Rodział. 3

40 2 3
                                    

Wstałem we wtorkowy poranek jak zwykle ubrałem się i zszedłem na dół do kuchni żeby coś zjeść. Moja mama poszła już do pracy a ja dalej myśle o tym Ethanie... Wydawał się bardzo miły i uprzejmy jeszcze nigdy nie miałem przyjaciela, z którym mógłbym rozmawiać. Wstałem z krzesła i narzuciłem plecak na ramię i udałem się szybkim krokiem do szkoły chciałem jak najszybciej go spotkać. Gdy już doszedłem do placówki zaczepiła mnie banda niegrzecznych chłopaków.

- Ej! Ty biedaku co tu znowu robisz?! - usłyszałem od najniższego i najgrubszego z nich.

- ja chodzę do tej szkoły - odpowiedziałem zdziwiony.

- ach tak!? Widać jesteś tak mały że cię nie zauważyłem - powiedział groźnie.

Ethan wszedł w tym momencie i się na mnie popatrzył a potem zmierzył wzrokiem bandę która mnie zaczepiła.

- Co wy robicie?! - zapytał z niezadowoloną miną.

- Niech cię to nie obchodzi! - odpowiedział mu agresywnym tonem najwyższy.

- Zostawcie go w spokoju! On nic wam nie zrobił!! - wykrzyczał Ethan.

- Nie ma takiej opcji -

Ethan podszedł do niego i uderzył go mocno w twarz, okazało się że jednak byli na tym korytarzu też nauczyciele którzy mieli całą akcje w dupie jak zawsze.

- Zostawcie go w spokoju bo jak nie to was znajdę! - wydarł się Ethan.

Później już wymiękli i odeszli powolnym lecz smutnym krokiem.

- Ddzięki Ethan.. - powiedziałem jąkającym się głosem.

- Nie ma sprawy, czy coś ci zrobili? - powiedział po czym zaczął spoglądać kątem oka na mnie.

- Nieee..
Nic mi nie jest - odpowiedziałem ze łzami w oczach.

Ethan dostrzegł moje łzy i przytulił mnie. Ja jak zwykle oddałem się uściskowi wyższego o pare centymetrów chłopaka. Nagle zadzwonił dzwonek przyjaciel puścił mnie i zaprowadził mnie do sali lekcyjnej. Rozpoczęła się lekcja. Facetka jak zawsze rozprawiała coś na tylko sobie znane tematy, ja siedziałem cicho i jak zwykle nie słuchałem co mówi więc Ethan pacnął mnie w głowę.

- Ej bo niczego się nie nauczysz stary- powiedział z troską w głosie.

- Tak tak.. Jasne- dobrze wiedziałem że miał rację z natury nauka mi jednak nie wychodziła.
Nagle zadzwonił dzwonek nawet nie wiem kiedy minął mi ten czas. Kiedy szedłem korytarzem zauważyłem chłopaka, którego dotąd nie widziałem. Miał białe włosy z czarnymi pasemkami. Posiadał także brązowe oczy. Był dosyć wysoki ubrany w białą koszulę i czarne spodnie od garnituru.
Podszedłem do niego szybkim krokiem.

-Hej jak masz na imię? Nie widziałem cię tu wcześniej- Zapytałem niepewnym tonem średnio mi idzie poznawanie nowych osób.

-Cóż... na imię mi Edward- Odpowiedział chłodnym tonem. Zdziwiłem się zwykle ludzie nie mają tak niskiego tonu głosu jak on w szególności w podstawówce.

-Jja mam na imię Lain- zacząłem mówić dalej i widziałem jak mierzy mnie pustym pozbawionym emocji wzorkiem. Przeraziłem się.

- Co ci jest? - zapytałem.

- Hm? - zapytał na moje pytanie.

- W sensie dlaczego patrzysz na mnie takim wzrokiem? -

Co wydarzy się dalej? Oczekujcie kolejnych rozdziałów!!
~od autorki

Zagubiony ChłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz