36. Diabelski pokoik

7.9K 292 33
                                    

Salvatore uniósł wzrok i spojrzał na rozemocjonowaną Ginę, która próbowała zetrzeć wierzchem dłoni rozmazany makijaż. Nie sądził, że jego spotkanie z synami tak mocno na nią wpłynie. Nie za bardzo wiedział co powinien zrobić. Pierwszy raz widział płaczącą Rinaldi. Z opresji wyrwał go płacz drugiego syna, który jak widać również dopominał się uwagi ojca. Gina pociągnęła leniwie nosem i zerknęła na łkającego w jej objęciach Demone.

– Chyba jest głodny – wyjaśniła zerkając z ukosa na Salvatore, który kołysał delikatnie Morte – powinnam ich nakarmić.

– Pomóc ci w czymś? – spytał Marchetti nie wiedząc czy rzeczywiście się do czegoś przyda.

– Za chwilę będziesz mógł podać mi Morte – mruknęła nieco rozkojarzona.

Usiadła w wygodnym miękkim fotelu układając na kolanach poduszkę do karmienia a następnie położyła na niej Demone. Odruchowo sięgnęła dłonią do dekoltu sukienki rozpinając niemal niewidoczny zameczek na górze po czym przesunęła płynnym ruchem dłoni biustonosz wyswobadzając jędrną pierś. Demone od razu chwycił za różową brodawkę ssąc zadowolony. Dopiero w tamtej chwili poczuła na sobie przeszywające spojrzenie Salvatore, który nie potrafił przestać lustrować ją swoim wygłodniałym wzrokiem. Odchrząknęła sprowadzając go na ziemię.

– Możesz podać mi go z drugiej strony – poprosiła.

Salvatore przysunął się bliżej nachylając z niemowlakiem w objęciach w stronę jego matki. Był niebezpiecznie blisko odsłoniętej i tak cholernie kuszącej piersi Giny, w której on sam z chęcią zatopiłby wargi ssąc i kąsając apetyczne brodawki. Poczuł, że spodnie garniturowe robią się coraz bardziej ciasne a jego napęczniały kutas napiera na materiał bokserek.

Kurwa.

Nie teraz.

– Możesz wrócić na dół. Zaraz do was dołączę. Pomogę tylko Marissie spakować chłopców.

– Spakować? Wyjeżdżamy gdzieś? – spytała Marissa przyglądając się Ginie. Na jej twarzy malowało się zaciekawienie.

– Tak.  Ja i chłopcy lecimy do Palermo na dwa dni – wyjaśniła spokojnym tonem obserwując jedzących łapczywie chłopców.

– Do Palermo? Oszalałaś? Przecież to teren wroga. – niemal wykrzyczała Fiorucci.

– Uspokój się Marisso. Salvatore nie jest ich wrogiem tylko ojcem i chce, by poznały resztę rodziny. A może polecisz z nami? – spytała uprzejmie.

– Chciałabym, ale... – na jej policzkach wykwitł rumieniec a ona sama wydawała się zawstydzona. – Zgodziłam się odwiedzić matkę w Paryżu. Lecę jutro i wracam za kilka dni. Wydzwaniała do mnie od dwóch tygodni i powiedziałam w końcu, że przylecę, jeśli da mi spokój.

– I twój nagły wyjazd nie ma nic wspólnego z pewnym Marchettim? – zaśmiała się melodyjnie widząc reakcję Marissy, która ze zdenerwowaniem obgryzała teraz skórkę paznokcia. – Na pewno – dodała.

Salvatore spojrzał pytająco na Ginę. Zanim jednak z jego ust zdążyło ulecieć pytanie, sama wyjaśniła mu sytuację.

– Powiedzmy, że... twój brat i moja siostra przypadli sobie do gustu.

– Lotario?

– Mieli mały epizod w klubie.

– Wyjaśnisz?

– Niemal przeleciał ją pod ścianą w ciemnym korytarzu.

– Dobry Boże – mruknął z rozczarowaniem – ten smarkacz nie potrafi utrzymać kutasa w spodniach. – pokręcił głową z dezaprobatą. – Spotkajmy się na dole. Muszę zadzwonić w kilka miejsc, by przygotować mieszkanie na wasz przyjazd.

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz