Następne dni były w miarę spokojne, jak na nasz tryb życia. Samuel pokornie nie buntował się, a nawet odwołał ochronę, aby nie chodzili za mną krok w krok. Mieli mnie w zasięgu wzroku i łypali na mnie źli, za moją ostatnią ucieczkę, bo z tego co słyszałam, nieźle im się oberwało od narzeczonego. Nasza wizyta w stajni, także odbyła się bez ochrony, gdzie miło spędziliśmy czas w terenie. Wydawało się, że nasze demony ostatnich dni zostały odegnane raz na zawsze. Myślałam, że będę się obawiać i całkowicie stracę do niego zaufanie, jednak bałam się niepotrzebnie i wszystko było na wyrost. Pierwsze dni w Elavie oglądałam się za siebie, czujna z przewrażliwienia, jednak szybko wyparłam z pamięci tamten incydent. Teraz jeśli już wychodziłam na fajka, powiadamiałam jednego z moich goryli, który sprawdzał teren za drzwiami i w odległości sporej czekał, aż wrócę do środka. Irina do tej pory miała napady śmiechu, gdy jej opowiedziałam, co się stało po naszym fajku, choć gryzła się, aby nie powiedzieć nic niepochlebnego w stosunku do swojego szefa. Przyznała jednak, że jest bardzo kreatywny i nikt inny, by takiej nauczki nie wymyślił na prędko. Przyznałam jej rację, bo tylko mój szalony narzeczony, mógł na coś takiego wpaść.
Miesiąc później, gdy nic nie wskazywało, na to, że Anthony jest w kraju, bo nadal nie został złapany, choć uważałam, że się gdzieś zaszył, bo zapewne Samuel przez swoją głupotę zapłacił mu sporą sumę, aby trzymał się z daleka, a tym samym miał, za co się ukrywać. Często wracałam do niego myślami, próbując wymyśleć, co nim kierowało i dlaczego posunął się do tak strasznego czynu. Jednakże nic nigdy nie wymyśliłam, bo dla mnie mieścił się w grupie osób z łatką psychopaty, a ja nie jestem psychiatrą, aby zrozumieć, co go do tego popchnęło.
Siedziałam, jak zwykle nad grafikiem, przygryzając końcówkę długopisu. W międzyczasie sprawdzałam zeszyt próśb pracowników oraz z otwartym kalendarzem wszystko skrupulatnie sprawdzałam. Wszystko musiało się zgrywać, choć nie zawsze byłam w stanie ułożyć grafik, tak aby wszyscy byli zadowoleni. Niby rezerwacje na wieczory kawalerskie były standardem, ale w dzisiejszym coś mi nie pasowało.
– Ty mi wpisałeś na dzisiaj pokaz na wieczorze kawalerskim? – dopytywałam zdziwiona, bo co, jak co, zawsze był przeciwny, ale może coś innego wykminił i zapomniał mnie o tym poinformować, że dopisał w grafiku.
– No coś ty, oszalałaś?! – Podszedł, chwytając za kalendarz i marszcząc brwi, gdy zobaczył wpis, o którym mówiłam. – Lisa musiała to wpisać – mruknął, po czym od razu wyszedł na salę, aby odnaleźć managerkę, którą zatrudnił, gdy zamknął Heaven. Pięć minut później przyszli, a Samuel ponownie wziął ode mnie kalendarz i za pewne wskazał jej wpis pod dzisiejszą datą.
– No tak, ja to wpisałam, bo klient strasznie nalegał i powiedział, że jeśli nie wystąpi Camila, to nie chce innej tancerki. – Obydwoje spojrzeli na mnie, a ja zmarszczyłam czoło. Od dawna nie tańczyłam w klubie, a jedynie w zaciszu domowym dla narzeczonego i to też sporadycznie, bo ostatnio nie miałam na to ochoty. – Ale widzę, że się pomyliłam, bo to nie wieczór kawalerski, a prywatny pokaz.
– Camila nie wystąpi ani na tym pokazie, ani na żadnym innym wieczorze kawalerskim! – powiedział dobitnie Samuel, podnosząc głos.
– A wiadomo, jak nazywa się klient? – zapytałam, bo to mnie najbardziej intrygowało, skąd ktoś wie, że tańczyłam, więc to nie mogła być pierwsza lepsza osoba z ulicy, tylko ktoś kto odwiedzał Heaven lub widział mój jednorazowy pokaz w Elavie, gdy chciałam wkurzyć Samuela. Nawet nowi pracownicy nie wiedzieli zapewne, że umiem także tańczyć pole dance.
– Michael Nerck – odrzekła managerka, zaglądając w kalendarz przez ramie mojego narzeczonego, a ja poczułam irracjonalne uczucie zazdrości, bo była zdecydowanie za blisko mojego mężczyzny. Szybko jednak odegnałam nieprzyjemne myśli i przywołałam się do porządku, bo to nie było ważne w tym momencie i nie robiła nic złego. Musiałam nie zauważyć nazwiska, skupiona bardziej na wpisie, że to ja mam być tancerką dzisiejszego wieczora.
CZYTASZ
TRYLOGIA KLUBOWE ŻYCIE - ZAKOŃCZONE
Chick-LitCamila, to studentka weterynarii, która od zawsze pragnęła swojego konia. W końcu udało jej się spełnić marzenie, ale płacąc więcej, niż wartość jej nowego kopytnego przyjaciela. Dziewczyna postawiona pod ścianą zatrudnia się w klubie ze striptizem...