35

80 8 0
                                    

Dotarliśmy na miejsce, więc zaparkowałem pod domem rodziców. Delikatnie zbliżyłem rękę do policzka Hany, która wciąż spała. Kobieta otworzyła oczy i przeciągnęła się mrucząc.

– Jesteśmy na miejscu?

JK-Tak skarbie.

– Jeongguk nie mam żadnych rzeczy ze sobą.

JK-Nie martw się poprosiłem mamę, by kupiła co trzeba.

Mrugnął zalotnie okiem, po czym kiwnął głową byśmy wysiedli. Rozprostowałam nogi i zrobiłam kilka skłonów. Nagle usłyszeliśmy wołanie rodziców mężczyzny. Podeszliśmy się przywitać.

Mama-Miło Cię znów widzieć Hana. Przygotowałam odżywczą kolację, więc Chodźmy póki wszystko jest ciepłe.

Jeongguk objął mnie swoim ramieniem i weszliśmy do środka, zasiadając do zastawionego stołu.

Mama-Nie wiedziałam, co lubisz, więc przygotowałam znacznie więcej…

– Dziękuję, naprawdę nie trzeba było.

Rodzice Jeongguk byli bardzo miłymi ludźmi. Mieszkali w dużym mieście na uboczu, gdzie prowadzili restauracje w swoim domu na parterze. Po sytej kolacji udaliśmy się do pokoju mężczyzny.

JK-Mama niczego tu nie zmieniła, odkąd się wyprowadziłem.

– Uroczo…

Uśmiechnęłam się szeroko do mężczyzny, który wydawał się być zawstydzony.

– Nie wstydzisz się paradować przede mną nago, ale pokoju już tak. Oj, Jeongguk…

JK-To, co innego mała.

Jego dłonie wślizgnęły się na moje biodra.

– Kocham Cię… dziękuję.

Stanęłam na palcach, by sięgnąć i objąć go w uścisku.

JK-Zaraz pokaże ci łazienkę i dam wszystkie rzeczy.

– Szybko przechodzisz do rzeczy.

Wyszczerzyłem zęby, a on kiwał głową przecząco.

JK-Idziemy spać.

– Nie chcesz spędzić ze mną iak najwięcej czasu ?

JK-Nie rozmawiajmy o tym Hana…

– Dlaczego ? Musisz się pogodzić z moją śmiercią Jeongguk. Im szybciej, tym lepiej dla ciebie…

Mężczyzna w milczeniu odwrócił się i sięgnął do torby leżącej na podłodze obok.

JK-Tutaj są wszystkie potrzebne rzeczy na dzisiaj, a jutro pojedziemy do galerii i kupisz to, co brakuje.

– Jeongguk ?

JK-Nie Hana, nie będziemy rozmawiać o twojej śmierci. Przyjechałem tutaj, żebyś mogła się zrelaksować…

Odpuściłam, myśląc, że jest to dla niego zbyt bolesny temat na tę chwilę.

JK-Pójdę pomóc mamie posprzątać, a Ty idź pod prysznic.

Podszedł do mnie i pocałował moje czoło, po czym wyszedł. Złapałam oddech i wyszłam do łazienki, w której emocje puściły. Słone łzy same wypływały z oczu, a z gardła wydobywał się szloch. Dotarło do mnie,że niedługo będziemy musieli się pożegnać.

Mama-Jak się czujesz synu ?

JK-Jest źle Mamo, ale muszę być dla niej silny…

Mama-Przykro mi, że was to spotkało, czy jest jakaś szansa ?

JK-Tylko eksperymentalna terapia. Prosiłbym Cię, żebyś jutro zajęła Hanę na godzinę, może dwie, żebym mógł to załatwić.

Mama zgodziła się mi pomóc. Nie chciałem nic mówić Hanię, żeby nie robić jej złudnych nadziei. Nie miałem pojęcia, czy leczenie będzie mogło się odbyć poza stanami. Wysłałem już wiele wiadomości do profesora, który zajmuje się eksperymentem jednak wciąż jestem bez odpowiedzi.

Obudziłam się wcześnie rano jednak Jeongguka nie było przy mnie. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Powoli zeszłam z łóżka i pokierowałam się do drzwi, żeby rozejrzeć się za mężczyzną. Niespodziewanie trafiłam na rodziców.

– Dzień dobry.

Przywitałam się kłaniając obojgu.

Mama-Jak się spało dziecko?

– Dziękuję, już dawno się tak nie wyspałam…

Mama-Cieszę się, a teraz chodź na śniadanie.

– A gdzie jest Jeongguk?

Ojciec-Pojechał na targ po owoce dla Ciebie.

– Dla mnie?

Mama-To ja kazałam mu jechać, żeby zrobić ci koktajl. Hana musisz teraz dbać o siebie. Dużo spać, dobrze jeść i przyjmować leki.

Byłam pewna, że za chwilę zacznie się rozmową na temat mojej choroby jednak całe szczęście się myliłam.

Ojciec-Dlatego chodźmy zjeść.

Po posiłku posprzątałam, a później pomogłam kobiecie przy płukaniu ryżu który szykowała do restauracji.

JK-Hana?

Odwróciłam głowę na głos mężczyzny.

– Gdzie byłeś?

Brunet podniósł reklamówkę z owocami, którą trzymał.

JK-Pojechałem po witaminy.

– Długo Cię nie było.

Podszedł do mnie i pocałował czubek mojej głowy.

JK-Zjadłaś?

Pokiwałam głową.

JK-To zabieram Cię na wycieczkę.

Jeongguk pokazał mi wiele miejsc, w których dorastał. Poznałam nawet kilku jego dawnych przyjaciół, z którymi spędziliśmy wieczór przy soju.

Wstałem rano ledwo przytomny. Miałem wyrzuty sumienia, że zalałem się w trupa zamiast być przy Hanię. Podniosłem się z łóżka i wyszedłem na mieszkanie. Rodzice byli na restauracji, ale nigdzie nie było kobiety. Zszedłem na dół, myśląc, że może pomaga jednak jej tam nie było.

JK-Co robiliście wczoraj? Może poszła w jakieś miejsce?

Mama-Nie wychodziłyśmy poza domJeongguk…

Ogarnęła mnie panika, bo w domu były jej buty, ubrania oraz telefon. Postanowiłem jej poszukać, więc wyciągnąłem rower ojca i jeździłem po okolicy przez dwie godziny bez skutku. Zadzwoniłem do Namjoon, prosząc go o pomoc, wyjaśniając chorobę Hany.

Królowa LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz