3. Powrót do domu i rosyjska ruletka

18 2 9
                                    

6 listopada godzina 17:30

Amery przekracza próg mieszkania i od razu widzi zapalone światło w salono-kuchni.

- Gdzieś ty się podziewała?!-krzyk babci, od razu przywołuje jej wspomnienia z całego dnia.

- Przedłużyło mi się w pracy babciu, zmienili mi wydział i-

- Nie szkodzi, nie szkodzi. My się zajęliśmy mamusią.

Tego głosu kompletnie się tu nie spodziewała.

Ciotka Otylia wraz z swoim mężem, Pierrem siedzieli teraz na kanapie tuż przy babci.

Fakt, telewizor był teraz wyłączony a zazwyczaj to się działo gdy miała gości lub gdy zasnęła.

Jones była tak rozkojarzona, że nie zwróciła na to uwagi.

Ciocia Otylia była młodszą siostrą jej mamy.

Nie zadawały się za bardzo, Otylia od razu po skończeniu szkoły wyleciała do Europy a konkretniej do Francji i tam robiła swoją karierę.

Stała się znaną modelką i poznała wiele bogatych mężczyzn z którymi często wdawała się w romanse.

Mąż, którego miała obecnie nie był pierwszym i zapewne nie będzie ostatnim...

Co jakiś czas odwiedzała ich w Detroit, ale bardzo rzadko, bowiem babcia nie chciała jej wpuszczać ze względu na jej upodobanie do androidów.

Miała ona w swoim domu 3 androidy.

Jeden to pomoc domowa, drugi był stylistą modowym, który pomagał jej w pracy a trzecim był pomocnik jej męża.

Mówiąc krótko, wyręczali się androidami we wszystkim w ich życiu co było lekką przesadą.

- Ciocia Otylia, jak miło Cię widzieć-uśmiechnęła się promiennie do gości- Ciebie oczywiście też, wujku Pierre.

Widziała kątem oka jak jej brat siedział w kącie i słuchał muzyki na słuchawkach, nie zainteresowany przybyciem ciotki.

- Kochana, ach śliczna jak zawsze-kobieta ucałowała ją w dwa poliki- No tak się cieszymy, że spełniasz marzenia ale chyba ta policja męcząca co?

No tak, trzeba jeszcze dodać, że jest to ciotka typowo krytykująca twoje wybory życiowe choć widzicie się może 3 razy do roku.

- Jak się lubi co się robi, to nie jest takie męczące-stwierdziła pewnie, uśmiechając się tym razem krzywo.

- No tak, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma-zaśmiała się Otylia i ponownie dołączyła do swojej matki.

Zachowanie ciotki zaczęło ją irytować.

Uściskała na przywitanie Pierra, który postanowił milczeć.

Był pod pantoflem, jak każdy z jej mężów.

Odłożyła torbę na bok i ruszyła do kuchni aby podgrzać sobie spaghetti, które miało być na obiad.

- Odwiedziliśmy mamusie, bo stwierdziliśmy że mamusia potrzebuje androida do opieki.

Oho, standardowy schemat cioci Otyli gdy wpada z wizytą.

- Ja im tłumaczyłam, że żadnych androidów nie będzie, Amery. Żeby była jasność!-Staruszka mówiła z pełnym przekonaniem.

- Mamo, przecież nie można się wciąż na nie gniewać. To był wyp-

- Nie i koniec! Żadnego takiego żelastwa w moim domu bo spale w piecu!-krzyknęła skrzecząco- Jak masz mi prawić takie morały, to możesz wyjść!

Placement-Connor x OC(DBH)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz