3

788 29 21
                                    

Leżałem na łóżku już któryś dzień, cały czas zajęty swoimi myślami. Nie ogarniam ile dni minęło, ani co dokładnie się działo. Wiem, że co jakiś czas przychodziła Dalia, próbowała mnie zagadać ale zajęty swoimi myślami słyszałem ją jakby była w drugim pokoju. Dużo myśli i pomysłów przeszło mi przez głowę, nie każde prowadziły we właściwą stronę. Strach o to czy w ogóle się uda, że będę miał gdzie mieszkać i czy będę umiał wychować dziecko. Co jakiś czas odbijało mi się w głowie słowo "Aborcja". I tak na poważnie się nad tym zastanawiałem. Mam dopiero dwadzieścia jeden lat, mam całe życie przed sobą. Czy chce je marnować na dziecko? Dobrego, jest ono nie z miłości tylko z gwałtu. Czy pokocham dziecko które na każdym kroku będzie mi przypominać o tamtym dniu? A co jeżeli będzie podobne do któregoś z tych Alf? Znienawidze je? Trudniej będzie mi znaleźć później Alfę. Ale na samą myśl, że coś co już we mnie rośnie, co w przyszłości by chodziło i powiedziało do mnie "mama" serce mi się kraja. I tak przez cały czas debatowałem w swojej głowie co będzie lepsze.

Usiadłem na łóżku patrzyłem przez chwilę na swoje ręce i zastanawiam się czy podjąłem dobrą decyzję. Nie wiem ile tak siedziałem ale wreszcie ktoś otworzył drzwi. Wyczułem w powietrzu zapachy Dalii, słyszałem że po zobaczeniu mnie stanęła w miejscu.

-Ja trochę myślałem. - powiedziałem wreszcie strasznie zachrypniętym głosem - Chce… Chce te dziecko. - Dopiero teraz na nią spojrzałem.

Patrzyła na mnie zaskoczona, nie wiem czy tym, że się odezwałem czy tym, że wreszcie zdecydowałem. Ale nagle ruszyła się i podeszła do mnie. Powoli kucnęła obok mnie i wyciągnęła ręce niemo pytając czy może mnie przytulić. Niepewnie jej na to pozwoliłem a gdy mnie objęła zrobiło mi się trochę lepiej.

-Bardzo dobry wybór. - wyszeptała wreszcie - Cieszę się że się wreszcie odezwałeś. - głos jej lekko drżał jakby miała zaraz się popłakać - Tak się bałam, że to coś poważnego. - mówi dalej - Nie odzywałeś się dwa tygodnie. - zdębiałem

-Dwa tygodnie? - Pytam niedowierzając. Dziewczyna się odchyliła i spojrzała na mnie ze łzami w oczach ale też z lekkim uśmiechem.

-To już nie ważne. - przytula się do mnie jeszcze raz - Ważne jest to że wszytko będzie dobrze, pomożemy ci skarbie. - po policzku poleciały mi łzy wzruszenia

^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^°^ (na samym początku pisałam że to jak znacze w rozdziale ma znaczenie ale teraz nie działają mi te znaki od razu strzałka zmienia mi się w "'n" nwm o co chodzi)

-I właśnie tak zostałam wyrzucona z kursu na prawko - kończy opowieść a ja cicho się śmieje

-Dalej nie wierzę jak można tak zrobić - mówię cicho niedowierzając

-No co miałam w tedy… - chwilę się zastanowiła - siedemnaście lat

-To ile ty masz lat? - pytam na co ona odwraca głowę w moją stronę

-Nie mówiłam? Dwadzieścia pięć - patrzyła na mnie łagodnie gdy ja się chwilę zastanawiałem

-Jesteś ode mnie starsza - mówię wreszcie - dałbym co z max dwadzieścia dwa - zaśmiała się

-Niech zgadnę, chcesz wiedzieć ile ma reszta? - pokiwałem niepewnie głową

-Jeżeli mogę wiedzieć - każde moje słowo jest ciche i niepewne

-Oczywiście że możesz - poprawia się na łóżku na którym siedzi obok mnie - to tak Taís ma dwadzieścia cztery, Michael ma tak jak ja dwadzieścia pięć a Matt dwadzieścia sześć - mówi, ale czegoś mi brakowało czemu nie powiedziała ile ma Eric?

-A twój brat?- pytam, zastanawiając się czy w ogóle mi można o to pytać - jest starszy?

