Doce

142 14 1
                                    

Popijałam swojego szampana w towarzystwie mojego oryginalnego stolika. Dyskutowałam z Ariadną na temat jej studiów w stanach gdzie była na jednej uczelni z Lucìą. Obydwie starały się mnie namówić żebym od przyszłego roku dołączyła, Notre Dame chętnie wzięłoby mnie w szeregi. Osobiście nigdy nie myślałam nad wyjazdem tam, dobrze się czułam w Barcelonie, Paryż i Andora również mi odpowiadały. Swoje dzieciństwo spędziłam głównie tutaj, jednak duża część mojej rodziny pochodziła z Francji, mój ojciec był francuzem. On i moja matka zamieszkiwali aktualnie w Andorze, w małym domu w górach. Było to miejsce idealne do odpoczynku, gdzie widoki były nieziemskie.

- Dałabyś się zaprosić na obiad? - głos po mojej lewej wyrwał mnie z rozmowy z Ariadną - Co prawda nie wygrałem ale myślę że możemy się spotkać

- Możemy - uśmiechnęłam się - Ale wyjeżdżam jutro o 17

- Zgarnę Cię o 14 i odwiozę na pociąg. W jakim hotelu jesteś?

- Śpi u mnie - Ariadna wtrąciła się - Napiszę Ci na instagramie adres i przygotuję Paz do wyjścia

- Możesz iść z nami - zaprosił ją na co dziewczyna pokręciła głową

- Mam już plany ale dzięki

- Czyli widzimy się jutro o 14 - zwrócił się do mnie po czym wstał od stołu - A teraz przepraszam panie, my się będziemy zbierać

Jego koledzy również wstali od stołu i zaraz ruszyli wszyscy do wyjścia. Manuel i Tucker zaczęli dyskutować o tym co właśnie się wydarzyło, a ja dokończyłam swojego szampana. Za chwilę wolne miejsca zostały zajęte przez Xaviego i dwóch mężczyzn ze sztabu szkoleniowego którzy po przywitaniu się, zajęli się rozmową z Manuelem. Kolejne minuty gali mijały, ja siedziałam sama po uprzednim pożegnaniu Ariadny która musiała wracać wcześniej.

- Możesz iść do sali obok - Xavi zwrócił się do mnie przerywając dość zawziętą dyskusję - Chyba Cię nudzimy, a chłopaki się ucieszą jak dołączysz

- Jasne, chętnie - głupio odmówić w tym momencie - Do zobaczenia - ruszyłam w stronę drugiej sali, gdzie połowa gości siedziała przy barze, a druga połowa bawiła się na parkiecie. Usiadłam przy barze zamawiając piwo i obserwowałam tańczących. Następne minuty mijały dosyć szybko, parę przelotnych rozmów przy barze zabijało nudę a oglądanie już pijanych ludzi zaczęło mnie bawić. Dzisiejsza kreacja już mnie męczyła, nie było to coś w moim stylu choć co prawda wyglądałam dobrze.

- Chodź się zabawić - poczułam rękę na ramieniu

- Dobrze mi tu - pokazałam na swoją szklankę - Przy trzecim zawsze jest lepiej - Frenkie uśmiechnął się

- Chodź, będzie super - zaczął po czym pociągnął mnie na parkiet. Szłam za nim w głąb tańczących ludzi.

- Aż tak wstydzisz się ze mną zatańczyć że musimy iść tak daleko? - zaśmiałam się

- Ja nie - zatrzymał się nagle - Ale on tak - wskazał na Gavire stojącego po środku parkietu - Ciao! - i odszedł pozostawiając mnie z młodszym.

- Nie ma mowy - pokręciłam głową z zamiarem wrócenia na swoje miejsce.

- Dalej jesteś mi coś winna - powiedział szybko. Przewróciłam tylko oczami i dałam chłopakowi wziąć mnie w ramiona. Tańczyliśmy już dłuższą chwilę, jednak ani razu nie próbowaliśmy nawiązać konwersacji lub kontaktu wzrokowego. To wszystko pomimo mojego lekkiego wstawienia było dla mnie niezręczne. Jego dłonie lekko dotykały moich pleców, a zapach jego perfum był mocno wyczuwalny. Podobały mi się, były idealnie do niego dopasowane.

- Czemu to robisz? - spytałam się cicho czując jak kreśli wzorki na moich plecach.

- Jakoś tak - odsunął się lekko - Przynajmniej jeden wieczór bez twoich chamskich komentarzy

- Zostały Ci dwa - odpowiedziałam - Dalej nie rozumiem czemu wybrałeś to jako swoją nagrodę

- Pomyślałem że - przerwał na chwilę jakby nie wiedział co powiedzieć - Pomyślałem że może nam się to przydać

Pokiwałam lekko głową na jego słowa po czym spojrzałam na godzinę. Zbliżała się trzecia, jeśli chciałam się ze wszystkim wyrobić jutro, powinnam była już wracać. Gavira dalej kołysał się w rytm muzyki. Nie przeszkadzała mi jego obecność, jednak obiecałam jutro wyjść z brytyjczykiem.

- Muszę się zbierać - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego ramion - Dzięki za dzisiaj. W sumie to tylko za teraz, to wcześniej było nie potrzebne. Jeśli chodzi o tą licytację... To nie musisz tego robić, dobrze że przynajmniej pieniądze pójdą na coś dobrego - odwróciłam się i zaczęłam kierować do wyjścia

- Napiszę do Ciebie - krzyknął jeszcze za mną ale już na niego nie spojrzałam. Pokierowałam się w stronę głównej sali gdzie siedział jeszcze Manuel. Gdy tylko się zjawiłam mężczyzna wiedział że to pora się zbierać. Pożegnał mężczyzn z którymi siedział co również zrobiłam i podając mi swoje ramię, skierowaliśmy się razem do wyjścia. Wsiedliśmy do pierwszej taksówki jaka się tylko pokazała i po pół godzinie byliśmy już pod domem Ariadny. Weszliśmy cicho do domu, nie chcąc budzić już za pewne śpiących mieszkańców i skierowaliśmy się do pokoju gościnnego. Gdy ja zajmowałam łóżko, Manuel spał na kanapie obok co wcale mi nie przeszkadzało. Przywykłam już do jego obecności.

- Paz - zaczął cicho - Czy jesteś szczęśliwa?

- Co? - spytałam zdziwiona jego pytaniem.

- Czy jesteś szczęśliwa? - powtórzył trochę głośniej.

- Nie wiem - odpowiedziałam wzdychając cicho i odwróciłam się na drugi bok.

___

Staram się to pisać jak najczęściej i najwięcej ale rekrutacja na studia i praca całkowicie pochłania mój czas...
(mam parę rozdziałów już napisanych ale i tak 😭)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Over the fence • Pablo Gavi •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz