Rozdział 18

359 10 3
                                    


No cóż, kolejny dzień i dzień przed wyścigiem Archera z Demonem. Jestem w domu i leżę w łóżku ubrana w czarne dresy i białą dużą koszulkę. W rękach trzymam herbatę a na kolanach laptopa na którym leci mój ulubiony serial. Mój tata siedzi w pracy czyli jestem sama w domu. Nagle usłyszałam jakby coś pukało w okno.

-Japierdole-szepnęłam pod nosem.

Wzięłam w dłoń poduszkę i powoli przybliżyłam się do okna a za nim zobaczyłam Vebila.

Odetchnęłam i opuściłam poduszkę po to aby otworzyć mu okno. Wskoczył do środka i spojrzał na mnie z kpiącą miną.

-Chciałaś mnie zabić poduszką?-zapytał wskazując na przedmiot który trzymam w rękach.

-Vebil jest kurwa dwudziesta, co ty tu robisz?-zapytałam pomijając jego zaczepkę.

On jak gdyby nigdy nic ominął mnie i położył się do mojego łóżka. Podeszłam do łóżka i stanęłam z założonymi rękami.

-Co? Przecież jest miejsce.-powiedział i jeszcze się przesunął robiąc mi więcej miejsca.

Przewróciłam oczami.

-Odpowiedz mi na moje pytanie-powtórzyłam się.

-Aaa to ty jakieś zadawałaś?-zapytał wstając.

-Nie udawaj teraz głupiego-powiedziałam.

-Ja? Głupi? A kto przed chwilą chciał kogoś zabić poduszką?-zapytał.

-Ughhh-westchnęłam i po prostu walnęłam się na moje łóżko-Mam cię dość-powiedziałam z twarzą w pościeli.

-Już spokojnie White, wszystko będzie dobrze-poczułam jak zaczyna głaskać mnie po głowie.

-Zaraz ci złamie tą rękę-ostrzegłam.

I tak po prostu położył się obok mnie.

-Mama cię uczyła jeździć?-zapytał teraz całkiem poważnie.

-Patrzyłam jak jeździła i kopiowałam jej każdy ruch a później gdy umarła zdałam prawko i zaczęłam naśladować z pamięci to co robiła żeby wygrać.-wzruszyłam ramionami podnosząc się na przedramionach.

Gdy na niego spojrzałam zobaczyłam że się na mnie patrzy. Dość intensywnie wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Jego brązowe tęczówki ,które miałam wrażenie, że mieszają się razem z moimi mnie zahipnotyzowały. Zauważyłam że jego wzrok zjechał na moje usta które chwilę później zwilżył językiem. Na sam ten widok zrobiło mi się gorąco. Za moment znowu nasze spojrzenia się zderzyły a po moim karku przeszedł dreszcz.

-Raven!-usłyszałam krzyk taty z dołu.

-Japierdole-wstałam szybko z łóżka.

Powoli słyszeliśmy nadchodzące kroki po schodach które były coraz głośniejsze. Wzięłam Vebila za ramię i otworzyłam szafę po to aby go tam wepchnąć. Zamknęłam ją i oparłam się łokciem o mebla, akurat w tym samym czasie drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanął tata.

-Tak?-zapytałam.

-Jutro przychodzi do nas Rose, więc jakbyś mogła być jutro.-powiedział

-Przykro mi ale na jutro umówiłam się już z kimś na wieczór.-przyznałam.

Nie chciałam opuszczać Archera w dzień wyścigu, wiem że ten wyścig jest dla niego bardzo stresujący i nie chciałabym aby został sam. Ale tak samo nie chce zostawiać taty na kolacji z Rose skoro do nas przychodzi.

-A, no dobra

Widziałam że trochę go to zabolało.

-Przepraszam ale-nie dokończyłam.

-Nic nie szkodzi. Wiem że masz tam tych swoich znajomych i w ogóle.-wytłumaczył.-Ja już zejdę na dół.-powiedział i tak zrobił.

Drzwi się zamknęły a ja odetchnęłam zawiedziona sama swoim zachowaniem w ciągu ostatniego miesiąca.

Nagle przypomniało mi się że Brunet nadal jest w szafie więc ją otworzyłam.

-Czemu nie zostaniesz jutro?-Zapytał od razu.

-Bo masz jutro wyścig-powiedziałam.

Przymrużył na chwilę oczy a sekundę później na jego usta wpłynął „ten" uśmieszek.

-Martwisz się o mnie-bardziej stwierdził niż zapytał.

-Nie, nie martwię się o ciebie.-powiedziałam-Nienawidzę cię Vebil jesteś mi obojętny.

-Ach tak?-podszedł o krok.

-Nienawidzę jak jesteś blisko.-powiedziałam

Ale też nienawidzę jak jesteś daleko...

-Czyli jak podejdę do ciebie-zaczął podchodzić.

Automatycznie cofałam się w tył aż w końcu natrafiłam plecami na ścianę. Jego ręka zjawiła się na ścianie za mną, sprawiając że jestem tak naprawdę w klatce.

-I zrobię coś takiego-dotknął mojego ramienia i przesunął opuszkami palców od góry do dołu.

Momentalnie zabrakło mi tlenu a na skórze wyskoczyła gęsią skórka, dokładnie w tym miejscu gdzie mnie dotknął. Jego zapach zaatakował moje nozdrza a Czekoladowe tęczówki wpatrywały się we mnie z taka intensywnością że moje nogi same się uginały.

-Albo coś takiego-jego dłoń nagle wylądowała na mojej talii.

Poczułam przeszywający prąd po całym ciele.

Kurwa, co się ze mną dzieje?!

Przymknęłam powieki a po sekundzie na szyi poczułam ciepłe wargi bruneta które delikatnie przesunęły się po mojej wrażliwej skórze. Westchnęłam cicho. Czułam że zaraz zwariuję, jego dłoń na mojej talii, zamknięta w klatce pomiędzy jego ramionami, jego usta na mojej szyi i te oczy.

-Nadal mnie tak bardzo nienawidzisz?-szepnął wprost w moją szyję.

-Tak-odszepnęłam utopiona w pragnieniu.

-Więc pokaż mi jak bardzo mnie nienawidzisz kwiatuszku.-poczułam jego oddech na moich wargach.

~~~~

Hejkaaaa. Mam do was jedno ważne pytanie. Chcecie żebym opisywała jakieś SMUTne sceny czy je pomijała?
Zachęcam do zostawiania gwiazdek😘😻

Ride for Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz