątrz i z środka.
Jednym zdaniem,cholere gniłam. Tylko przez niego. Ta grupa była zbyt prywatna jak dla mnie. Pisałam tu wiele rzeczy na jego temat (część nie do końca miłych). Wyżalałam jak sie pokłóciliśmy albo po prostu wyżywałam i wyrzucałam całe złe emocje, które kisiłam w ciągu dnia z nim. Jak widać moi przyjaciele nie mieli z tym problemu. Wysłuchiwali mnie i czasami dawali jakieś rady. Możecie pomyśleć że wcale nie byli dobrymi przyjaciółmi skoro paliłam z nimi itp aczkolwiek dla mnie naprawdę byli. Imprezować z nimi było dobre, tańczyliśmy, piliśmy i jedliśmy cały wielki kubek lodów. Ale to nie wszystko. Bo oprócz tego że świetnie się z nimi bawiłam to kiedy było mi źle normalnie gadaliśmy i pomagali mi w tym. Gdyby nie oni mogłoby mnie tu nie być. To im zawdzięczam praktycznie wszystko i dziękuję że są i będą przynajmniej w moim sercu na zawsze. W przeciwieństwie do Wilfreda. On nie był i nie będzie. Nigdy.
Ja : Niee co by się stało jakby przeczytał co o nim pisze???? Wkurwił by się
Otis : W takim razie co ?
Ja : Stwórz jakąś inną grupkę i go do niej dodaj a o tej nawet ani słowa!
Otis : dobrze księżniczko :)
Ja : Zamknij pizde
Otis : mhm......
Ja : hihi
Otis dodał reakcje ,,❤️" do twojej wiadomości.
Miałam już dość pisania. Odłożyłam telefon i chciałam się zabrać za szykowanie się. Zajmowało mi to mniej więcej 25 minut (połowe tego czasu zajmuje mi makijaż) Dlaczego tak ? Cholera bo mi się zazwyczaj nie chce szykować 2 godziny przed lustrem. Wiadomo, lubię się pomalować, założyć ulubiony outfit ale w życiu nie kombinuje z modą. Zakładam to co mi się podoba i czuje się w tym dobrze. Nie mam wyrzutów sumienia kiedy widzę te piekne Dziewczyny. Może zazdroszczę im trochę chcenia sie i wybierania parę godzin ubrań aby do siebie je dopasować. Jednak nie czułam i nie czuje takiej potrzeby na upodabnianie się i zmienienie stylu. Może kiedyś. Siedziałam przed lustrem i szykowałam się do malowania. A teraz Tutorial na mój make-up. Nie jakiś wybitny ale jednak:
- Podkład, nie za wiele
- Tak samo korektor, przykrywam najmiejsze niedoskonałości aby Wilfred się nie czepiał że jest w związku z brzydulą
- przykrywam wszystko pudrem aby skóra stała się matowa i lekko gładka
- Na to nakładam brozner (dość sporo )
- Robię duże kreski
- Cień na oko brązowy
- konturówka do ust
- szminka lekko różowa
- pająki na rzęsach
I tyle
Popatrzyłam na całość i wyglądało w miarę dobrze. Łatwy i szybki makijaz który nosiłam na codzień i nie rezygnowałam z niego od długich 2 lat. Do tego czarna bluza oraz długie rozszerzane spodnie czyli teraz modne, co druga laska w takich chodzi i żeby nie być,,inna" też je nosiłam. Ale szczerze. Podobały mi się bardzo.
