41.

963 104 67
                                    

41.

🅓🅐🅡🅒🅨

Srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie molekułu przykuł mój wzrok i teraz gapiłem się na niego ze ściągniętymi brwiami. Czy spodobałby się Mac? Wiedziałem, że lubiła błyskotki, ale chemia, mimo, że pan Kindly zniknął z horyzontu, wciąż nie była jej ulubioną rzeczą.

— To dla twojej dziewczyny?

Ojciec również się nachylił i puścił mi figlarnie oko. Powiedziałem niedawno tacie, że ja i Mackenzie zostaliśmy parą na początku grudnia. Jego reakcja była jednocześnie niesamowicie urocza i krępująca. Uściskał mnie i mając lekko zaczerwienione ze wzruszenia oczy powiedział, że jestem już mężczyzną i że wiedział, że Mackenzie smoli do mnie cholewki. Na litość boską, kto tak jeszcze mówił? W każdym razie zrobiło mi się jakoś ciepło na sercu, a zaraz potem oblała mnie fala wyrzutów sumienia. Chciałem by ten ostatni rok razem był wypełniony fajnymi wspomnieniami i coraz mocniej docierało do mnie, że zranię ojca. Spojrzałem na niego przełykając ślinę, a potem mruknąłem:

— Tak. Myślisz, że jej się spodoba?

— Myślę, że tak.

— Hmm.

Potarłem policzek i poprawiłem okulary, a potem pokiwałem głową. Do świąt zostało niecałe dwa tygodnie i mimo, że żadne z nas nie wspomniało o kupowaniu sobie prezentów, chciałem podarować coś Mackenzie.

— To idę kupić — oznajmiłem i wszedłem sztywno wyprostowany do sklepu.

*

Dłoń Mac znajdowała się w mojej dłoni, nasze palce splecione, a jej kciuk delikatnie błądził po mojej skórze posyłając miłe ciepło do brzucha. Siedzieliśmy w jej salonie, a ja się niesamowicie stresowałem. Miałem poznać jej mamę jako oficjalny chłopak i aż ściskało mnie z nerwów w dołku.

— Rozluźnij się, bo inaczej pęknie ci zaraz żyłka — zażartowała.

— No właśnie, zluzuj, stary. — Matt zaśmiał się złowrogo. — Poza tym, to nie naszej mamy powinieneś się bać. — Uniósł sugestywnie brwi, a ja przełknąłem ślinę.

Dostrzegłem jak Mackenzie posyłała bratu ostrzegawcze spojrzenie, ale kapitan naszej koszykarskiej drużyny wiele sobie z tego nie robił. Znałem Matta Poola, choć może to określenie nie było adekwatne. Wiedziałem kim był, jak każdy uczeń naszego liceum. Popularny dzieciak z niesamowitym talentem do sportu i ludzi. Jego koledzy z drużyny czasami dawali mi popalić, krzycząc na zajęciach wychowania fizycznego: „dziwak Davies nie potrafi rzucić do kosza! Dziwak Davies dostaje zadyszki podczas biegu!" i takie tam. Ale Matt sam w sobie nigdy nie zaszczycił mojej osoby wzrokiem.

Teraz jego trochę straszne niebieskie oczy były cały czas we mnie wpatrzone. Nie lubiłem być w centrum uwagi. I z całą pewnością nie lubiłem być w centrum uwagi Matta Poola.

— Nie przejmuj się nim. — Mackenzie ścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się. — Matt jest w nie humorze, bo nie zjadł ostatniego pierniczka.

Chłopak sapnął i pokazał jej środkowego palca, a zaraz potem odwrócił się do nas plecami. Mac wzruszyła ramionami i szepnęła:

— Mama na pewno cię polubi. Wczoraj cały dzień piekła jakieś ciasto na dzisiejsze spotkanie.

— Nie jestem dobry w kontaktach z rodzicami — odmruknąłem. — W zasadzie nie jestem dobry w kontaktach międzyludzkich.

Brew Mac się uniosła.

(Nie)idealni | YA +14 ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz