Zobaczyłam go pewnego pochmurnego popołudnia, gdy siedząc w barze przy stacji benzynowej jadłam hot-doga smakującego jak papier i popijałam Coca-colą, której smak również pozostawiał wiele wątpliwości. Wyjrzałam przez szybę, aby sprawdzić czy może pogoda sie poprawia, niestety nadal adekwatna do mojego nastroju. Zalewał swoje audi czarne A3. Gdy zauwazył, że się mu przyglądam uśmiechnął się ja w odpowiedzi posłałam mu środkowy palec, z pomalowanym na krwisty czerwień paznokciem. O tak, już ja takich znam. Uśmiechnie sie potem podejdzie, zagada o pogodzie i będzie chciał postawić piwo. Ani się obrócisz, a już będziesz na tylnym siedzeniu jego samochodu albo w mieszkaniu, jeżeli akurat nie mieszka z rodzicami, co jest niesłychaną rzadkością. Ja się na takie bzdety nie nabiorę. Nie trafiło na pierwszą lepszą i musi o tym wiedzieć. Więc pomachałam mu tym moim zgrabnym środkowym palcem i czym prędzej wyszłam ze stacji, nie dopijając mojego kosztownego napoju. Kosztownego, bo ceny na stacjach są przerażające. Właściciele próbuja się nachapać na czym sie tylko da, więc płacisz za pieprzoną puszkę coli piątaka a i tak dostajesz coś co nie przypomina choćby oranżady. A może to przez nastrój moje kubki smakowe się przytępiły? Nieważne. Niestety, daleko nie doszłam bo zaraz za drzwiami wpadłam wprost na jakiegoś mężczyznę.
- Uważaj jak chodzisz, sam tu nie jesteś!- burknęłam i roztarłam sobie ramię.Podniosłam wzrok i zauważyłam, że to ten koleś od audi. Całkiem przystojny koleś. Wyższy ode mnie o jakieś 20 cm brunet i zielone oczy.
- I wice wersa.- odparł, po czym podał mi portfel. Dziwne. to był mój portfel.
-Skąd go masz? jesteś kieszonkowcem?- sapnęłam z niesmakiem.
- Upuściłaś go. Ładne paznokcie- uśmiechnął się puścił mi oczko i wszedł do środka.
Wyszłam na ulicę. Jak na złość niebo zrobiło się granatowe i zaczęło padać.
- Niech to szlag!- zaklęłam pod nosem i naciągnęłam kaptur na głowę. Do domu nie zamierzam teraz wracać, w sumie blisko mam do Julki ale przypominam sobie, że moja jedyna przyjaciółka wyjechała na weekend za miasto ze swoim chłopakiem Arturem, więc pozostaje mi się gdzieś schować i poczekać aż przestanie padać.
-Hej, mała podrzucić Cię? - no nie ten koleś od audi mnie prześladuje czy co? zwolnił i jedzie równo ze mną wzdłuż chodnika
-Nie dzięki poradzę sobie.- odpowiadam.- Wszystkie napotkane laski tak zaczepiasz czy wyróżniam się czymś szczególnym?
-Daj spokój. Leje, a do najbliższych budynków masz jakiś kilometr, potraktuj to jako rekompensatę za obtłuczoną rękę.
Na te słowa ramię zaczęło lekko mi pulsować, jakby przypominając o swojej obecności w moim ciele. -To co dasz się podwieźć czy wolisz moknąć i marznąć? Przecież za chwilę zaczniesz szczękać zębami.- Zauważa słusznie obserwując mnie.
- Dobra przekonałeś mnie.- Co mi tam, teraz i tak nie mam teraz się gdzie podziać. Weszłam do samochodu i od razu otuliło mnie przyjemne ciepło.
- Od razu lepiej nieprawdaż? No to gdzie Cię podrzucić?
- Po prostu jedź, byle dalej od tego miasta.- rzuciłam jakby od niechcenia. Było już mi ciepło więc zmniejszyłam ogrzewanie.
-Mogę? spytałam ręką sięgając w kierunku paczki fajek.
-Pewnie, ale mam jedną zasadę. Zrobił krótką pauzę.
- Nie częstuję obcych. Musisz najpierw się przedstawić.
- Och o to chodzi.- odetchnęłam z ulgą. Jestem Kasia, a jak nazywa się tajemniczy kierowca który wiezie mnie w dal?
CZYTASZ
Miłość w rytmie rapu (zawieszone)
Teen FictionOpowiem Ci bajkę, ale ta bajka będzie inna niż wszystkie te, które czytano Ci w dzieciństwie przed snem. Tu książe nie jeździ na białym rumaku, ale czarnym audi i nie śpiewa serenad pod oknem ukochanej. Zamiast tego ma swoje tajemnice i jest raczej...