Dwa tygodnie przesiedziałam w domu. Bliźniacy uwierzyli mi na słowo, że się źle czułam i jakimś dziwnym cudem nie zauważyli faktu, że kuleję. Jednak nastał ten dzień, w którym wracam na uczelnię. Nie czułam się z tym dobrze zważając na to, że Ares również się tu uczył, a z tego co pamiętam, to mieliśmy „lekko" na pieńku.
Próbował mnie zabić.
Automatycznie się otworzyły drzwi od budynku, przez które weszłam do środka. Szukałam wzrokiem Olivii. Nie chciałam być teraz sama, na pewno nie wtedy, kiedy zrobiłam największą głupotę w swoim życiu. Przez ten czas, kiedy nie było mnie na studiach okropnie przeżywałam to, co zrobiłam i do tej pory tego żałuję. Nie wychodziłam z pokoju, nie jadałam z bliźniakami posiłków, a jedyne co robiłam, to płakałam pod kołdrą i chodziłam do toalety. Okna miałam szczelnie zakryte, by przypadkiem Ares w nie nie patrzał.
Żeby mnie przypadkiem nie zabił.
Od razu poczułam na sobie kogoś wzrok, przez co na chwilę przystanęłam zwieszając głowę. Spróbowałam przełknąć ciężką gulę w gardle. Nienawidziłam tego odczucia od kiedy Ares zaczął mi się stale przyglądać.
Przez niego normalne rzeczy stały się okropne.
Jednak gdy podniosłam głowę dostrzegłam, że praktycznie cała uczelnia się na mnie gapiła. Nie rozumiałam o co im chodzi, więc jedynie postarałam się przejść przez tłum, który nie ułatwiał mi tego zadania. Nagle ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę, odchodząc od zgromadzenia. Gdy znaleźliśmy się w miejscu, gdzie nie było już wielu ludzi, wyrwałam się blondwłosemu chłopakowi z objęcia.
Był on dosyć wysoki, miał niebieskie oczy, krótkie włosy i ciemniejszy odcień skóry. Kręcił przez chwilę głową, cały czas na mnie patrząc, jakby czegoś nie rozumiał. Ściągnęłam brwi na ten widok, czekając aż chłopak wyjaśni mi tą sytuację.
- To ty uderzyłaś Aresa? - Spytał z niepokojem w głosie, na co na chwilę się zamyśliłam. Obróciłam się w stronę zgromadzonych ludzi i dopiero teraz to do mnie trafiło. Oni w i e d z i e l i.
Ściągnęłam wzrok na podłogę, zagryzając dolną wargę. Ciemnoskóry najprawdopodobniej sam wywnioskował odpowiedź, ponieważ wrzasnął:
- To czemu ty żyjesz?! - Zmrużyłam oczy, nadal wpatrując się w chłopaka. Jak to dlaczego żyje? To nie do mnie pytanie, tylko do moich rodziców, to oni mnie zrobili! Już miałam odpowiedzieć mu czymś chamskim, jednak blondyn mi przeszkodził. - Nie zrozum mnie źle! - Zaczął machać rękoma, bardzo zmieszany. - Ale on jest mordercą! On zabija ludzi nawet wtedy, kiedy tylko mu spojrzą w oczy! A ty go uderzyłaś!
Ale próbował.
Odeszłam od chłopaka, nie chcąc się tym ponownie wszystkim zadręczać. Przeżywałam to wszystko w nocy, teraz chcę o tym zapomnieć choć na chwilę. Na jedną milisekundę. Jednak ten pożerający wzrok ludzi nie dawał mi nawet szansy tego zrobić.
Poszłam w stronę sali 241, gdzie powinna się odbywać lekcja „metody badań kryminologicznych". Nagle w moją stronę zaczęła szalenie biegnąć blondynka. Miała na sobie czarną bluzę, która świetnie pasowała do szarej czapki i tego samego koloru spodni dresowych. Gdy znalazła się blisko mnie, nie czekając, przytuliła się do mnie, a ja stałam jak sparaliżowana, patrząc w dal korytarza. Nie wiedziałam jak zareagować, rzadko ktokolwiek mnie przytulał, a tym bardziej praktycznie obca mi osoba. Podczas mojej nieobecności, w dniu włamania, wymieniłam z nią parę smsów, które dotyczyły jedynie tego, czy Ares jest na uczelni. Jednak dopiero po kilku długich sekundach odważyłam się odwzajemnić uścisk.
CZYTASZ
The path to victory
RomanceOn był jej zatraceniem, do którego lgnęła, jednak prawda wszystko zmieniła... Ingrid Nilsen od najmłodszych lat kochała zagadki oraz oglądanie ze swoją babcią kryminalnych seriali. Od zawsze wyobrażała siebie w roli detektywa i wiedziała, że w niej...