9

683 29 1
                                    

- Dzień dobry Oscarze - wita mnie Sarah wpuszczając do swojego gabinetu

-Dzień dobry - odpowiadam jej z lekkim uśmiechem na ustach. Kobieta wskazała mi krzesło przed biurkiem na które mogłem usiąść.

-A Eric gdzie? - zapytała gdy nie zauważyła alfy przy mnie - miał być

-Musiał wyjechać w sprawach służbowych - tłumaczę siadając na krześle. Omega przytakuje mi ruchem głowy i zaczyna przeglądać jakieś papiery

-Mamy te twoje ostatnie wyniki badań - mówi kierując wzrok na mnie - jest lepiej… - przerwała bo odezwał się mój telefon przyszła wiadomość

-Przepraszam - spojrzałam na wyświetlacz, wiadomość była od Erica prosił bym zadzwonił jak wyjdę z gabinetu

-Niech zgadnę Eric - pyta na co patrzę na nią przeraszającym wzrokiem - dobra wracając, wyniki są lepsze niż ostatnio. Czerwone krwinki w normie... żelazo jest nienajlepsze, przepisze ci tapetki no chyba że chcesz w buteleczkach w płynie

-Tabletki to chyba lepszy pomysł - mówię by nie musiała długo czekać na moją odpowiedź.

-Dobra połóż się, zrobimy USG - wstała i zaczęła przygotowywać urządzenie. Ułożyłem się na kozetce i podwinąłem bluzkę - Ok wszystko wygląda dobrze… widzisz te małe ziarenko tu - pokazała na ekran

-To mój szczeniaczek? - pytam patrząc wzruszony na co lekarka mi przytakuje

-Chcesz zdjęcie?  - od razu kiwam głową na znak zgody uradowany i już po chwili miałem w rękach zdjęcie USG przesłane w pliku na telefon - widzimy się za miesiąc, jakby coś się działo to dzwoń

-Oczywiście - mówię i żegnam się z brunetką uściskiem i wyszedłem z gabinetu.

Na zewnątrz czekał na mnie Michael, który zadeklarował że mnie zawiezie i przywiezie z wizyty. Chłopak okazał się naprawdę fajną osobą. Przez te ostatnie dwa tygodnie lepiej poznałem domowników. I w skrócie, Matt jest wredny, co chwilę kłóci się z Dalilą i ją wkurza. Michael jest miły zabawny i pomocny choć może na takiego nie wygląda. Robi wszystko bym się go nie bał i by zdobyć moje zaufanie, choć myśl o tym że jest betą trochę mnie przeraża. Taís jest małomówna, nie widziałem jeszcze by się uśmiechała. Co wieczór wychodzi na spacer, który zazwyczaj trwa godzinę. Od innych wiem że ona taka już po prostu jest przez swoją przeszłość która za bardzo kolorowa nie jest. Nie wiem jaka ona (przeszłość)  jest ale patrząc na jej zachowanie… nie była zbyt ciekawa.

-I jak? - zapytał beta wstając z krzesełka

-Wszystko jest dobrze, możemy iść - zaczęliśmy kierować się do auta i kiedy już byliśmy w środku wyjąłem z kieszeni spodni telefon - muszę zadzwonić do Erica - informuje blondyna wybierając numer alfy już po chwili mogłem go zobaczyć na wideorozmowie

-Cześć bursztynku - usłyszałem i zobaczyłem alfę który uśmiechał się do mnie promiennie

-Hej - nie wymyśliłem jeszcze żadnego zdrobnienia, choć nie wiem czy mam odwagę jakimkolwiek go nazwać

-Już po? Wszystko dobrze? - pyta przemieszczając się z jakiegoś pokoju do drugiego

-Tak wszytko jest w porządku, jedyne co to będę musiał brać żelazo - przypomniałem sobie nagle o recepcie - właśnie możemy podjechać do apteki?

-Oczywiście - Michael skręcił w inną uliczkę jadąc do nowego celu

-Hej Michael - przywitała się z przyjacielem na co beta odpowiedzią mu tym samym - czyli nie jest idealnie skoro musisz coś jeszcze brać

Szczęście w nieszczęściu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz