39. Błyskotka

7.9K 296 38
                                    

Skąpana w mroku i ciszy sypialnia diabła zdawała się być dla Giny Rinaldi czymś bardzo naturalnym. I choć nie przywykła do takiego obezwładniającego spokoju, przymknęła powieki delektując się ostatnimi chwilami samotności. Ziewnęła wytężając wzrok, próbując dostrzec w mroku wskazówki zegara i odczytać na nim godzinę. Spała ponad sześć godzin i prawie trzy od ostatniego karmienia bliźniąt.

Rinaldi odsunęła kołdrę i spojrzała na swoje nadal nagie ciało. Jęknęła cicho przypominając sobie dotyk palców i ust Salvatore, błądzących po jej nieokrytej niczym skórze. Poderwała się z łóżka a następnie zarzuciła na siebie jedną z koszulek Salvatore, którą znalazła w jego garderobie. Miała nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko, by ją założyła. Kiedyś lubił, gdy nosiła jego ubrania. W głębi serca liczyła, że się to nie zmieniło.

Otulona jedynie skrawkiem czarnego materiału stawiała bose stopy dotykając zimnej marmurowej posadzki w ciemnym korytarzu na piętrze. Kochała ten dom. Jego gotyckie mroczne wnętrza tak bardzo pasowały do Salvatore. Miała wrażenie, że posiadłość jest odzwierciedleniem jego duszy. Położona samotnie, pośród lasu, nad brzegiem jeziora wielka a zarazem cicha i tajemnicza, mroczna i obezwładniająco kusząca.

Przez delikatnie uchylone drzwi Rinaldi zerknęła do pokoju chłopców. Nie spodziewała się widoku jaki tam zastanie. Serce zabiło jej mocniej a oddech przyspieszył. Stała w progu dłuższą chwilę przypatrując się trójce tak podobnych do siebie osób. Demone i Morte leżeli wtuleni w nagą, potężnie wyrzeźbioną klatkę piersiową Salvatore. Była jeszcze mocniej rozbudowana niż zapamiętała. Jego umięśnione wytatuowane ramiona spoczywały na podłokietnikach. Dzięki temu mogła przypatrywać się jak napinają się i rozluźniają zapierając jej dech w piersiach. Mężczyzna siedział w fotelu z lekko przechyloną na bok głową. Spał w najlepsze ignorując ciche pomruki chłopców. Gina spojrzała na Marchettiego, który oddychał spokojnie a jego roztrzepane czarne kosmyki włosów opadały na czoło. Wytatuowanymi palcami obejmował bliźnięta, które czując ciepło ciała ojca spały sobie w najlepsze.

Gina była pewna, że przespały porę karmienia. Podeszła cichutko zerkając na obraz, jaki sądziła, że może ujrzeć jedynie w swoich snach. Wyjęła z objęć Salvatore Demone i odłożyła go do łóżeczka, tak samo jak Morte. Chłopcy spali tak twardym snem, że nawet dotyk Giny nie był w stanie ich rozbudzić. Nawet przy niej nie zasypiali tak mocno. Niesamowite było, jak pozytywnie wpłynęła na nich obecność ojca. Gina złożyła szybki pocałunek na policzku Salvatore wybudzając go ze snu. Gdy otworzył oczy rozglądając się dookoła wskazała głową na łóżeczka chłopców a potem złapała go za dłoń i pociągnęła w kierunku drzwi.

– Chodź – szepnęła cicho, starając się nie wybudzić dzieci.

Wyszli z pokoju zamykając za sobą cicho drzwi.

– Czemu nie jesteś w łóżku? – spytał Marchetti zerkając na nią sennym wzrokiem. – Wydawało mi się, że wyraziłem się dość jasno. Jesteś upartą kobietą.

– Wyspałam się. Dziękuję ci, że zająłeś się nimi a ja mogłam odpocząć.

– Nie dziękuj. To także moje dzieci. Chcę spędzać z nimi czas. – wyjaśnił.

– Jak mocno dali ci popalić? – dopytała uśmiechając się ciepło.

– Ani trochę. Po karmieniu wtulili się we mnie i spali. Nawet nie zauważyłem, kiedy sam odleciałem – mruknął. – Czy ty... masz na sobie moją koszulkę? – spytał przyglądając się uważnie kobiecie. Gina lekko speszona założyła kosmyk włosów za ucho i westchnęła cicho starając się ukryć zażenowanie.

– Yyy... tak. Przepraszam. Po prostu twoja garderoba była bliżej niż mój pokój. Nie chciałam paradować po domu nago, by przypadkiem nie trafić na jakiegoś żołnierza albo kogoś z twojej rodziny – tłumaczyła się nieco pokracznie – Bardzo ci to przeszkadza? Bo ja... ja mogę ją oddać i założyć coś swojego.

SŁUŻĄCA DIABŁA (Bracia Marchetti #1) (18+) ZOSTANIE WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz