Adrien Santan?

453 11 3
                                    

Jedliśmy przy stoliczku, w fastfoodzie. Gadaliśmy na różne tematy.

- Tola.- oznajmiła moje imię Melanie.- podoba Ci się ktoś?- każdy na mnie spojrzał.

- eh..- mruknęłam, zawiedziona.- jakie macie orientacje, najpierw?

-masz inną?- zapytała natychmiast Lussy.

- najpierw wy powiedźcie.- zażądałam.

- ja jestem hetero.-powiedział Noah.

- ja mam orientację Bi.- powiedział Natan. Spojrzałam na niego, zaskoczona.- co się stało perełeczko?

- nic. Zaskoczona jestem.- odpowiedziałam, na pytanie.

- ja jestem Lezbijką!- krzyknęła radośnie Melanie.

- ja hetero.- oznajmiła Lussy.

- ja mam orientację Biseksualną.- powiedziałam, nie wstydząc się. To normalne że osoba może mieć inną orientację.

-znamy lepiej perełkę.- powiedział Natan. Na co ja się zaśmiałam. Uśmiechnęłam się do niego. Spojrzeliśmy sobie nawzajem w oczy. Przerwałam, wpatrując się jedzenie.

Wychodziliśmy już z Mc'gdonald'a. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Melanie radośnie skakała przed nami, szczęśliwa.

- w końcu, mogę być wolna!- krzyknęła radośnie. Spojrzałam czy ktoś nie idzie za nami, bo czułam się obserwowana. Noah, zobaczył że coś się stało.

- co się stało Greta?- zapytał mnie. Mówiliśmy na siebie skrótami, przezwiskami.

- czuję się obserwowana.- powiedziałam. Oplotłam się ramionami. Spojrzałam do przodu, na różową. Na przeciwko jej, szedł mężczyzna. Był wysoki i ubrany na czarno, szatyn.- Melanie!- krzyknęłam i do niej podbiegłam.- padnijcie!- krzyknęłam do nich. Ktoś strzelił do nas. Na szczęście nikt nie dostał pociskiem. Byłam zdyszana i spocona, ze strachu.-nic ci nie jest, Melanie?- zapytałam, objęłam ją od tyłu, bo prawie uderzyła głową o asfalt, gdy ją szarpnęłam. Spojrzałam na resztę, odwróciłam się i Noah, trzymał Lussy, a Natan siedział rozkojarzony.

- nie nic.- powiedziała przerażona.

- nie teraz.- szepnęłam. Usłyszała to tylko Melanie. Byliśmy otoczeni, co strasznie mnie dziwiło.

- witam, diamencika, braci Monet.- powiedział jeden.

-kurwa, kurwa, kurwa.-przeklnęłam.- nie ruszajcie się!

- nie mam zamiaru.- powiedziała Lussy.

- gdzie mój ochroniarz?- zapytałam siebie samej. 

- oddajecie komórki, ale już!- powiedział szatyn. Dwójka mężczyzn, podeszła do nas. Oddaliśmy je, a szatyn rozwalił je o ulice.

- co chcecie od nas?- zapytała Melanie.

- przyszliśmy po perełkę.- powiedział. Szarpnął mną, abym wstała.

-ała!- krzyknęłam z bólu.

-zostaw ją!- powiedział Natan.

- bo co mi zrobisz?- zapytał mężczyzna.- przyszliśmy po ciebie perełko, aby Vincent wiedział co zrobił. Ty będziesz płaciła, za niego. Będzie zrozpaczony, gdy cię straci, więc idealnie się złożyło, że wyszłaś ze znajomymi.

- zostaw mnie.- szarpałam się z nim. Natan wstał i podszedł do nas.

-ostrzegam cię chłopcze, że jesteście otoczeni, więc tylko mnie spróbuj uderzyć, a cię ktoś zastrzeli.- powiedział.

Rodzina Monet| Moje marzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz