Nie wiem ile już tu jestem, ile godzin. Ze łzami w oczach siedzę na zimnej podłodze jakiegoś hangaru, nie wiadomo gdzie. Wystraszony chyba do granic możliwości głaszcze swój brzuch bojąc się o Leo jak jeszcze nigdy. Zaskakuje mnie jak bardzo się o niego boję choć jeszcze się nie urodził, jeszcze nie miałem okazji trzymać go na rękach, ucałować w czoło pokazać mu jak bardzo go kocham.
Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach. Do hangaru nagle weszła czwórka ludzi trzy alfy i jedna beta, damska beta którą dobrze znałem. Ze zdziwieniem patrzyłem na Lily która szła w moja stronę razem z trzema mężczyznami. I nagle zapach dwójki z nich do mnie dotarły… o nie, tylko nie to. Przerażenie wymalowało się na mojej twarzy a jedna alfa się zaśmiała widząc niknącą nadzieje w moich oczach.
-No no no - zaśmiał się następny - jak miło cię znów widzieć - wyglądał obrzydliwie z kilkudniowym zarostem i brzydkimi pożółkłymi zębami, włosy miał w jasnym brązie ulizane do tyłu
-Przymknij się Zhang - dostał w potylicę od wyższego od siebie i młodszego mężczyzny, patrzył jakoś na mnie inaczej niż tamta dwójka - pewnie zastanawiasz się co tu robisz, jakieś podejrzenia? - nie odpowiedziałem za bardzo się boję by się odezwać - odpowiadaj jak jesteś pytany!
-N-nie wiem - wyjąkałem mając pustkę w głowie. Ale widząc jak bardzo intensywnie na mnie patrzy oczekując mojej odpowiedzi powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy - by d-dopiec Er-ic’owi
-Pudło - uśmiecha się i wskazuje palcem wskazującym na mój brzuch - te dziecko należy do mojego kuzyna - wskazał na tego obleśnego alfę stojącego obok niego - a ty przydasz się jako dziwka
Po tym zdaniu zobaczyłem tylko jak ten trzeci milczący alfa się oblizuje. Ale nie zwróciłem uwagi na to że właśnie usłyszałem ten zły scenariusze na moje życie. Przeraziło mnie to że zabiorą mi moje dziecko, wszystko tylko nie Leo. Łzy znów poleciały mi po policzkach.
-I czego ryczysz - znów zaczął i podszedł do mnie - zawsze mógłbym cię zabić - chwycił w dłoń moja twarz - ale twoja ładna buźka cię uratowała
Puścił mnie i odszedł ode mnie. Podeszła do mnie Lily z butelką wody. Odkręciła ją i pomogła mi się napić
-Ma się napić tyle by przeżyć - dopowiedział tamten zanim wyszedł z hangaru. Została Lily i tamta dwójka
-To co Lilyś - zaczął ten cały Zhang kładąc jakąś walizkę na stole który stał na środku - ogarniesz się tu a ja może pobawię się z tym słodziakiem
-Jeśli chcesz by dziecko przeżyło to nie dotykaj go - zagroziła mu beta ostrym głosem to nie ta sama kobieta z którą rozmawiałem w gabinecie - jak będziesz potrzebował się napić to mów - szepnęła i oddaliła się ode mnie zabierając ze sobą butelkę
Zaczęli rozmawiać o rzeczach które serio były wzięte z dupy, bo Zhang zaczął zagadywać Lily jakimiś dziwnymi żartami czy tekstami na podryw.
A ja dopiero teraz jakbym obudził się z transu i zacząłem rozglądać się po hangarze. Nic specjalnego w sumie, siedziałem oparty o ścianę na środku po prawej zauważyłem pełno dużych skrzyń niektóre były pozakrywane płachtą. Gdzieniegdzie też walały się jakieś folie czy kartony. Po lewej znów to samo choć było tego trochę mniej. Wszystko było ode mnie oddalone tak bym nie mógł nic sięgnąć. Na środku stał stół na którym rozkładała się właśnie Lily z jakimiś medycznymi rzeczami. Przy stole stały trzy krzesła, jedno już zajęte przez Zhang’a. Milczący bezimienny stał oparty o stół skubiąc nożem pod paznokciami. I gdyby nie ta sytuacja serio bym się ostro obrzydził.
Zamknąłem oczy i wziąłem kilka głębszych wdechów. Na spokojnie, Oscar spokojnie. Eric pewnie za niedługo ogarnie że cię nie ma i zacznie cię szukać… prawda? Bo będzie mnie szukał? No jasne że będzie cię szukał idioto przecież cię kocha tyle razy ci to mówił. Pieprzone hormony! Nie mogę się uspokoić! Wszystko we mnie buzuje i… nawet podważam miłość Erica. Za dużo, to wszystko to dla mnie za dużo. Czemu się tak nakręcam!

CZYTASZ
Szczęście w nieszczęściu
Ficção AdolescenteLos który rzuca cały czas kłody pod nogi niewinnej nikomu omedze. Napad przez który poznał osobę z którą zostanie już na zawsze i zdobędzie mały skarb do kochania. Witajcie w opowieści o omedze która zdobyła szczęście przez nieszczęście.