Ja : wychodzę już
Cadence: okej
Otis : okkk
Peggie : ołkej
Nie, żeby nie było. Nie przychodziłam tak wcześnie do szkoły aby się nie spóźnić. Nie. My z naszą paczką po prostu umawiamy się przed szkołą na papierosa. Z rana zawsze palę. To była moja kawa. I to zdecydowanie lepsza. Dawało to pobudzenie i motywację na przeżycie tego dnia. I wolność. Niesamowitą wolność. Cholerny dym to było coś co uwielbiałam. Kiedy źle- papieros Kiedy ranek - papieros Kiedy wieczór - papieros. Moje życie było nimi zapełnione od początku do samego końca. Kochany papieros. Więc Wzięłam jedną paczkę i schowałam do czarnego plecaka. Potem przeczesałam swoje blond włosy, psiknełam mgiełką, Zeszłam na dół po schodach żeby ujrzeć swojego tatę który siedział przed komputerem, coś na nim klikając. Wyglądał ważnie i władczo. Jak zawsze z resztą. Czasami sie go bałam. Lubił dominować. Żył dominacją co też uwielbiał pokazywać wszystkim na około. Nawet mnie i mamie. Uniósł na mnie wzrok a ja lekko Wzdrygnęłam. Miał lodowate spojrzenie pełne oskarżeń dla całego jego świata. Przejechał nim od góry do dołu. Wiedziałam że znowu będzie coś komentował. A to wyglądam tak, czy siak. Szczerze? Przyzwyczaiłam się do tego. Tylko czekałam aż doda złośliwy dla mnie komentarz a ja go nie posłucham. U nas tradycja i norma. Odłożył kubek a w powietrzy można było wyczuć toksyczną atmosferę.
No dawaj ! Powiedz coś!!!! Przecież kochasz to robić! Bądź sobą
- Avo....Ten makijaż...uważam że nadal jest za mocny jak na Twój wiek ! - zaczął a ja aż się nie powstrzymywałam, głośno wzdechenełam poczym zamieniło się to w śmiech. Śmiałam się jak opętana a on zmarszczył brwi. A ja wciąż się dusiłam ze śmiechu. Słychać mnie pewnie było na pół domu.
- Dlaczego się śmiejesz ? - zapytał zdziwiony biorąc łyk czarnej kawy
Cała czerwona od śmiechu dochodziłam do siebie. Uśmiech nie schodził mi z niej. To było tak zabawne, że aż żenujące i upokarzające. Ale nadal brałam wdech żeby się opanować, chociaż było ciężko.
- Bo mam to w dupie - rzuciłam i puściłam oczko
Wiedziałam że nie był z tego zadowolony i że może być zły ale przynajmniej prawde powiedziałam. Bo Mam to głęboko w dupie. Fajnie byłoby gdyby docenił za szczerość. Chociaż tyle. Na twarzy malowała się wściekłość. Straszna, okropna wściekłość. Wstał a ja się przestraszyłam. Zczerwieniał i trzymając kubek w ręce gwaltownie stuknął nim o stół
- Nie będę cię bronił jak nauczyciele będą do mnie dzwonili, zapomnij - ostrzegł a ja Wzięłam swój plecak leżący na niebieskiej kanapie i założyłam na swoje ramiona. Obróciłam się Jeszcze i poprawiłam włosy
- Nie będziesz musiał
- Avo.....
Zamknęłam za sobą drzwi już nie komenując niczego. Miałam satysfakcję z tego co powiedziałam. Nie potrzebowałam pomocy tatusia
*****
Szłam sama spoglądając telefon a dokładnie relacje na Ig innych osób. Nie spoglądałam na innych i nie zwracałam na ich uwagi. Byłam lekko podekscytowana tym że za chwile sobie zapale. Wkurzył mnie ojciec i miałam go już dość. Niby to norma, ale zawsze denerwowało tak samo. Tak samo miałam ochotę go udusić jak znowu wypowiedział się na temat moje wyglądu I nie tylko. Przynajmniej jeden plus tego dnia. Postanowiłam te papierosy wyjąć z kieszeni. Zablokowałam telefon i z Szczęściem sięgnęłam do kieszeni (tam gdzie je zazwyczaj trzymałam), wtedy usłyszałam za sobą kroki. Zignorowałam to. Nie Odwróciłam się aczkolwiek poczułam lekkie ciarki bo ktoś się do mnie zbliżał. Pomyślałam że to zwykły przechodzień. No bo jak inaczej. Chyba nie duchy. Nie lubiłam wpadać w panikę więc tego nie robiłam. Z chwili na chwilę postać się zbliżała a jej obecność była namacalna.Jej/jego oddech znajdował sie na moim karku. Coraz bardziej wpadałam w panikę. Co raz bardziej mój oddech się zatrzymywał. Musiałam się uspokoić. Na to uspokojenie wyjęłam je (papierosy) ale kiedy to zrobiłam, ktoś mi je wyrwał

Papieros Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz