"– Tutaj, aby utrzymać się w tym samym miejscu (...),
trzeba biec, ile sił"
ALICJA
– No nareszcie – zapiszczała Kama w chwili, w której tylko wystawiłam głowę z autobusu. – Masz pojęcie ile ja tu czekam? – Objęła mnie mocno, kiedy tylko znalazłam się w zasięgu jej długich rąk.
– Całe pięć minut?
– Siedem, ale kto by tam liczył – nonszalancko machnęła ręką szczerząc zęby w szerokim uśmiechu. – Masz szczęście, że trochę cię lubię.
– Tylko trochę, no weź – udałam oburzenie. – To ja się do ciebie fatyguję tyle kilometrów, żeby usłyszeć, że lubisz mnie tylko trochę? – mocniej zaakcentowałam ostatni wyraz.
– Dobra, niech będzie – teatralnie przewróciła oczami – uwielbiam cię Alicjo, kocham oraz wychwalam wszem i wobec, każdego ranka wzdycham do twego zdjęcia o pani ma królowo, najwspanialsza z najwspanialszych. – Zamaszystym ruchem ręki wskazała przestrzeń dookoła i przy okazji zdzieliła nią, zupełnie przypadkowo, pewnego, Bogu ducha winnego, chłopaka. Przy okazji, robiąc mu mały wykład, aby uważał jak łazi. Kamila to osoba, którą albo się kocha albo nienawidzi. Z całego serca współczuję tym drugim.
Zostałam u niej tylko jedną noc. Spałyśmy na podłodze, na dmuchanych materacach, które czekały już na nas napompowane. Jej nowe mieszkanie, nie było jeszcze umeblowane, ale już odświeżone a zapach farby wypełniał każdy kąt. Kiedy w końcu zostałyśmy same, czyli dopiero późnym wieczorem, ponieważ rodzice Kamili jakoś niespecjalnie kwapili się do tego, aby zostawić nas same, opróżniłyśmy z tej okazji butelkę czerwonego wina. Z Czego ja wypiłam maksymalnie pół lampki, a resztą dzielnie zajęła się moja przyjaciółka, która miała zdecydowanie mocniejszą głowę od mojej.
Kama to jedynaczka. Jej mama z trudem zaakceptowała fakt, że córka zamierza rozpocząć samodzielne życie, zwłaszcza że wie jakie z niej ziółko. Oj, potrafiła przysporzyć problemów swoim rodzicom. Oboje, prawdopodobnie dzięki swojej córce, przedwcześnie osiwieli. Jednak bez względu na wszystko zawsze mogła liczyć na ich pomoc i wsparcie. A jak już wspomniałam lubiła nawywijać. Zazdrościłam jej takich rodziców i tego uczucia, że jest się kochanym, ważnym i akceptowanym.
Przez to jaką niepokorną duszą była Kama jej mama zawsze cieszyła się, kiedy ich odwiedzałam, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że zaopiekuję się swoją przyjaciółką. Rodzice Kamili z samego rana odwieźli nas na dworzec autobusowy. W sumie to nie musieli tego robić miałyśmy mnóstwo czasu i mogłyśmy pojechać o dowolnej porze, ale jak mniemam nie uporali się z nawykiem sprzed lat i chyba trochę podświadomie próbowali zatrzymać jeszcze na chwilę nasze dzieciństwo. Rozczulali mnie takim zachowaniem, moja mama na wieść, że się wyprowadzam stałaby przy drzwiach z zegarkiem w ręku i odliczała czas aż w końcu pozbędzie się mnie z domu. Tyle tylko, że kiedy podjęłam taką próbę zmusiła mnie szantażem do pozostania. Wspominałam już, że jest nieco niestabilna?
*
Mój dom był pusty. Wgramoliłyśmy się z walizką do środka. Ciocia Bożena na pewno była jeszcze w pracy o tej porze, nie miałam pojęcia, gdzie mogła się udać mama z Kacperkiem a ten nicpoń Edek pewnie znowu udawał, że szuka pracy pod sklepem monopolowym. Ten, kto kiedykolwiek oglądał "Świat według Kiepskich" wie, że dla ludzi takich jak Edek nie ma pracy w tym kraju. Naprawdę mdliło mnie na jego widok. Miał w sobie coś takiego, czego dokładnie nie potrafiłam określić, a co sprawiało, że kiedy na mnie patrzył moje wnętrzności kurczyły się w nieprzyjemnym uścisku, a podświadomość kazała uciekać.

CZYTASZ
It's always been you
RomanceOna podkochiwała się w nim od zawsze. Była pewna, że on widzi w niej jedynie głupiutką sąsiadkę jego babci. Nie miała pojęcia, że obserwował ją latami i czekał na moment kiedy w końcu będzie mógł się do niej zbliżyć. Alicja skrywa w sobie wiele taj...