👑 26 👑

140 6 13
                                    

Czerwiec, A.D. 1389
Oświęcim

Szynk, w którym był umówiony, nie należał do najlepszych w mieście. Nie omieszkał wytknąć temu swojemu towarzyszowi, gdy już zasiądą do rozmowy. Już z daleka wyglądał na obskurny i brudny. Błoto po przelotnych deszczach zostało już rozdeptane przez wizytatorów przybytku, przed wejściem siedziało już dwóch mocno zaprawionych mężczyzn, a niedaleko, twarzą w słomie, leżał trzeci, zalany w trupa. Obrzucił go srogim spojrzeniem i, stawiając długi krok, by nie zamoczyć buta w płynącym strumyku, wszedł do środka. W szynku nie było lepiej. Na zewnątrz przynajmniej można było odetchnąć świeżym powietrzem. Tutaj ledwo ukrył niesmak, gdy do jego nozdrzy dotarła mieszanka karczemnych zapachów. Przesunął sceptycznym spojrzeniem po wnętrzu, z ledwością rozpoznając człowieka, z którym był tutaj umówiony. Pilnując, by nawet najmniejsza kropelka piwa nie dotknęła jego ubrania, podszedł do najbardziej oddalonego stolika w rogu i usiadł na przeciwko mężczyzny.

- Gorszego miejsca się nie dało? - syknął, oglądając się dyskretnie na boki - Mogłeś od razu umówić nas w którymś zamtuzie. Przynajmniej byłaby z tego jakaś przyjemność.

- Zamtuz czy nie, chętna zawsze się znajdzie - odparł mu towarzysz - A już w szczególności takiemu panu jak ty - poruszył sugestywnie brwiami.

Posłał mu srogie spojrzenie, ale ten się nim nie przejął. Czuł się bezpiecznie, bo miał dla niego cenne informacje i mógł cieszyć się nietykalnością.

- Mów, co wiesz - ponaglił - Nie mam ochoty siedzieć tu ani chwili dłużej.

- Mam kandydata - zaczął - W sam raz dla naszej niepokornej księżnej.

Szlachcic uniósł brew, sugerując, by przeszedł do sedna.

- Książę bawarski. Wdowiec, bez syna, za to z dwoma braćmi, którzy chętnie przejmą po nim tron, gdy łaskawie odejdzie z tego świata.

- Stary?

- Jak na moje, to nie - wzruszył ramionami - Młodszy, niż jej poprzedni mąż. Ale też nie podrostek. Doświadczony i konkretny. Powinien dać sobie z nią radę.

Skinął głową. Sięgnął do kieszeni, patrząc kontrolnie po szynku.

- Kontroluj sytuację dalej - polecił szeptem, podając mu dyskretnie sakiewkę - Ja uruchomię Kraków.

Szpieg przyjął rozkaz. Nawet nie musiał ważyć sakiewki w dłoni. Wiedział, że zawartość wystarczy mu na najbliższe miesiące. Ten człowiek bardzo cenił sobie chody u króla i zależało mu, by ten stan utrzymywał się jeszcze przez długie lata. A jemu podobały się pieniądze, które był gotów płacić.

***

Wilno

Wspólne polowania z braćmi były tym, za czym tęsknił. Nie robili już tego tak często jak w dzieciństwie. Za pacholęcia wyruszali w las z ojcem, w młodości sami zapuszczali się na kilka dni, jeśli nie tygodni, w okoliczne puszcze. Znał je jak własną kieszeń, dlatego wiedział, gdzie szukać zwierzyny. Skirgiełło poszedł ze Świdrygiełłą i Lingwenem, Korgiełło z Wiguntem, a wielki książę sam. Młodsi proponowali mu, żeby do nich dołączył, ale on musiał oczyścić głowę. W samotności. Od raportu Hanula Jadwiga nieustannie chodziła mu po głowie, szczególnie w nocy. Zachodziła do niego, gdy brał kąpiel, mąciła palcami wodę, przy okazji muskając jego pierś, zsuwała jedno ramiączko halki, potem drugie, rozwiązywała dekolt, po czym powoli ściągała ją z siebie...

Urwał wspomnienia, gdy wyrżnął na ziemię. Był tak zafascynowany wspomnieniami jej ciała, że nie zauważył wystającego konara. Podniósł się ociężale i otrzepał z leśnej ściółki. Z drzewa zerwał się ptak, jakby chciał uciec przed jego wzrokiem i ukryć fakt, że wszystko widział. Przysiadł wcale nieopodal i zawołał na swoich pobratymców. Olgierdowicz patrzył na niego przez moment, po czym ruszył dalej. Cała szóstka szła tropem dorodnego jelenia. Wiedzieli, że gdzieś w okolicy, w której się przechadzał, mieszka całe stado. Nie zamierzali wybijać całego, jedynie zdobyć posiłek na rodzinną kolację przy ognisku. Siostry zostały w obozie. Miały zebrać zioła, które później dodadzą do mięsa.

Jej przeszłość... Ich przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz