Tak ciepło… jest mi cieplutko. Jestem czymś opatulony ale czym? i
I bije od tego takie ciepło. Tak dobrze mi się spało. Która godzina? Nie chce mi się wstawać. Tak pięknie tu pachnie Eric'iem.Pierwsza próba otworzenia oczu skończyła się na ich natychmiastowym zamknięciu. Słońce wpadające do pomieszczenia przez okno mnie oślepiło. Chwilę mrugałem by przyzwyczaić się do światła. Otworzyłem powoli oczy i ku mojemu zdziwieniu pierwsze co zobaczyłem to granatowa koszula. Najpierw się wystraszyłem ale później przypomniałem sobie kto taką koszulę ma. Już bardziej spokojny odchyliłem się od alfy trochę. Wygląda tak spokojnie, mięśnie jego twarzy są rozluźnione a włosy - zawsze zaczesane do tyłu - są roztrzepane. Oddycha miarowo, jego klatka piersiowa porusza się pod moimi palcami. Mam naprawdę przystojnego alfę, który powinien mieć ładną omegę nie mnie. Nie! Miałem o tym nie myśleć, tak? Przecież nie mówiłby tych wszystkich pięknych słów gdyby tak nie było prawda?
Opuszkami palców dotknąłem swoich ust - pocałowałem go wczoraj. Ale się wydurniłem. Ale chyba nie był zły ani się ze mnie nie śmiał. Chciałbym go znów pocałować. Wczoraj to naprawdę był impuls, nie planowałem tego. Wolałbym chyba by to się nie stało. Pokazuje to, że ja też się kieruje instynktem a wymagam od niego by tego nie robił. Jestem okropny.
Przyglądając mu się tak jakoś tak wyszło że w zamyśleniu położyłem dłoń na jego policzku. Dotykałem ją leciutko gładząc skórę kciukiem. Przyglądałem mu się jak zahipnotyzowany aż nagle przyłożył dłoń do tej mojej. Przekręcił głowę w prawo i pocałował jej wnętrze. Wystraszyłem się lekko i chciałem zabrać dłoń na samym początku ale widząc jego zaspany, spokojny wzrok się uspokoiłem. Jego piękne błękitne oczy sprawiają że mam wrażenie że patrzę w oczy husky.
-Dzień dobry - głos ma zachrypnięty co z połączeniem tego że jest niski przeszedł mnie dreszcz
-Dzień dobry - szeptnąłem zawstydzony tym jak na mnie działa
-Jak ci się spało? - lekki umiesz nie schodził mu z twarzy. Puszczając moją dłoń - oczywiście ją z niego zabrałem - przeniósł ją na mój policzek
-Dawno się tak nie wyspałem - mówię szczerze. Tule się do jego ciepłej dużej dłoni przymykając oczy. Czuję się tak bezpiecznie z nim - a ty? Wyspałeś się?
-I to nawet nie wiesz jak - przysunął się i pozostawił na moim nosie całus - spanie obok ciebie mnie uspokaja
-Czemu? - nie rozumiejąc pytania zrobił pytającą minę - czemu cię uspokaja - zaśmiał się krótko
-Bo wiem że jesteś bezpieczny bo obok mnie nic ci się nie stanie - przysunąłem się do niego i przytuliłem. To było takie miłe
-Czyli… - nie wiedziałem jak mam to powiedzieć jak tylko bym tego w głowie nie ułożył to brzmiało głupio - mam się… do ciebie przenieść?
-Jeżeli chcesz to oczywiście - patrzy na mnie trochę zszokowany tym pytaniem - jeżeli tylko będziesz się czuł komfortowo to ja jestem za ale jeżeli nie chcesz to nie musisz…
-Chyba - przerwałem mu - chce - znów spojrzał na mnie tak jakbym był najsłodszym co w życiu zobaczył
-Mogę cię pocałować? - na chwilę zamarłem, przesłyszałem się, prawda? - sorry głupie pytanie nie powinienem pytać
-Nie, jest dobrze - mówię szybko - możesz... mnie pocałować - czułem jak moje policzki płoną z zawstydzenia
Przybliżył się do mnie ostrożnie, położył usta na tych moich nie spiesząc się. Spokojnie zaczął ruszać ustami, nie przyspieszał dawał mi możliwość odepchnięcia go w każdej chwili. Ale ja nie chciałem było mi dobrze z nim obok. Nie umiem się całować więc próbowałem nieudolnie naśladować jego ruchy. Gdy tylko zacząłem uśmiechnął się przez pocałunek. A gdy skończyliśmy lekko dysząc patrzyliśmy sobie w oczy. Jeszcze wczoraj bałem się że to wszystko kłamstwo ale teraz… chcę więcej jego.

CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Novela JuvenilLos który rzuca cały czas kłody pod nogi niewinnej nikomu omedze. Napad przez który poznał osobę z którą zostanie już na zawsze i zdobędzie mały skarb do kochania. Witajcie w opowieści o omedze która zdobyła szczęście przez nieszczęście.