-Tak jest starszy - zaśmiała się cicho - o kilka sekund

-Jesteście bliźniakami? - zdziwiony dopytuje a dziewczyna znów się zaśmiała. Sekundę później ktoś zapukał do drzwi. Dalia wstała i do nich podeszła uchyliła je i usłyszałem głos który skądś już znałem

-Hej jak się ma młody? - zapytał

-Jest lepiej, odzywa się, zjadł mało ale przynajmniej coś zjadł - mówi Dalia co chwilę na mnie zerkając

-Mów jak będziesz gotowa to pojedziemy na zakupy - wstałem cichutko i niepewnie podchodząc do Dalii - a i jeszcze jedno - nagle stanąłem w zasięgu wzroku chłopaka, to chyba był Michael - hej - przywitał się na co speszony schowałem się za plecami dziewczyny - w każdym razie, dzwonił Eric, wraca wieczorem

-Dzięki zaraz przyjdę - powiedziała i zamknęła drzwi - będziesz mógł poznać dziś Erica - powiedziała entuzjastycznie

-Eric? To alfa? - nagle ogarnął mnie strach, zacząłem się lekko trząść

-Oscar - zaczęła z słyszalnym niepokojem w głosie - jak nie chcesz nie pozwolę mu tu wejść dobrze?

-Ja-a chyb-ba… - dziewczyna mi przerwała prowadzić mnie do łóżka

-Już spokojnie, rozumiem - położyła mnie na łóżku - trauma to nic fajnego, idź spać odpocznij ja jadę z chłopakami na zakupy a Taís pewnie później pójdzie na spacer dobrze?

Pokiwałem głową i zamknąłem oczy. Przez to jak dużo o tym wszystkim myślałem nie zauważyłem jak zmęczony byłem. Przez wiele nocy nie spałem albo zasypiałem późno. Słyszałem tylko jak dziewczyna wychodzi z pokoju i z kimś rozmawia. I wreszcie zasnąłem bez milionów złych myśli.

^°^°^°^°^°^°^°^°^°^

Obudziło mnie otwieranie drzwi do sypialni. Usiadłem na łóżku przecierając dłonią oczy i spojrzałem kto przyszedł. W drzwiach stała ciemnoskóra dziewczyna z ciemnymi włosami do ramion. Czy ona ma heterochromię?  Nie uśmiechała się, stała tak i czekała aż obudzę się na tyle by móc mówić.

-Hej, przepraszam że cię obudziłam. - ma spokojny głos - Dalia prosiła bym ci powiedział kiedy będę wychodzić

-Dziękuję - powiedziałem cichym i lekko zachrypniętym głosem

Dziewczyna wyszła, to chyba musiała być Taís. Zastanawiałem się w drodze do łazienki do której prowadzą te drugie drzwi.  Po chwili już stałem przy umywalce myjąc ręce. Mój wzrok padł na lustro  w którym było widać moje odbicie - wyglądałem tragicznie. Moje jasne włosy są w nieładzie i przetłuszczone, mam coraz większy ciemny odrost. Przydałoby się je przyciąć. Jak to mama lubiła mówić bursztynowe oczy teraz tak bardzo zaspane i zmęczone. Czy ja jestem wychudzony? Kurwa ile ja nie jadłem? Przemyłem twarz zimną wodą i wyszedłem z pomieszczenia.

Kurwa - poczułem taki ból, że myślałem że zejdę. Chwyciłem się za bolący brzuch i zakląłem. Nie ma nikogo w domu, jestem sam i umrę z bólu. Zapłakałem dość głośno gdy kolejna fala bólu we mnie mocno uderzyła. Łkałem i upadłem na podłogę nie mogąc ustać, z chwili na chwilę bolało bardziej i częściej. Czy to oznacza że coś jest nie tak z dzieckiem? Stracę je właśnie teraz gdy stwierdziłem, że je chce kochać?

Narobiłem niechcący trochę hałasu, leżałem na środku pokoju zwijając się z bólu. Gdy nagle usłyszałem kroki - nie jestem sam? Drzwi się otworzyły i poczułem zapach Alfy. Zadrżałem ale poczułem też coś innego, cholernie kojący zapach czarnej herbaty z cytryną.

-Osc.. - zaczął ale przerwał, miał przyjemnie niski głos który nagle stracił swój chłód.

Spojrzałem na niego jak przez mgłę. Widziałem tylko to jak jego oczy robią się czerwone i błękitne na zmianę. Walczy ze swoją Alfą, a w mojej głowie oprócz tego że czułem straszny ból głowy głos zabrała moja omega.

~To nasza Alfa~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słów 1112

No heja!!

Nowy rozdział i nowa akcja! Poznanie się chłopaków to jedna z moich ulubionych scen. I w cholerę nie mogę się doczekać przyszłego poniedziałku bo kocham następny rozdział xD. Powiem tyle będzie się działo.

Dobra!

Życzę miłego dnia/nocy! <33

Szczęście w nieszczęściu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz