Rozdział 1

10 1 0
                                    

           W wiosce Winterock żyły elfy, była to wioska uboga, ale mieszkańcy byli nie narzekali na braki. Miały swojego smoka, który chronił ich przed łowcami, aż do dzisiaj.

            Dathen założyła kapelusz i otworzyła drzwi od swojej  chatki, w dłoni trzymała trzy nasionka od miałczącej róży, podeszła do ogrodu jej matki i ukucnęła. Zaczęła roz sadziła w ogrodzie matki miałczące róże, gdy obok przebiegła jej siostra, niszcząc ziemie.  Siedemnastolatka warknęła na Laurie, jednak bliźniaczka była zbyt daleko by ja usłyszeć. Dathen westchnęła, wiedziała, że gdy tylko Laurie zaczynała bawić się z ich żabą,którą  a konkretnie ganiać ją po całym ogrodzie, to nic do niej nie docierało. Zielonowłosa ponownie westchnęła i wróciła do sadzenia małych nasionek, z których choć nie wyrosły róże, to już miałczały. Kiedy skończyła, otarła pot z czoła. Chociaż mieszkała w środku lasu, to słońce i tak dosięgało jej wioski, a dziś było wyjątkowo upalnie. Nawet smok, ledwo miał siłę stać. Dathen zrobiło się go szkoda, ale nie mogła nic z tym zrobić, w końcu rozkazy króla to rozkazy króla. Elfka odwrócił wzrok od zwierzęcia i skupiła się na kwiatach, wzięła swoją konewkę i zaczęła je podlewać. Mama zaszczepiła w niej miłość do ogrodnictwie. Piwnooka uśmiechnęła na myśl o matce. Odkąd umarła, cały czas dbała o jej ogród i nie wyobrażała by sobie, że mógłby zostać zniszczony. Nastolatka odłożyła zieloną konewkę i naciągnęła wiklinowy kapelusz, żeby ochronił ją przed słońcem, po czym wstała z zamiarem pójścia do sklepu po różany nawóz. Wzięła monety i szybkim krokiem udała się w kierunku ogrodniczego. Podśpiewując pod nosem, w końcu dotarła na miejsce. Uśmiechnęła się szeroko na widok swojej babci, która stała za ladą. Już chciała wejść do środka, ale coś przykuło jej uwagę. Wszystkie elfy były czymś przerażone. Odwróciła się do tyłu, za nią stali łowcy, strzelali do mieszkańców. W panice upuściła torbę i zaczęła uciekać w głąb wioski, nie była to druga droga, a z tyłu cały czas widziała ludzi. Zatrzymała się zdyszana przed zamkiem, pomyślała o tym, żeby poinformować króla o sytuacji, lecz przypomniała sobie o Laurie. Droga była odgrodzona, więc przebiegła za domki, tam nikogo nie było. Cicho lecz szybko szła, co jakiś czas oglądając się  za siebie. Gdy dobiegła do swojej chatki, zatrzymała się i z szokowana patrzyła na palący się dom i ogród. W jej oczach pojawiły się łzy. 

- Laurie!- krzyknęła z nadzieją, że jej siostra bliźniaczka gdzieś tu jest.

Jednak nikt jej nie odpowiedział, Dothan otarła łzy, odwróciła się w stronę innych zniszczonych domków. Widziała ciała elfów, zrobiło jej się nie dobrze. Wtedy wpadła na pomysł, zaczęła biec do wyjścia wioski. Łowcy byli w głębi Winerick, ominęła martwego smoka, zatrzymała się żeby go pogłaskać. Po czym znów zaczęła iść. W pewnym momencie usłyszała ludzi, zaczęła biec. Gdy zatrzymała się, zorientowała się, że nie ma pojęcie gdzie jest. Usiadła zmęczona na trawie. Jednak to na czym usiadła, nie było zielone. Spojrzała na ziemię i ujrzała czerwony pentagram, przestraszona chciała wstac, ale potknęła się i upadła. Zamknęła oczy, poczuła się słabo. Wtedy coś owinęło się wokół jej ciała i oczu. Starała się ruszyć, ale jej się nie udało. Ktoś zacisnął więzy, wtedy poczuła ostry ból w głowie. Jęknęła z bólu i straciła przytomność.


     Dothan ocknęła się, leżąc na łóżku. Gardło miała tak suche jak pustynia. Usiadła trzymając się za głowę, która bolała ją jakby o coś się uderzyła. Ucieszona tym, że nie jest już związana, przetarła piekące powieki.  Jednak nie pokój pozostał. Gdy miała wstać z łóżka i podejść do drzwi, przed nią pojawił się demon, a konkretnie demoniczna pokojówka.  Zielonowłosa pisnęła zaskoczona.

- Kim jesteś?- zapytała

- Mój król kazał mi poinformować, że od teraz będziesz tu mieszkać- oznajmiła służąca.

Za nim elfka zdążyła cokolwiek zrobić, demon zniknął. Dziewczyna stała na środku sypialni, nie wiedząc co ma zrobić. Postanowiła otworzyć mosiężne czarne drzwi. Spróbowała przekręcić gałkę, jednak ta ani drgnęła. Spróbowała po raz drugi, jednak bez żadnych rezultatów. Zaklęła cicho, kopnęła w drzwi. Jej noga zaczęła pulsować, co spowodowało jej większą wściekłość. Usiadła na łóżku i spojrzała w okno. 

''Może spróbuje uciec przez te okno'' Pomyślała.

Lecz jej zapał szybko został ostudzony gdy tylko zauważyła brak gałki. W jej oczach pojawily się łzy, których nawet nie próbowała powstrzymywać. Była uwięziona, gorzej jak nigdy stąd nie wyjdzie. Położyła się na czarnej pościeli, zamknęła oczy w oczekiwaniu na to, że wszystko okaże się jedynie okropnym koszmarem. Jej siostra nadal by żyła, a ona spędzała by teraz czas na pielęgnowaniu ogrodu. Załkała na myśl o Lauri. Objęła rękami kolana i po paru minutach odało jej się zapaść w sen. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 09 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fight with devil's loveWhere stories live. Discover now