Summer
Siedziałyśmy razem z Ricky na pufie w galerii czekając na moją matkę i Betty. Jak się okazało ich zakupy dużo się przedłużyły przez co ja i czarnowłosa miałyśmy więcej czasu na rozmowę. Można powiedzieć że polubiłam ją. Bo dzisiaj wydawała się taka...prawdziwa i mogłam przyznać że zdecydowanie bardziej lubiłam ją właśnie w takim wydaniu.
-Kupiłyście sukienki na bal?-zapytała moja matka gdy stanęła przed nami razem z Betty i dużych rozmiarów torbą z jednego z najlepszych sklepów w Anglii. Bo przecież Chloe Wilde nie mogła ubierać się w byle jakim sklepie.
-Oczywiście-odparłam jak na idealną córkę przystało po czym podałam jej torbę. Chloe otworzyła ją po czym wyciągnęła z niej sukienkę i przyjrzała się jej krytycznym okiem.
-Zwróć ją-powiedziała z kamienną miną oddając mi torbę i sukienkę.
-Dlaczego?-zapytałam chodź dobrze wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
-Jest nieodpowiednia-odparła na co Betty ją poprała, chodź byłam pewna że nawet jeśli powiedziałaby coś całkiem przeciwnego to ona i tak by się z nią zgodziła. Bo one zawsze miały to samo zdanie. Zabawne. Miałam ochotę przywrócić na to oczami. Jednak nie miałam dziś siły na kłócenie się z nią dlatego wzięłam torbę i miałam się skierować do sklepu aby ją oddać, jednak Ricky złapała mnie za nadgarstek.
-Jak to? Nie słyszała pani?-zapytała zdzwiona czarnowłosa-Przecież cały Londyn o tym mówi-dodała czym zwróciła też uwagę swojej matki która zawsze musiała być na bieżąco z plotami i wszystkim co dzieje się w Londynie.
-O czym?-moja matka popatrzyła na nią zaintrygowana.
-Ta sukienka to ostatni krzyk mody. Podobno nawet żona burmistrza kupiła sobie ostatnio podobną-odpowiedziała konspiracyjnym głosem Ricky patrząc na nie z powagą. Moja matka po usłyszeniu tego popatrzyła to na nią to na mnie a na samym końcu na Betty która zdawała się być załamana faktem że zostaje o tym poinformowana dopiero teraz, po czym powiedziała.
-W takim razie-odchrząknęła nieznacznie i wyglądała przy tym na...zmieszaną? Chloe Wilde i zmieszanie? Bardzo rzadkie i niespotykane zjawisko. Aż szkoda że nie zrobiłam jej wtedy zdjęcia-Sukienka może zostać-dokończyła a na jej twarz powróciła jej typowa maska.
-Dobrze, to skoro wszyscy już wszystko mają to możemy iść do samochodu-zarządziła Betty po czym ramie w ramie ruszyła z moją matką w stronę parkingu debatują przy tym jakim cudem ta plotka nie dotarła do niej wcześniej i o tym jak ubierze się żona burmistrza na bal. To było dla nich takie typowe.
-Dzięki-szepnęłam z wdzięcznością do Ricky.
-Drobiazg-odparła cicho dziewczyna chodź kobiety i tak by nas nie usłyszały bo szły kilka metrów przed nami i głośno rozmawiały.
-Skąd wiedziałaś o tej plotce?-zapytałam zaciekawiona po chwili bo nie sądziłam że Ricky interesuje się takimi rzeczami.
-Nie wiedziałam-wzruszyła ramionami-Wymyśliłam to a one jak widać uwierzyły w każde moje słowo bez cienia zawahania-wyjaśniła cicho się śmiejąc a ja jej zawtórowałam. Z każdą minutą zaczynałam ją coraz bardziej lubić.
Stałyśmy już pod domem żegnając się z Betty i Ricky które musiały już wracać do domu. Moja matka żegnała się z Betty umawiając się już przy tym na kolejne spotkanie a ja i Ricky stałyśmy kawałek dalej od nich.
-Widzimy się w najbliższym czasie?-zapytałam przytulając ją.
-Pewnie-odparła przez co ja uśmiechnęłam się-A w razie czego masz mój numer. Więc jakby coś to zawsze możesz zadzwonić-dodała gdy już się od siebie odsunęłyśmy.
CZYTASZ
Sunflowers in summer
Dla nastolatkówWszystko zaczęło się Roszpunki która malowała słoneczniki... Dziewczyna z dobrego domu, któremu do dobrego dużo brakowało i chłopak wyglądający niczym obraz samego Vincenta Van Gogha, który kochał sztukę ponad wszystko. Summer określano mianem...