Znieruchomiała wpatrywałam się w moją tablicę. Mój wzrok natrafił na tytuł sprawy, który zapisałam tak dawno temu, wydawało by się, że w innym życiu. Nazwisko Jake'a, napisane jego ręką było w połowie starte, imię się ostało. Moich danych po drugiej stronie nie było. Kartka z groźbą była przedarta na pół, moja lista hipnotyzerów leżała w strzępach na podłodze. Jedynie kartka, którą ktoś zostawił w lesie zamiast tej od Jake'a była nienaruszona, trochę tylko wygięta z boku.
A na środku kolejna groźba. TRZYMAJ SIĘ ODE MNIE Z DALEKA. ALBO COŚ MU SIĘ STANIE.
Przełknęłam ślinę i odłożyłam kubek na stolik. Podniosłam telefon i sfotografowałam pobojowisko.
— Jake? — zawołałam, ale mój głos zabrzmiał ciszej niż chciałam. Chłopak usłyszał mnie tak czy siak i już po chwili usłyszałam jego kroki. Stanął obok mnie, zamarł.
— Co to jest? — spytał głucho.
— Było tu, gdy weszłam do pokoju. Ale zdecydowanie nie było tego, gdy wychodziliśmy — wyjaśniłam. — Trzeba to sprzątnąć, rozpisać wszystko od nowa... — zaczęłam.
— Hope, nie rozumiesz? — spytał Jake.
— Czego? — odwróciłam się. — Ta osoba się nas boi, jesteśmy na dobrym tropie. Próbuje nas tylko przestraszyć — Odwróciłam się z powrotem do tablicy. — Twoje słowa.
— Hope.
W jego głosie usłyszałam strach, więc odwróciłam się zaniepokojona. Jego oczy były przerażone.
— Pomyśl, gdzie znalazłaś poprzednią groźbę? — spytał.
— Pod drzwiami — odpowiedziałam, nie do końca wiedząc, gdzie chłopak zmierza.
— A tą?
— W swoim pokoju.
— Zostawiłaś otwarte drzwi wejściowe?
— Nie, ale co to ma do... — I wtedy prawda uderzyła mnie w głowę jak kamień, a ja zachwiałam się ogłuszona. — Ta osoba ma klucz — wyszeptałam.
Usiadłam ciężko w swoim niebieskim fotelu i próbowałam głęboko oddychać.
Nie.
Nie zgadzam się.
Mój dom był bezpiecznym azylem, miejscem, w którym zawsze mogłam się schronić. Teraz był wiecznie otwarty, a zamknięcie drzwi nigdy nie zdoła zatrzymać potwora.
Ponieważ potwór miał teraz dostęp.
Wszystko co tu miałam, wszystkie moje rzeczy były nienaruszone. Ten ktoś zadał sobie trud tylko po to, by mi zagrozić.
Osiągnął swój cel, bo już nie czułam się bezpiecznie.
Jake ukucnął przed fotelem.
— Hope?
Spojrzałam na niego.
— Nie jesteś już ze mną bezpieczny — wyszeptałam. — Ta osoba może tu wejść w każdej chwili i nie mogę nic z tym zrobić.
— Hope, wszystko będzie dobrze — powiedział, patrząc mi w oczy. — Wszystko będzie dobrze.
— Jak możesz być tego pewny? — spytałam głucho. — Skąd możesz to wiedzieć?
— Nie mogę. Ale wiem, że ty zawsze masz jakiś plan. — Pokrzepiająco ścisnął moje dłonie. — Ufam ci. Wiem, że coś wymyślisz.
Wzięłam głęboki oddech i oparłam głowę na zagłówku fotela. Patrzałam beznamiętnie przed siebie, ale w swojej głowie analizowałam wszystkie znane sobie fakty.
CZYTASZ
Duskwood. When game turns real // Jake x MC
FanfictionWolałabyś przeżyć miłość i ją stracić, czy nawet nie wiedzieć, że istniał naprawdę? Ona nie miała tego wyboru. Hope jest 23-letnią marzycielką pragnącą prawdziwej miłości. Pewnego dnia do jej drzwi puka dwóch policjantów, wypytujących o zaginięcie H...