Rozdział 4

12 1 0
                                    

                           2 tygodnie później
Minęły 2 tygodnie od wypadku Stacy. Jej rodzicom wogóle nie było szkoda samochodu, najważniejsze dla nich było to że Stacy żyła i miala tylko parę zadrapań na ciele.

W szkole na Jacka polowała 1\3 dziewczyn z naszej szkoły, nawet nie wiedzą że i tak na nie nie patrzy bo jest gejem. Jemu bratu, Persiemu wcale nie było gorzej, a raczej jeszcze lepiej, bo na niego polowały chyba wszystkie dziewczyny z naszej szkoły.
Nie będę mówiła źle o wyglądzie Persiego bo przecież  się nie da... Ten chłopak codziennie wygląda dobrz... nie nie powiem tego.
                                         
Siedziałam na łóżku z komputerem na kolanach w moim różowym pokoju, gdy nagle zawibrował mój telefon.
Stacy:
Wychodzimy na zakupy ? Proszę cię! Cały dzień siedzisz albo w książkach albo w komputerze.

Ja : Nie chce mi się.

Stacy : Będę za 10 minut.

Przekręciłam oczami i podniosłam się z łóżka. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać jakiegoś ładnego ubrania. W końcu znalazłam czarne dzwony i biały top, wiem trochę basic ale na nic innego nie mam dziś ochoty. Zasiadłam przy toaletce i nałożyłam na swoją lekko czerwoną twarz trochę korektora i różu. Usłyszałam nadjeżdżający samochód, więc wyszłam z domu z przekonaniem że to Stacy. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się gdy nagle przede mną zobaczyłam Persiego.
-BOŻE ŚWIĘTY ! - krzyknęłam.- Co ty tu robisz i czemu mnie tak straszysz ?!
- Nie straszę cię. Chciałem zapukać ale jak widać wyszłaś sama i się drzesz.
-Dobra ale czego chcesz?
- Choć do samochodu.
- Nie mogę, za chwilę przyjeżdża tu moja przyjaciółka i jedziemy na zakupy.
-Dziś nie pojedziesz, napisz do niej że nie możesz czy coś, a teraz wejdź w końcu do samochodu.

Nic więcej nie powiedziałam, po prostu wsiadłam do auta. Wystukałam na telefonie krótką wiadomość do Stacy.
Ja: Przepraszam dzisiaj nie mogę wyjść. Coś mi wypadło.

Stacy: Boże, stoję pod twoim domem ! No ale dobra nieważne. Spotkamy się innym razem.

Wyłączyłam telefon i spojrzałam na Piersiego. Był pochłonięty jazdą samochodem. Miał rozczochrane włosy w kolorze brązowym.  Słońce oświetlało jego twarz. Wyglądał tak przystoj... eeee dobra za bardzo się rozpędzam.
-Długo jeszcze ?- zapytałam.
- Pytasz się jak dziecko. Nie nie daleko. Za tym zakrętem jest miejsce docelowe.
Persi skręcił a przed nami ukazał się czarny budynek.

Wysiedliśmy z samochodu, chłopak otworzył drzwi i wszedł przez nie do środka. No super nawet mnie nie przepuścił.
-SIEMA BRACHU ! - wykrzyczał w twarz Persiego jakiś blondyn.- A co to za piękna panienka ?
-Siema! To moja przyjaciółka, a może i nawet dziewczyna..- uśmiechnął się cwanie.

CO !? DZIEWCZYNA?! Co on wygaduje ?!
-Jaka dziew..- zaczęłam ale nie dane mi było dokończyć, bo ktoś złapał mnie w talii i szybko wbił się w moje usta.
A tą osobą był nie kto inny jak Persi Queston.
Gdy chłopak odsunął się ode mnie, patrzył na mnie z uśmiechem, a do mnie nadal nie dochodziło to co on właśnie zrobił.
-WOOOO! Queston ma dziewczynę !!! Świętujemy !!!  Jak się nazywasz maleńka ?
-Li..Lilly- wydukałam.
-Pięknie ! Ja nazywam się Ace. Chodźcie do nas ! Ludzie Persi ma dziewczynę, świętujemy !
Persi i ten pijany blondyn ruszyli w stronę jakiegoś pokoju. Pobiegłam za nimi i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, w którym znajdowała sie paczka przyjaciół.
- Chodźcie, poznamy się z dziewczyną Questona.
Najpierw podniosła się czerwono włosa, piękna dziewczyna.
- Leila, miło mi.
Po niej podszedł do mnie jakis brunet.
-Viktor. Miło poznać, witaj w naszej rodzinie.- powiedział a po chwili uśmiechnął się uroczo.
-Archer, mógłbyś łaskawie podnieść się i przywitać nową koleżankę ? - zapytał czarnowłosego chłopaka Ace.
-Nie.- odpowiedział mu chłopak.
Ace popatrzył się na mnie z przepraszającą miną, po czym wyszedł za okno i zaczął palić papierosa.
Jeszcze chwilę popatrzylam na wszystkich i bez zastanowienia zaczęłam biec w stronę wyjścia.
- Lila..! Zaczekaj !- usłyszałam Persiego.
Nie miałam zamiaru mu odpowiadac. Zaczęła mnie boleć głowa. Nie wiedziałam co myśleć. W mojej głowie nawarstwiały się różne pytania. Dlaczego on mnie pocałował ? Dlaczego nazwał mnie swoją dziewczyną? O co w tym wszystkim chodzi !?
Już byłam blisko wyjścia gdy nagle chłopak złapał mnie za nadgarstek.
-Po pierwsze nie jestem Lila tylko Lilly ! A po drugie masz mi to wszystko wyjaśnić!-wykrzyczałam mu w twarz.
-Narazie nic ci nie wyjaśnię.
-Dobra,w takim razie ja wychodzę, zawieź mnie do domu.
-Nie nie wychodzisz, zostań jeszcze chwilę.
-Po co ?!
-Jeśli zostaniesz, wszystko ci wyjaśnię.
-10 minut i wychodzę, pamiętaj, nienawidzę cię.
-Ja ciebie też ! -powiedział i szeroko sie uśmiechnął.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You can't go with musicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz