53.

914 89 151
                                    


- Musimy kurwa porozmawiać!!!

Siedzący na kanapie Alastor wzdrygnął się słysząc podniesiony głos blondyna, który wtargnął do jednego z jego pokoi "kontemplacji" rozsianych po hotelu gdzie mógł odpocząć, lub co robił nawet teraz, czytać książki przy kominku, głównie czytał książki oraz restartował umysł zaśmiecony tą bandą niedorozwiniętych intelektualnie istot z którymi ma do czynienia na co dzień, nie licząc Lucyfera oczywiście, czasami.

Demon unosząc brew spojrzał na intruza odrywając wzrok od lektury.

- W czym mogę Ci pomóc? - Władca pytająco przechylili głowę w prawo.  

- Mam już dość znajdowania w lodówce kolejnych martwych jeleni. Ten dzisiejszy wystraszył mnie na śmierć do cholery. Musisz przestać - tupnął nogą, zamaszyście wymachując laską w jego kierunku.

- Cóż, możliwe iż nie był w zbyt dobrym stanie - odpłynął myślami na dobrą chwilę przypominając sobie truchło zwierzęcia - Wstawię nową na swe własne potrzeby - wzruszył ramionami powracając do książki, mając szczerą nadzieje, że temat jest już wyczerpany, jednak był w błędzie.

- Uważasz, że to załatwi sprawę? - wyglądał jak wściekły krasnal gotowy roznieść przeciwnika na strzępy.

- Owszem - spojrzał na niego ponownie - Nie za bardzo pojmuję w czym widzisz problem?

Anioł odetchnął aby uspokoić wystarczająco nadszarpnięte nerwy.

- Problem polega na tym Al, że to jeleń, pieprzony kurwa jeleń w lodówce. Za każdym razem gdy ją otwieram czuje się jak w jakimś gównianym teleturnieju "Jakie martwe zwierzę Król Piekła znajdzie dziś w środku?" to popaprane - nadmiernie gestykulował.

- Dlatego rozwiąże to wstawiając nową - demon nie miał dziś siły na sprzeczki, chciał poznać zakończenie kryminału w swych dłoniach oraz odkryć kto stoi za zbrodnią. Podejrzewał sprzątaczkę i otrucie, kamerdyner jest zbyt oczywistym wyborem.

- Nie, nie rozwiążesz - zirytowany potarł czoło.

- Dojdź więc do sedna - zmorzył oczy w wyczekiwania.

- Sedno jest takie, że nie podoba mi się twoja dieta - wybuchł już na całego.

- Hm... Wyjaśnij - uniósł brew, wciąż mówił opanowanym głosem próbując załagodzić sytuację, naprawdę nie miał ochoty na kłótnie.

A chciał tylko w spokoju poczytać książkę. Nici z planów.

- Martwię się o ciebie, to niezdrowe - powiedział speszony, co całkowicie przeczyło poprzedniej wściekłej wersji jaka wpadła do pomieszczenia - I tak wiem, że jesz też dużo zdrowych rzeczy, ale surowe mięso do nich nie należy, poza tym zjadasz Grzeszników w całości - odrobinę spuścił z tonu patrząc z nienaturalnym zainteresowaniem w swe buty.

- Lu Lu uwierz, iż to jakie nawyki żywieniowe posiadam nie ma na mój organizm najmniejszego wpływu, nic mi nie będzie - uparcie przyspawał przy swoim.

- Nie tylko ja się martwię, lecz my wszyscy - tu trochę nagiął prawdę - Charlie również, poza tym martwe zwierzęta wyskakujące z lodówki nie są najlepszym rozpoczęciem dnia. Czy nie możesz rozważyć kwestii odstawienia tego na chwilę? - wciąż nie mógł przeżyć widoku tych martwych oczu.

- Mam rozumieć, że chcesz abym całkowicie wyzbył się mej natury kanibala? - to śmieszne, chciał wyć ze śmiechu.

- Nie całkiem - odparł pośpiesznie - Kocham cię takiego jakim jesteś i nie chce byś się zmieniał, no może mógłbyś przestać nazywać mnie niskim, ale nie o tym teraz. Chcę tylko prosić byś nie spożywał tego tak wiele, ja.... - wiercił się nerwowo, nie mogąc wydusić z siebie prawdziwego powodu kłótni.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz