groźba i worek treningowy

586 20 23
                                    

Dziś był poniedziałek. Musiałam się, naszykować do szkoły, bo w końcu do niej idę, ale za niedługo nie będę do niej chodzić przez dwa miesiące, ponieważ będą wakacje. Obudziłam się dzwonkiem o piątej pięćdziesiąt. Weszłam do garderoby i znalazłam mój mundurek. Czysty i porządny. Przebrałam się i spakowałam lekcje do plecaka. (Chemia, polski, matematyka, 2× wf, angielski i biologia) Kończyłam dzisiaj o czternastej. Spakowałam się i zeszłam z plecakiem na dół. Zjadłam gofra, bo były przygotowane. Zauważyłam schodzącego Tony'ego, był już przebrany.

- jedziesz ze mną.- powiedział Tony.

- na motorze?- zapytałam.

-Ta.

- okii.

- to schodź już.- zaproponował. Zeszłam i po dwudziestu minutach byłam pod szkołą ze świętą trójcą. Stałam tak przed motorem Tony'ego z myślą że nie będę miała z kim gadać.

- co tak stoisz?- zapytał Dylan.

- zbytnio nie mam z kim gadać, no nie?- odpowiedziałam.

- przecież sporo osób chce się z tobą zapoznać.- powiedział Shane.

- chcą ponieważ, mam pięciu bogatych braci. Livia była chyba jedyna, która nie zwracała na to uwagi.- powiedziałam.

- chodź pójdziesz ze mną do szkoły.- powiedział Tony. Objął mnie i poszliśmy do środka. Każdy spoglądał się na nas. Zrobili nawet pustą drogę na korytarzu. Gdy podeszliśmy pod moją salę, usiadłam na krześle.- słuchaj, jeśli coś się stanie, podejdź do nas.

-yhm- mruknęłam. Pocałował mnie w czoło i poszedł, pod swoją salę. Każdy wpatrywał się we mnie z różnymi emocjami. Z odrazą lub ze współczuciem. Pewna dziewczyna mówiła coś do zapewne jej koleżanki.

- Szmata..- usłyszałam. Spojrzałam na nią lodowato. Poczułam to, i już więcej się nie odezwała i zwiała. Może umiem czasem kogoś nastraszyć. Podeszła do mnie czarno włosa dziewczyna, z zielonymi oczami. Miała ciemną karnacje i wyglądała na sympatyczną. To była ta dziewczyna o której mówiła Livia, gdy się z nią spotkałam w urodziny.

- cześć.- przywitała się.

- hej.-odpowiedziałam. Dziewczyna się krępowała, ale po chwili się odezwała.

- jestem Lussy. Słyszałam co się stało z Livią, to była naprawdę dobra przyjaciółka.- powiedziała. Spojrzałam jej w oczy, i naprawdę miała piękne.

- znaliście się?- zapytałam.

- oczywiście.- zrobiła przerwę.- chodziłam z nią do tego samego przedszkola.

- rozumiem.- powiedziałam. Uśmiechnęłam się do niej lekko.

- może, chciałabyś się zaprzyjaźnić?- zapytała.

- mogę.- powiedziałam.

- chcesz usiąść ze mną na lekcji?- zapytała.

- jasne.- uśmiechnęłam się.

- chodź.- powiedziała uśmiechnięta.- zapoznam cię z naszą grupką.

- mogę?- zapytałam.

- oczywiście że tak!- odpowiedziała. Złapała mnie za rękę i pociągnęła do kółka osób.- to jest...

- Tola. Tola Monet.- odpowiedziałam.

- Monetkę nam przyprowadziłaś?- zapytał chłopak o brązowych włosach.

- tak, Lo.- odpowiedziała Lussy.

- jestem, Melanie.- przedstawiła się różowo włosa. Miała z przodu białe pasemka, oraz niebieskie oczy.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz